Drań z Manhattanu - Vi Keeland, Penelope Ward | Recenzja
![]() |
Tytuł: „Drań z
Manhattanu”
Autor: Penelope Ward,
Vi Keeland
Przekład: Edyta
Stępkowska
Wydawnictwo:
editiored
Ilość stron:
320
Moja opinia:
9/10
|
Pamiętacie pewnie, jak niedawno się
zachwycałam „Playboyem za sterami”? Otóż kilka dni po nim
zabrałam się za inną pozycję Vi Keeland i Penelope Ward „Drań
z Manthattanu”- słyszałam o nim wiele naprawdę dobrych opinii,
więc moje oczekiwania, no nie ukrywajmy, były dość spore.
Pochłonęłam tę książkę w kilka dni... i zdecydowanie jestem na
tak!
„Nie bój się
zranienia. Lepiej wzbić się w niebo i upaść, niż nigdy nie
poczuć, jak ziemia usuwa ci się spod nóg.”
W „Playboyu za sterami” był pilot,
tutaj mamy biznesmena. Oczywiście bogaty, przystojny i nieco
arogancki. A kobieta? Młoda włoszka z niewyparzonym językiem,
która nie owija w bawełnę, a mówi to, co myśli. Ich pierwsze
spotkanie (chociaż... czy to można nazwać spotkaniem?) było
dość... nietypowe. Ale jakże ciekawe! W tym momencie wiedziałam,
że się polubimy z Sorayą! To dziewczyna z pazurem, nie da sobie w
kaszę dmuchać, więc taki pewny siebie drań nie ma z nią lekko.
Wiecie co? Soraya naprawdę przypadła mi do gustu, była to bardzo
intrygująca postać, na której przykładzie zostało pokazane, że
pozory lubią mylić, że nie każdy jest taki, na jakiego wygląda.
Zresztą nie tylko ona została dobrze wykreowana, co do Grahama też
nie mam do czego się przyczepić. Był arogancki i pewny siebie, ale
jednocześnie miał w sobie to coś, co nie pozwalało go nie lubić.
W miarę trzeźwo myślał, dobra czasem mu się zdarzyły momenty
przyćmienia umysłu (chłopie...tak ciężko było się domyślić?),
ale na ogół działał rozsądnie.
Akcja „Drania z Manhattanu” dzieje
się od samego początku, ta książka to jedna z tych, które
wciągają od pierwszych do ostatnich stron i chce się tylko czytać.
Poważnie, nie umiałam się oderwać. Na ogromną korzyść
działa... humor! Kurcze ludzie, dawno się tak nie śmiałam przy
czytaniu! Co chwilę wybuchałam śmiechem, bardzo często
bohaterowie mówili lub robili coś, co mnie doprowadzało do
śmiechu. Co jak co, ale humor w książkach to coś, co kocham, a
tutaj było go naprawdę dużo. „Playboy...” pod względem humoru
nie równa się z „Draniem...”, tutaj jest takich momentów dużo
więcej!
„Muszę się nauczyć
przestać zamartwiać tym, co będzie jutro, i po prostu cieszyć się
dniem dzisiejszym.”
Czytając opis można bardzo łatwo
wysunąć wnioski, że będzie to romans, jakich wiele, że powielą
się znane wszystkim schematy i nic nowego ta książka nie wniesie.
Okej, po części się zgadzam, ale nie do końca. „Drań z
Manhattanu” to owszem, romans, w którym faktycznie powielanych
jest kilka schematów, jednak ta historia ma w sobie nieco głębsze
przesłanie. Autorki poruszyły ważny temat (który swoją drogą
całkiem, całkiem lubię) i tym sposobem urozmaiciły fabułę o
mądrzejszy wątek, który śmiało może się pojawić w realnym
życiu. Mówiąc krótko, nie jest to kolejny głupiutki romansik,
poruszane jest tutaj kilka ważniejszych wątków.
Ja czytając „Drania z Manhattanu”
bawiłam się świetnie, była to szybka i przyjemna lektura, głównie
dzięki lekkiemu stylowi autorek, z cudowną i przemyślaną fabułą.
Okej może i była mała drama, ale hej, drama musi być ;P A tak na
poważnie... podobała mi się ta książka i śmiało mogę polecić
miłośniczkom ciekawych romansów. A ja tymczasem wyczekuję
kolejnej pozycji tego duetu! ;)
„Wyjmij mu ten kij z
tyłka i walnij go nim w głowę parę razy. On nie jest głupi. Dość
szybko się domyśli, jak należy postępować.”
Za możliwość
przeczytania bardzo dziękuje:
Do następnego:
Jak przeczytam książkę Vi Keeland, którą mam na szafce, to będę sięgać po kolejne. Bossman mi się podobał, więc może i MMA Fighter też będzie spoko. No ale gorzej z Penelope, bo po jej "Przyrodnim bracie" mam traumę XD
OdpowiedzUsuńBossman to cudo!! MMA nie czytałam :/ A z Penelope spotkałam się po raz pierwszy przy okazji "Playboya..." :D
UsuńKiedy będę miała ochotę na tego typu książkę, na pewno będę o niej pamiętać. 😊
OdpowiedzUsuńWarto :)
UsuńPlayboy za sterami również mi się podobał i mam wielką ochotę teraz na Drania z Manhattanu. Naprawdę humor mnie przekonuje. No i silna, mądra bohaterka również niczego sobie. :D
OdpowiedzUsuńSkoro "Playboy..." ci się spodobał, to Drań koniecznie!! :D BO jest nawet lepszy <3
UsuńNie spodziewałam się takiej wysokiej oceny przy tego typu tytule :)
OdpowiedzUsuńA widzisz :D Rzadko daję dziewiątki, dziesiątek to już w ogóle mało, ale tutaj musiałam :D
UsuńTeż się świetnie bawiłam :D Książka bardzo mi się podobała! Uśmiałam się też i w ogóle :D
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Właśnie! :D
UsuńTym razem chyba jednak nie dla mnie....
OdpowiedzUsuńRozumiem :/
Usuń