Dwór skrzydeł i zguby - Sarah J Maas | Recenzja
![]() |
Tytuł: „Dwór skrzydeł i
zguby”
Autor: Sarah J Maas
Wydawnictwo: Uroboros
Ilość stron: 843
Moja opinia: 10+/10
|
„W domu. Nie tylko w
Velaris, ale tam, gdzie był on; tam, gdzie była nasza rodzina.”
Z pewnością wiecie, że uwielbiam
twórczość Sarah J. Maas, czy to Dwory, czy to Szklany tron... no
dla mnie jest królowa fantastyki <3 Na „Dwór skrzydeł i
zguby” czekałam od.. no od momentu skończenie „Dworu mgieł i
furii”, czyli ponad pół roku! W końcu jednak się doczekałam,
wierzcie, lub nie – popiszczałam się z radości, kiedy otwarłam
paczkę :D Szkoła nie pozwoliła mi zacząć od razu, z drugiej
strony chciałam tez ciut przeciągnąć skończenie go w czasie, tym
bardziej, że wtedy jeszcze nie było wiadomo, że w przyszłym roku
zostanie wydana nowelka <3 Ważne info. Recenzja prawdopodobnie
będzie zawierała spoilery z pierwszego i drugiego tomu, także
ostrzegam. Aha i jeśli komuś przeszkadzają już słodzące posty o
Dworach, to również ostrzegam, haha :D
„Wojna pozostanie we
mnie o wiele dłużej, niż będzie fizycznie trwała, jak
niewidzialna blizna, która może z czasem zblednie, ale nigdy
całkowicie nie zniknie.”
Feyra po wydarzeniach z acomafu trafia
na Dwór Wiosny - z własnej woli, jako szpieg Dworu Nocy. Jej celem
jest zebranie informacji na temat sojuszu Tamlina z królem Hybernii,
ich planów itd. Nie jest to proste, gdyż Książę Dworu Wiosny
jest przekonany, że dziewczyna wciąż go kocha, a jej stosunek z
Księciem Dworu Nocy, był po prostu manipulacją owego Księcia.
Jaka jest prawda – no cóż, sami wiecie ;)
Początek był... nie powiem, że
dziwny, ale nie do końca rozumiem jego sensu.... Mam oczywiście na
myśli Feyrę w roli szpiega. Nie, wróć... jeśli by tak
przemyśleć, to owszem, później są nawiązania, do wydarzeń z
tego okresu, jednak jego znaczenie rozumiemy dopiero po pewnym
czasie. Co więcej, ta historia, bez wydarzeń na Dworze Tamlina,
byłaby niekompletna. Może to, co napisałam nie do końca ma teraz
sens, ale... dowodzi to umiejętności kreowania akcji przez Maas.
Jej dbałość o szczegóły, które w momencie czytania wydają się
nieważne, wręcz zbędne, ale w końcu okazuje się, że odgrywają
jakąś rolę w fabule! Większą, lub mniejszą – ale jednak.
„Dostrzegam cie pod
ta maską – powiedziałam, przywołując słowa, które wyszeptałam
wiele miesięcy temu. - I to, co widzę, nie przeraża mnie.”
Sarah J Maas jak w każdej swoją
książce, tak i w tej sprawiła, że historia pochłonęła mnie od
pierwszych stron i ( nie przesadzam!) z trudem udawało mi się
skończyć czytanie! Po prostu... nie było chwili, w której bym się
nudziła, owszem, zdarzały mi się momenty, że nie chciało mi się
czytać, ale jak tylko zaczęłam, tak ani się obejrzałam, a tu 100
stron przeczytanych! Ona potrafi tak operować słowami, że miałam
wrażenie, że JESTEM w Prythianie i biorę udział w tych wszystkich
wydarzeniach. Wszystkie te obrazowe, niekiedy dłuższe, niekiedy
krótsze, ale nigdy nie nudne, opisy sprawiły, że to, o czym
czytałam, automatycznie i wyraźnie pojawiało się w mojej
wyobraźni. To było coś niesamowitego. Nawet kiedy odłożyłam
ACOWAR, Velaris, Prythnia, Rhysand i jego spółka... to wszystko
ciągle zajmowało mi myśli. I ta akcja! Ludzie, czytałam z
zapartym tchem! Sarah dysponuje mistrzowskim piórem, świetnym i
lekkim stylem pisania, więc przez jej książki się po prostu
płynie. Wiecie... gdy pierwszy raz zobaczyłam tą cegiełkę, aż
mi się oczy zaświeciły na widok liczby stron – dokładnie 843.
Jednocześnie czułam, że to będzie za mało. To przerażające
uczucie, kiedy patrzysz, jak ilość stron przeczytanych rośnie, a
tych nieprzeczytanych maleje – no cóż... to działo się zbyt
szybko...
„[...] od czasu do
czasu przypominamy sobie, że to, co jest naszą największą
słabością, może czasem okazać się nasza największą siłą.”
Wspomniałam wcześniej o Rhysandzie.
(Tutaj, przy okazji, jeśli ktoś jeszcze nie wie, wyjaśnia się
kwestia moje nazwy na Instagramie – readforrhys (gdzie serdecznie
zapraszam ♥). Nietrudno się pewnie domyślić, skąd się wzięła
:D) Szczerze mówiąc, po ACOMAFie nie sądziłam, że jest to
możliwe, abym mogła pokochać go jeszcze bardziej. Myliłam się. I
to srodze. Ahh ♥ Rhys, cudowny Rhys ♥ Także dziewczyny,
przepraszam bardzo, ale on jest mój :D (A tak serio, która z Was
również ma go za książkowego męża? ;P)
„Triumfalna noc... i
wieczne gwiazdy. Jeśli on był słodką przerażającą ciemnością,
ja byłam migoczącymi gwiazdami, które dobrze widać tylko w jego
ciemnościach.”
Długo zbierałam się do recenzji tej
książki, może dlatego, że sprawiła mi ona spory mętlik w
głowie, jak również to, że tak wiele chciałabym o niej napisać,
że nie wiem od czego zacząć. No i muszę uważać, żeby wam
czegoś nie zaspoilerować. Acowar czytałam ok. 2 tygodnie – po
części przez szkołę, ale również przez to, że chciałam jak
najdłużej delektować się tą historią. Za jednym posiedzeniem
czytałam nawet i 200 stron, a potem szybko odkładałam, żeby
czasem nie czytać do rana, haha :D
„Jedno życie może
zmienić świat.”
Charakterystyczną cechą twórczości
Maas są zapierające dech w piersiach, maksymalnie nabuzowane
emocjami zakończenia, które są istnymi rollercoasterami. Jak się
przymierzysz do czytania ostatniego etapu jej książki – musisz
wziąć pod uwagę, że najprawdopodobniej odłożysz już skończoną.
No chyba, że masz naprawdę silną wolę. Ja w tym etapie, jak
zawsze zresztą, odczuwałam złość, radość, stres, cierpienie,
smutek i szczęście. No wszystko. W pewnym momencie musiałam wręcz
przerwać na chwilę czytanie, bo przez łzy nic nie widziałam. Ja,
osoba, która bardzo rzadko płacze przy książkach ;) Kto czytał
acowar, ten z pewnością domyśla się, który moment mam na myśli.
To było okrutne Maas. Kocham tą autorkę i nienawidzę jej
jednocześnie! ♥
„Wszyscy mamy w sobie
coś strzaskanego – rzekła Mor. - Każdy na swój sposób...
Okruchy w miejscach, których nikt nie zobaczy.”
„Dwór skrzydeł i zguby”, to nie
tylko książka fantastyczna. Tak naprawdę, to zlepek różnych
gatunków literackich – fantastyka, romans, zawiera też sporo
wątków politycznych. Niech was ta polityka nie przeraza. Maas
opisała to bardzo ciekawie, oszczędziła nam nudy. Bitwy, walki,
przygotowania do nich – to były wręcz jedne z najlepszych
momentów. Dodatkowo jest wątek Feyry i Rhysa, którego w mojej
opinii mogło być nawet ciut więcej ;P I wiele, wiele innych.
Zaczynam na gatunkach, kończę na wątkach... brawo, Paula, brawo.
;P
Jeśli już mówię o Rhysandzie i
Feyrze, to muszę również wspomnieć, o reszcie grupy! Azriel,
Kasjan, Mor, Amrena – uwielbiam ich. Ich przegadywania, żarty, to
było coś niesamowitego. Właśnie – humor. Jego znajdziemy w
acowarze w dość sporej dawce, nieraz wybuchałam śmiechem! Bardzo
często mnie rozśmieszały dialogi powyższej piątki. W fabule dużą
rolę oprócz tych bohaterów, odgrywają siostry Feyry – Nesta i
Elaina, a także Lucien. Każde z nich miało swoje zadanie, swoją
misję związaną z ogółem historii.
„Cieszę się […]
że mam cię przy swoim boku. Nie wiem, czy kiedykolwiek ci to
mówiłem, jak wdzięczny jestem losowi, że stoisz przy moim boku.”
Powoli już będę kończyć... Jak nie
potrafiłam się zebrać do tej recenzji, tak teraz nie potrafię jej
skończyć! Ale może lepiej będzie, jeśli poprzestanę na tym, co
napisałam, bo was zanudzę ;P
Czytałam wiele opinii mówiących, że
ACOMAF jest jednak lepszy, niż ACOWAR. Moje zdanie?
Skłaniam się ku trzeciej części.
Jednak prawda jest taka, że naprawdę ciężko je ze sobą porównać,
bo obie są fenomenalne. Także... jak się pewnie domyślacie –
polecam. Po stokroć – polecam! <3 Uroborosie, proszę, wydajcie
kolejne książki Maas jak najszybciej <3 Tower of Dawn, A Court
of Frost and Starlight, Catwoman i pozostaje jeszcze oczywiście
finał Szklanego tronu... Coraz bardziej skłaniam się ku czytaniu
metodą wielu prób i błędów po angielsku, który to niestety nie
jest na AŻ tak wysokim poziomie :/ Także no... czekam na polskie
wydania kolejnych jej dzieł <3
„To rzadkość, by
ktoś stanął twarzą w twarz z tym, kim naprawdę jest, i nie
uciekł.”
Za możliwość
przeczytanie, ogromnie dziękuję:
Do następnego!
Tym razem nie mój gatunek.:)
OdpowiedzUsuńkocieczytanie.blogspot.com
Szkoda :(
UsuńPoczątkowo kompletnie nie ciągnęło mnie do tej serii, bo fantastyka to nie moje klimaty, ale każda kolejna pozytywna recenzja sprawia, że zaczynam się do niej przekonywać. :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj, może akurat ci się spodoba :D
UsuńNaprawdę przyjemnie się czytało recenzję i strasznie zachęca do przeczytania tej serii :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze jednak trochę poczekam zanim ją zacznę, bo najpierw chciałabym dokończyć serie szklanego tronu :)
Pozdrawiam, tiggerss
https://tiggerssreads.blogspot.com/
Bardzo się cieszę :)
UsuńJasne, rozumiem :D
Jaka wysoka ocena :D To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że warto sięgnąć po Dwory <3 Ale chyba zrobię to na spokojnie po maturze, bo jednak trochę czytania jest :D
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja ! :)
Pozdrawiam! goszaczyta
Koniecznie! Napisz dobrze maturę i czytaj Maas :D
UsuńCzekałam z przeczytaniem tej serii aż wyjdą wszystkie tomy. Teraz wyszły wszystkie części a ja kompletnie nie mam czasu, nie wiem kiedy to nadrobię! Mam wrażenie że jestem jedyna osoba w internecie która jeszcze nie przeczytała Dworu :D
OdpowiedzUsuńJak możesz :D Ale przy6najmneij ominęło cię ni8eznośne wyczekiwanie i przebieranie nogami na kolejny tom :D
UsuńTeż racja, przynajmniej teraz wygodnie rozsiądę się na kanapie i przeczytam jeden tom po drugim <3
UsuńMam nadzieje że mi sie spodoba, wyobrażasz sobie tyle czekać a potem okazuje się ze CI się nie podoba? :O
Wyobrażam sobie :/ Ale trzymam kciuki, żeby ci się spodobało! :D
Usuń3 tom był o iwele nudniejszy od 2. 1 trochę mnie wkurzał. Natomiast drugi był strzałem w dziesiątki. W trzecim niestety za dużo się nie działo, kocham Rhysa, ale powtarzając setny raz "towarzyszko" doprowadził mnie do szału.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, polecam-goodbook.blogspot.com
Krytycznie jak widzę podeszłaś do sprawy ;P Ale każdy ma inny gust :D
UsuńJa z tą częścią się męczyłam :/ W ogóle mnie nie wciągnęła, ale przynajmniej Rhysa nadal uwielbiam (choć książkowym mężem się nie stał, bo zwyczajnie nie posiadam książkowych mężów). Ten tom mocno obniżył moją średnią całej serii, ale cóż poradzić :/ Świetnie, że Ty jesteś zadowolona :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Oniee :(
UsuńNie mam czasu przeczytać przez ogrom nauki, ale czytałam wcześniejsze części i ubóstwiam tą serię i Rhysa!
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tego 3 tomu :D
Super! W takim razie mam nadzieję, że szybko uda ci się nadrobić :D
Usuńjestem ciekawa tej serii przygód Feyry, ale na razie nie jestem w posiadaniu ani jednego tomu. A szkoda, bo spotkałam sie z tyloma pozytywnymi opiniami, że czuję, że coś mnie omija :(
OdpowiedzUsuńzaczytanamona.blogspot.com
Koniecznie spróbuj przeczytać! Ja początkowo tez omijałam ACOTAR, ale jak zaczęłam, tak przepadłam :D
UsuńKompletnie nie ogarniam fenomenu Dworów. Nie rusza mnie to kompletnie. To chyba tak jak było z Harry Potterem- ksiażkoholicy dzielili się na fanów i mugoli :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam;)
Bardzo możliwe :)
UsuńMuszę spróbować :) myślę , że czasem warto sięgnąć po coś innego niż zwykle.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Warto! :D
UsuńSerię mam w planach, ciut późniejszych :)
OdpowiedzUsuńAle grunt, że w planach ^^
UsuńKocham, kocham, niezmiernie kocham. Po prostu kocham. Całą książkę. WSZYSTKICH bohaterów... nawet naszych potworów...Rzeźbiący Kościami, Tkaczka... nie.. zbyt wiele emocji. <3
OdpowiedzUsuńpotegaksiazek.blogspot.com
TAaaaak! <3
UsuńDrugi tom był taki cudowny. *_* ♥♥ Boje się trochę tej części, bo czytałam kilka recenzji dość negatywnych. :( Jednak sama chcę się przekonać. :D
OdpowiedzUsuńJools and her books
Nie ma co się zastanawiać <3 Spróbuj! :D
UsuńJak dla mnie ten tom jest nawet lepiej napisany niż poprzedni. Choć jeśli chodzi o trzymanie w napięciu i ogólne wrażenie, to chyba wybrałabym ACOMAF :D Tylko ja ilość scen Cassiana i Nesty.. Uwielbiam ich <3
OdpowiedzUsuńJa jakoś tak czy siak skłaniam się ku tej części :D
Usuń