Romans po brytyjsku - Vi Keeland & Penelope Ward | Recenzja
![]() |
Tytuł: „Romans
po brytyjsku”
Autor:
Vi Keeland & Penelope Ward
Przekład:
Marcin Machnik
Wydawnictwo:
Editiored
Ilość
stron: 278
Moja
opinia: 8/10
|
Autorek myślę, że nie muszę Wam
przedstawiać, bo ich książek jest ostatnio dość sporo, a na
samym moim blogu pojawiły się recenzje większości tytułów tego
duetu. Toteż jednocześnie nie jest tajemnicą, że wprost uwielbiam
historie, które wychodzą spod pióra Vi i Penelope, więc „Romans
po brytyjsku” chciałam przeczytać nie musząc nawet znać opisu
fabuły.
„Największym
ryzykiem jest unikanie ryzyka.”
Był pilot, był biznesmen, milioner, a
tym razem przyszedł czas na... lekarza! I to nie byle jakiego!
Bridget Valentine przytrafia się to nieszczęście (albo i
szczęście?), że kiedy trafia na SOR z dość kłopotliwym
przypadkiem, zajmuje się nią jeden z przystojniejszych lekarzy na
oddziale. Ba, w całym szpitalu. Nawiasem mówiąc – co ja się
uśmiałam na tym fragmencie! Rzadko się zdarza, żeby już pierwszy
rozdział zrobił na mnie tak dobre wrażenie. W każdym razie,
Bridget nie sądziła, że jeszcze kiedyś spotka przystojnego
doktorka... ale jak można przewidzieć, los często bywa
przewrotny...
Bridget mimo młodego wieku, tj. ma
około 30 lat, jest już wdową, ale i matką wspaniałego syna. Ta
dziewczyna, a może raczej – kobieta, została wykreowana na silną
i niezależną postać, która dla własnego syna zrobiłaby
wszystko, chce dla niego jak najlepiej. Bardzo szybko ją polubiłam,
jej podejście do życia, jej siłę, to że się nie załamywała,
ale żyła dalej – dla siebie, dla Brendana.
Simon Hogue to raczej postać, która
nie wyróżnia się niczym szczególnym – młody, przystojny
kawaler stroniący od stałych związków. Chyba typowo. Oryginalny
jest natomiast jego zawód, w końcu lekarz nie występuje zbyt
często w książkach. Nie stanowiło to jednak przeszkody, żeby nie
poczuć do niego sympatii. Wręcz przeciwnie, w miarę czytania,
kiedy dowiadujemy się o nim coraz więcej, zaczynamy spoglądać na
niego z coraz to bardziej życzliwej strony. To mi się podobało,
ponieważ autorki stworzyły Simonowi przeszłość, która
ukształtowała go takim, jaki jest. A co najlepsze, nie od razu
wiadomo, co takiego się stało, jakie wydarzenie miało miejsce.
Oczywiście nie tylko Simon był tutaj postacią z historią, bo
Bridget również, ale odniosłam wrażenie, jakby to na nim bardziej
się autorki skupiły. Na temat przeszłości Bridget wiemy dużo
mniej, jednocześnie też dowiadujemy się o niej w pewnym stopniu w
zupełnie inny sposób, następuje zwrot akcji, który ujawnia
rzeczy, o których, bym powiedziała, że sama Bridget nie miała
pojęcia.
„Od bardzo dawna
kierujesz się wyłącznie głową. Owszem, daje to pewne poczucie
bezpieczeństwa, pamiętaj jednak, że czasem nieświadomie blokujemy
w ten sposób swoje prawdziwe szczęście.”
Akcja tej książki bez dwóch zdań
wciąga od samego początku, od pierwszych słów wręcz i tak jest
aż do końca. Jak wcześniej już wspomniałam, pierwszy rozdział
naprawdę mnie zaskoczył (w tym pozytywnym aspekcie) i co
najważniejsze – rozbawił. Nawet pomimo okoliczności, jakie tam
występują. A przecież mało które książki potrafią zaciekawić
już od pierwszych zdań, zwykle trochę trzeba przeczytać, żeby
się wkręcić. Wracając do rozbawienia – tytuły duetu Vi i
Penelope cechują się między innymi tym, że występuje w nich
naprawdę wspaniały humor. I mogę śmiało stwierdzić, że i tutaj
go nie brakuje! Mimo iż mam wrażenie, że nie było go aż tak
dużo, jak w przypadku innych ich pozycji, to jednak był i cieszy
mnie to, bo uwielbiam książki, przy których mogę się szczerze
pośmiać.
„Zaufaj mi,
powinieneś cieszyć się każdą chwilą dzieciństwa. Dorośniesz
szybciej, niż ci się wydaje.”
Tak jak humor, tak pojawia się i inna
charakterystyczna cecha, a mianowicie – autorki i tym razem
poruszyły pewne ważne tematy, dzięki czemu „Romans po brytyjsku”
to nie jest tylko romans jakich wiele, w którym mowa tylko i
wyłącznie o miłości. Nie. Pojawiają się też ważniejsze wątki,
tematy, jest i postać Brendana – cudownego chłopca, którego nie
da się nie pokochać. To coś więcej, niż kolejna typowa książka
z tego gatunku.
Raczej was nie zdziwię, jeśli powiem,
że z całego serca tę pozycję polecam! Co jak co, ale Vi Keeland w
parze z Penelope Ward tworzą wspaniałe historie, które chce się
czytać, które wręcz czytają się same – dzięki wartkiej, ale
zrównoważonej akcji, ciekawym bohaterom i interesującym tematom.
Moim zdaniem naprawdę warto sięgnąć po „Romans po brytyjsku”
lub też którąś z innych pozycji Vi i Penelope.
„Miłości się nie
wybiera. To ona wybiera nas.”
Za możliwość
przeczytania bardzo dziękuję:
Do następnego!
Wiele o tym duecie slyszalam. Z chęcią poznam te historie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam 😀
www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com
Zdecydowanie polecam :)
UsuńWszyscy chwalą tę serię tak, że nie mam wyjścia i muszę przekonać się sama, w czym tkwi jej fenomen. 😊
OdpowiedzUsuńWarto, naprawdę :)
UsuńWspaniałą wakacyjna lektura :) Z chęcią po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńNie znam książek napisanych w duecie przez te autorki, ale ta mnie zainteresowała. :D
OdpowiedzUsuńJools and her books
Naprawdę polecam! Te autorki w duecie mają świetne książki :)
UsuńTej pozycji jeszcze nie czytałam :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Polecam :)
UsuńKocham książki tych autorek :) Czekam na więcej, mam nadzieje, ze wydawnictwo szybko nam coś da :)
OdpowiedzUsuńBuziaki,
Zaczytana Anielka
Ja tak samo! :D
UsuńTej książki jeszcze nie czytałam, ale z pewnością do niej zajrzę. Po przeczytaniu "Zbuntowanego dziedzica" "Zbuntowane serce" jestem zakochana w piórze tego duetu.
OdpowiedzUsuńTych dwóch książek, których wspominasz akurat jeszcze nie czytałam, ale mam je w planach :)
UsuńKsiążka była świetna, jak zresztą każda inna spod pióra tych autorek :D
OdpowiedzUsuńweronikarecenzuje.blogspot.com
O tak! Cieszę się, że jesteś zadowolona :D
UsuńSłyszałam, że to świetny duet, ale sama nie miałam jeszcze okazji nic spod ich pióra czytać.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem warto spróbować! :)
UsuńZAMIAST UDZIELENIA POŻYCZKI ,, JESTEM COŚ NOWEGO
OdpowiedzUsuńZdobądź 5500 USD każdego dnia przez sześć miesięcy!
Zobacz jak to działa
Czy wiesz, że możesz włamać się do dowolnego bankomatu za pomocą zhakowanej karty bankomatowej?
Podejmij decyzję przed złożeniem wniosku, prosta umowa ...
Zamów pustą kartę bankomatową już teraz, a otrzymasz miliony w ciągu tygodnia !: skontaktuj się z nami
za pośrednictwem adresu e-mail :: {Universalcardshackers@gmail.com}
Mamy specjalnie zaprogramowane karty bankomatowe, których można użyć do włamania się do bankomatu
maszyny, karty bankomatowe mogą być używane do wypłaty w bankomacie lub przeciągnięcia, o
sklepy i POS. Sprzedajemy te karty wszystkim naszym klientom i zainteresowanym
kupujący na całym świecie, dzienny limit wypłat w bankomacie wynosi 5 500 USD
oraz do 50 000 $ limitu wydatków w sklepach w zależności od rodzaju karty
zamawiasz :: a także, jeśli potrzebujesz innego cyberhakowania
usługi, jesteśmy tutaj dla ciebie o każdej porze każdego dnia.
Oto nasze cenniki KART ATM:
Karty, które wypłacają 5500 USD dziennie, kosztują 200 USD
Karty, które wypłacają 10 000 USD dziennie, kosztują 850 USD
Karty, które wypłacają 35 000 USD dziennie, kosztują 2200 USD
Karty, które wypłacają 50 000 USD dziennie, kosztują 5500 USD
Karty, które wypłacają 100 000 USD dziennie, kosztują 8 500 USD
zdecyduj się przed złożeniem wniosku, prosta umowa !!!
Cena obejmuje opłaty i koszty wysyłki, zamów teraz: skontaktuj się z nami za pośrednictwem
adres e-mail :::::: {Universalcardshackers@gmail.com}
Whatsapp ::::: + 31687835881