Oszustka - Melanie Dickerson | Recenzja
![]() |
Tytuł:
„Oszustka”
Autor:
Melanie Dickerson
Wydawnictwo:
Dreams
Ilość
stron: 349
Moja
opinia: 8/10
|
W pierwszej części poznajemy historię
Odette Menkels i Jorgena Hartmana – leśniczego Margrabiego. W
„Oszustce” natomiast fabuła skupia się właśnie na Margrabim
Thornbeck.
Reinhart otrzymuje od króla polecenie,
żeby poszukał sobie żony. W tym celu zaprasza do swojego zamku
dziesięć pań ze szlachetnych rodów. Wciągu nadchodzących dwóch
tygodni musi zdecydować, która z nich zostanie Panią na Thornbeck.
Jedną z kandydatek przybyłych do
pałacu jest Avelina, która ma dość nietypowy cel. Tak jak
wszystkie pozostałe damy chcą zostać wybrane, tak ona stara się
zrobić wszystko, żeby wybór nie padł na nią. Wszystko to
dlatego, że Avelina tak naprawdę jest służącą, podszywającą
się pod córkę hrabiego Plimmwaldu. To od niego dostaje polecenie,
aby skutecznie udawać arystokratkę, równocześnie nie dopuszczając
do tego, żeby stała się żoną margrabiego.
„Człowieka powinno
się oceniać po sercu, a nie po tym, czyja krew płynie w jego
żyłach.”
Nie posądziłabym Melanie Dickerson o
to, że zawrze w swojej książce takie intrygi. Może i w „Łowczyni
z ciernistego lasu” także jakieś się pojawiły, ale tutaj to już
był... inny poziom? Odniosłam wrażenie, że „Oszustka” jest o
wiele lepiej napisana, skonstruowana i przemyślana. Tak, jakby
autorka znacznie udoskonaliła się w sztuce pisarskiej, czego efekty
widać w treści. W pierwszej części, bardzo mnie irytowało
nieudolne archaizowanie wypowiedzi, teraz natomiast, ani razu na
takie coś nie zwróciłam uwagi.
Autorka wykreowała ciekawe postacie,
które naprawdę da się lubić. Zarówno tajemniczy Margrabia, o
którym stopniowo dowiadujemy się coraz więcej, jak i Avelina –
zwykła służka, która z dnia na dzień, można powiedzieć, że
staje się szlachetnie urodzoną. Teoretycznie Melanie mogła zrobić
tak, że Ava umie wszystko idealnie, nie popełnia gaf, skoro
przecież od dłuższego czasu uczestniczy w życiu arystokratki.
Prawda? Otóż nie, zdarzają jej się pomyłki, musi się po prostu
wszystkiego nauczyć. Ale nie poddaje się łatwo i jest bardzo
sprytna. Reinhart z kolei wydaje się być gburem, ponurym, owianym
zła sławą okrutnikiem, ale tak naprawdę, pod tą całą otoczką
skrywa się wrażliwy i mocno doświadczony przez życie młody
mężczyzna. Szkoda tylko, że autorka zapomniała podać, ile on tak
naprawdę ma lat.
„Nigdy wcześniej
nikogo nie kochała. Chciała oszczędzić sobie bólu, lecz udawanie
i ukrywanie przed sobą prawdy niczego nie dało.”
„Oszustka” to typ książki, która
wciąga niemalże od razu i nie wypuszcza aż do końca. Podobnie jak
jej poprzedniczka, przeczytałam ją w jeden dzień, ale jednak to w
tę wkręciłam się bardziej! Akcja była bardzo przemyślana,
chociaż jeszcze nie idealna. Bardzo lubię historie, których fabuła
rozgrywa się w zamkowych murach, jest miłość, są intrygi.
„Oszustka” jest właśnie jedną z takich. Niemniej jednak...
motyw kandydatek na żonę, spośród których mężczyzna w
określonym czasie ma wybrać tą jedyną? Mnie od razu przyszły na
myśl „Rywalki”, czy chociażby „Czerwona królowa”, ale z
drugiej strony... nie da się tej książki, porównać z tamtymi.
Zupełnie inaczej oddany klimat, a także – inny poziom.
Chciałabym jeszcze wspomnieć o jednej
istotnej rzeczy,z która jeszcze się w książkach tego typu nie
spotkałam. Mówiąc „tego typu”, mam na myśli te, które
zakrawają o fantastykę (bo nie wiem, jak inaczej określić jej
gatunek). W „Oszustce” pojawia się Kościół, wiara w Boga.
Zaskoczyło mnie to, bo cały czas byłam przekonana, że jest to
wymyślony świat, fikcja autorki. Nie mam pojęcia, czy miejsca,
postacie są prawdziwe, ale oprócz religii, pojawiają się również
nazwy państw typu np. Niemcy i Francja bodajże. Czyli wychodziłoby
na to, że to taka półfikcja.
„- Mógł przecież
spytać nas, co myślimy o biedakach.
- Mógł, ale
usłyszałby to, co sądzimy, że pragnie usłyszeć. A w ten sposób
mógł sprawdzić nasze serca. Czyny są bardziej wiarygodne,
prawda?”
Przyznam szczerze, że wahałam się,
czy brać do recenzji „Oszustkę”, biorąc pod uwagę, że
pierwsza część była... no taka sobie. Spróbowałam – i nie
żałuję. Druga część jest o wiele, wiele lepsza, przyjemniejsza
i po prostu – lepiej napisana. Ot, historia na dzień, max dwa,
może nie jakaś bardzo zaskakująca, ale dobra dla tych, którzy
lubią takie zamkowe klimaty.
Za egzemplarz bardzo
dziękuję:
Do następnego!
Dla mnie pierwszy tom był bardzo słaby, dlatego po drugi nie sięgam.
OdpowiedzUsuńBookeaterReality
Nie ma co się zmuszać :D Ale może akurat, tak jak mnie, drugi spodobał by ci się bardziej? ;P
UsuńNie czytałam pierwszego tomu i może bym to zrobiła, gdyby nie to, że muszę bardzo mocno selekcjonować to co chcę czytać ze względu na czas, dlatego szkoda marnować go na książki bez których mogę się obyć i nie zależy mi na ich przeczytaniu, aż tak bardzo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest Stron
Rozumiem, rozumiem, bo sama tak ostatnio robię :D
UsuńOba tomy sobie zapisuję do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńMiłej lektury ;)
UsuńOoo, bardzo ładne zdjęcia i świetna recenzja. W sumie chętnie poznałabym tę historię.
OdpowiedzUsuńDziękuję <3 Jestem ciekawa, czy ci się spodoba :D
UsuńŚwietnie, że drugi tom okazał się o wieeeelee lepszy od pierwszego! :D Tak powinno być zawsze, dlatego nie warto zrażać się po pierwszym tomie :D Książka zapowiada się naprawdę dobrze, więc muszę przemyśleć, czy się w nią nie zaopatrzyć :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Dokładnie! Jeśli się zdecydujesz, to miłego czytania życzę <3
UsuńNiestety książka nie dla mnie, ale recenzja jak zawsze świetna! <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
volusequat.blogspot.com
Rozumiem ;) Dziękuję :D
UsuńUch, strasznie mnie zachęciłaś!
OdpowiedzUsuńOoo :D
Usuń