Listy do utraconej - Brigid Kemmerer | Recenzja
![]() |
Tytuł:
„Listy do utraconej”
Autor:
Brigid Kemmerer
Wydawnictwo:
YA!
Ilość
stron: 415
Moja
opinia: 10/10
|
„Listy do utraconej”, przyznajcie
sami, przyciągają uwagę już samą okładką. Jest ona tak
subtelna i delikatna, przez co w dużej mierze, na początku troszkę
się bałam, jaka ta książka będzie, że będzie z gatunku tych
„poważniejszych”. Nie wiem, czy to ma sens, ale takie było moje
odczucie. Opis mnie zaintrygował, więc naprawdę chciałam poznać
tę historię.
„To po prostu życie.
Kiedy wszystko wokół się wali, można iść tylko do przodu.”
Ostatnio na rynku wydawniczym pojawia
się coraz więcej książek dla młodzieży, w których pojawiają
się różne motywy bólu, straty, cierpienia, lecz każda jedna
(zazwyczaj) opowiada o czym innym, rzuca odmienny pogląd na życie.
„Listy do utraconej” to jedna z tych właśnie historii,
opowiedziana z perspektywy dwojga nastolatków, w różny sposób
pokrzywdzonych przez los.
Juliett kilka miesięcy temu doznała
wielkiej straty – w wypadku ginie jej mama. Aby postarać się
uporać z tą tragedią, zaczyna pisać do niej listy i zostawiać je
na jej grobie. Wie, że nigdy nie otrzyma odpowiedzi, ale przynosi
jej to ukojenie, namiastkę rozmowy z matką. Podczas zwyczajowej
wizyty na cmentarzu ze zdumieniem odkrywa, że ktoś zostawił
odpowiedział na jej ostatni list.
Drugi z bohaterów – Declan to typowy
buntownik, stały bywalec gabinetu dyrektora. Każdy spodziewa się
po nim najgorszego, ale nikt nie wykazuje chęci, aby go poznać,
dowiedzieć się, dlaczego jest, jaki jest. Karą za jego ostatnie
przewinienie są prace społeczne na cmentarzu. Nie przypuszczałby,
że list znaleziony na jednym z grobów, na który postanowił
odpowiedzieć, będzie początkiem zmian w jego życiu.
List. Cmentarz. Słowa. Tak rozpoczyna
się znajomość Declana i Juliett. Dziewczyna nie jest zachwycona
tym, że ktoś czytał to, co napisała do matki i postanawia
zostawić odpowiedź dla nieznajomego. Dwie poranione dusze, które
znajdują zrozumienie w sobie nawzajem. Bo czasami łatwiej jest
wygadać się komuś, kogo nie znamy, nie widzimy, a jak to się ma
do rzeczywistości?
„Jeden dzień to
jeszcze nie całe życie, Murph. - […] - Dzień to tylko dzień.”
Mogłoby się wydawać, że Declan i
Juliett to kolejna stereotypowa para – buntownik i szara myszka,
którzy się w sobie zakochują. Nie zgadzam się. Sprzeciwianie się
całemu światu przez Declana, to nie jego widzimisię, nie żaden
kaprys. Tu chodzi o głębsze przesłanie, przeżycia z przeszłości,
które go ukształtowały. Chłopak nie miał łatwego dzieciństwa,
miał je wręcz cholernie trudne. Nie zdradzę co konkretnie, ale
generalnie miał oboje rodziców, a w pewnym momencie było tak,
jakby ich nie miał. Declan Murphy to złożona postać, której
kreacja fenomenalnie autorce wyszła. Jestem pełna podziwu dla
niego, że się nie poddał, nie załamał. Okay, miał zatargi
prawem, ale po prostu próbował uporać się ze wszystkim na swój
własny, popieprzony sposób. Każdy z nas potrzebuje miłości,
zrozumienia.
Jeśli chodzi o Juliett, to do niej nie
zapałałam aż taką sympatią jak do Deca, jednak ona także zmaga
się ze swoimi demonami. Matka to ktoś naprawdę ważny w życiu
większości ludzi, ale co, jeśli ona żyje z dala od nich? Praca,
czy nie, jest nieobecna. Świadomość, że odeszła na zawsze, jest
druzgocąca. Niełatwo jest się pogodzić z taką stratą, dla
Juliett ukojeniem są właśnie listy, które zostawia na grobie
matki. Wkurzało mnie trochę podejście innych ludzi, to, że krzywo
na nią patrzyli, kiedy po kilku miesiącach nadal codziennie
odwiedzała cmentarz. No halo, ma przecież prawo do tego... Ciekawy
wątek autorka wplotła z pasją dziewczyny do fotografowania, do
tego, aby w końcu się przemóc i wrócić do tego.
Ogólnie rzecz biorąc, jak teraz
piszę tą recenzję, doszłam do wniosku, że tak naprawdę autorka
większą wagę poświęciła postaci Declana, jest ona bardziej
rozbudowana, więcej się dowiadujemy o nim, niż o Juliett. Można
by powiedzieć, że on przeżył gorsze rzeczy niż ona, ale to tez
nie na tym polega, żeby to porównywać.
„Pyta mnie, dlaczego
los rozdziela ludzi, a ja nie mogę przestać myśleć, czy nie o to
właśnie chodzi losowi.”
W tej książce pojawia się coś, z
czym (chyba) się jeszcze nie spotkałam. Bohaterowie poznają się
na dwóch frontach. W życiu realnym i w korespondencji. Bardzo mi
przypał ten pomysł do gustu, autorka ciekawie poprowadziła te dwie
kwestie. My wiemy, że chłopak z którym Juliett rozmawia w szkole,
to ten sam, z którym pisze. Oni tego nie wiedzą, a przynajmniej do
czasu. Ciężko byłoby stwierdzić, że tak jest, udowadnia to więc,
że ta dwójka na co dzień nosi maski, jak większość ludzi. Nie
ujawniają prawdziwych siebie, ale ukrywają się pod postaciami
buntownika i cichej myszki.
„Listy do utraconej” to przepiękna
opowieść o miłości, o stracie, o tym, że nie wolno oceniać się
po pozorach. Bo one lubią mylić. Aby móc coś o kimś powiedzieć,
powinniśmy go najpierw poznać. Może to zabrzmi dziwnie, ale ta
młodzieżówka skłania do pewnych refleksji. Nie jest to jedna z
tych książek, które się przeczyta, odłoży i zapomni. Ona z całą
pewnością zostaje w pamięci. Jest bardzo poruszająca i mądra,
zawiera głębsze przesłanie. Zdecydowanie jedna z najlepszych
młodzieżówek, jakie czytałam.
„Mama mawiała, że
zdjęcie jest do niczego, jeśli nie wywołuje żadnych reakcji, że
uchwycenie uczuć, wymaga talentu.”
Za możliwość
przeczytania bardzo dziękuję:
Do następnego!
Muszę koniecznie sięgnąć po tą powieść. Naprawdę wydaje się niesamowita. Ma wiele pochlebnych recenzji :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Tiggerss
https://tiggerssreads.blogspot.com/
Koniecznie! :D
UsuńPo pierwsze to świetne zdjęcie, jak wszystkie jakie robisz. Dobra recenzja. Zachęca, by przeczytać, a ja uważam, że na pewno by mi się spodobała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Alicja
polecam-goodbook.blogspot.com
Ojej, jak miło słyszeć :D Dziękuję ^^ Czekam na Twoją recenzję "Listów.." :D
UsuńNie mogę się doczekać aż sięgnę po tę książkę. Czeka na swoją kolej na półce i twoja recenzja jeszcze bardziej zachęciła mnie do tej historii. Myślę, że będzie to książka idealna na porę jesienną, dlatego jak najszybciej chcę się za nią zabrać! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie!
http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2017/10/przedpremierowo-dwor-skrzyde-i-zguby.html
To koniecznie! :D Mam nadzieję, że pokochasz ją tak jak ja :D Miłej lektury ^^
UsuńSama nie wiem czemu, ale odpycha mnie ta historia. Nie czuję jej i nie mam ochoty poznać, mimo tylu pozytywnych recenzji, ja pozostaję nieugięta :p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest Stron
Bywa i tak :D Nie ma co się zmuszać ;P Chociaż jakbyś się jednak kiedyś przekonała.... ;P
UsuńMuszę przeczytać :) ta książka brzmi wprost wspaniale! :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhttp://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/
Mam nadzieję, że Tobie też się spodoba, tak jak mi :D
UsuńKsiążka czeka już na półce i nie mogę się już doczekać kiedy się za nią zabiorę :D
OdpowiedzUsuńOo to świetnie, miłej lektury :D
UsuńInteresująca konstrukcja książki :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
UsuńLubię książki, które na długo zostają w pamięci i zawierają coś więcej niż tylko prostą i przyjemną historię.
OdpowiedzUsuńI oczywiście mój portfel teraz ucierpi, bo muszę mieć tę książkę. Miałam kupić ją ostatnio, ale jednak wygrał mój mistrz Musso :)
Świetna recenzja kochana ^^
Pozdrawiam!
volusequat.blogspot.com
Dla dobrych książek, portfel wybaczy :D Mam nadzieję, że Ci się spodoba ^^
UsuńDziękuję! :D
Faktycznie okładka zwraca uwagę i patrząc na nią mam podobne odczucia. Zaintrygowałaś mnie tą pozycją i na pewno będę ją miała na uwadze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Alice
Our books. Our love
Cieszę się :D
UsuńWydawnictwo YA! ostatnio wypuszcza same perełki, ta książka również i na mnie zrobiła ogromne wrażenie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ver-reads.blogspot.com
Dokładnie :D Cieszę się, że Ci się podobała ^^
UsuńJestem bardzo zaintrygowana tą książką :)
OdpowiedzUsuńTo nic, tylko czytać ^^
UsuńNie czytałam jeszcze ale koniecznie muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
https://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/
Polecam :D
UsuńKsiążka, którą chcę kupić i przeczytać, ale znając mnie zamiast niej kupię coś innego i ona będzie sobie czekała i czekała. Albo zaskoczę sama siebie i kupię ją szybko! Zobaczymy :) Na pewno chcę ją przeczytać. Oby szybko!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
books-hoolic.blogspot.com
Oby, oby, bo naprawdę warto przeczytać ^^
UsuńCzemu zawsze mam tak, że jak uda mi się powstrzymać przed przygarnięciem kolejnej książki to to akurat okazuje się być ta, której nieprzeczytania później najbardziej żałuję? ;-;
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Oj, skąd ja to znam :D
Usuńkubię takie książki, które pamięta się jeszcze długo po odłożeniu książki na półkę :) a twoja recenzja zainteresowała mnie na tyle, że chcę przeczytać "Listy do utraconej".
OdpowiedzUsuńzaczytanamona.blogspot.com
Ciesze się, bo naprawdę warto przeczytać :D
Usuń