Zobowiązanie - Amy A. Bartol | Recenzja
![]() |
Tytuł:
„Zobowiązanie”
Autor:
Amy A. Bartol
Wydawnictwo:
Akurat
Ilość
stron: 510
Moja
opinia: 6/10
|
„Nieuniknione” i „Intuicja”,
czyli dwie poprzednie części „Zobowiązania” bardzo mi się
spodobały i byłam naprawdę ciekawa co wydarzy się w trzeciej. W
końcu syndrom drugiego gorszego tomu udało się autorce ominąć,
więc miałam dość spore oczekiwania. Aha, ostrzegam – jeśli nie
czytałaś/eś poprzednich tomów, to od razu mówię, że mogą
pojawić się spoilery.
Evie wraz z jej anielskimi przyjaciółmi
zmuszona jest ukrywać się w Chinach przed... właściwie to przed
naprawdę wieloma istotami. Taki „minusik” bycia jedyną w swoim
rodzaju istotą, aniołem z duszą. Dodatkowo, dziewczyna cały czas
się rozwija i odkrywa coraz to nowe umiejętności – tym razem są
to klony i coś w stylu „kameleona”, jak to ładnie określił
Reed.
„To jest dar, ale i
przekleństwo, bo nie można wrócić i zmienić przeszłości,
niezależnie od tego, jak bardzo się chce.”
Może z poprzednich tomów kojarzycie,
że Evie ma manię ratowania innych swoim kosztem. Jest to dobra
cecha, ale do pewnego momentu. Wkurzało mnie to, kiedy ciągle miała
gdzieś zdanie innych, tych, którzy starali się ją chronić i
działała na własną rękę, aby komuś pomóc... przez co
sprowadzała na siebie jeszcze większe kłopoty. Przez pewną część
fabuły zastanawiałam się, czy Evie nie mogłaby kurcze usiąść
na tyłku i pozwolić wykonać swoją robotę osobom bardziej
doświadczonym? Wielki podziw z mojej strony dla Reeda za to, że z
tą dziewczyną tyle wytrzymuje... Ja miałam ochotę nią potrząsnąć
i to kilka razy.
Generalnie, to pierwszych około sto
pięćdziesiąt stron to po prostu nuda. Przyznam szczerze, że już
się bałam, że ta książka będzie jedną wielką męczarnią,
ale... W okolicach dwusetnej strony zorientowałam się, że czytam z
zainteresowaniem. „Trochę” późno, ale grunt, że jednak
zaczęło się coś ciekawego dziać i tak już jest aż do końca.
Jeśli się przebrnie nudnawy początek, to potem już z górki.
W „Zobowiązaniu” pojawia się coś
na kształt trójkąta miłosnego. Nie pałam do tego motywu jakąś
wielką miłością, ale to też zależy od książki – czasami mi
przeszkadza, a czasami nie mam nic przeciwko niemu. Tutaj? Ciężko
mi stwierdzić. Jedno jest pewne – nie wkurzał mnie. Jednak jego
wynik w sumie jest z góry wiadomy, więc nie ma elementu
zaskoczenia. Jak cały czas byłam tylko i wyłącznie za Reedem, tak
w tej części był moment, w którym szala przechyliła się w
stronę Brennusa. Wydaje mi się, że w przypadku miłości Reeda i
Evie, w trzeciej części autorka zmarnowała potencjał. Miałam
wrażenie, że to uczucie jest takie... nijakie, bywały momenty, w
których nie czułam, że między nimi jest coś naprawdę poważnego,
niekiedy nawet zapominałam, że oni są razem.
„[...] ryzyko śmierci
nie jest dla mnie tak groźne jak ryzyko utraty tego, co kocham
[...]”
Serię Przeczucia lubię między innymi
dla aniołów, mam jakiś fetysz na skrzydła (haha) i uwielbiam ten
motyw w fantastyce (aniołowie, Ilyrowie itd. ^^). Przyjaciele Evie,
jak i ona sama są właśnie aniołami. A do tego są naprawę
sympatyczni, mają poczucie humoru i no nie da się ich nie polubić
:D
Nie nazwałabym trzeciego tomu totalną
klapą, no bo w końcu po tej dwusetnej stronie zrobiło się
ciekawie, ale jest on gorszy od swoich poprzedników. Nastawiałam
się na coś lepszego. Niemniej jednak, autorka miała całkiem
ciekawy pomysł i udało jej się mnie nie raz i nie dwa zaskoczyć!
Z zapartym tchem nie czytałam, ale momentami było blisko ;)
„Tak was kocham, moi
drodzy... jesteście moją rodziną. Zrobiłabym wszystko, żeby to
chronić
i to właśnie jest
dar.”
Ta recenzja nie należy do
najpochlebniejszych, ale ja stawiam na szczerość. Nie namawiam do
sięgnięcia po tę kontynuację, ALE również nie zniechęcam –
przecież każdy ma inny gust, może ktoś z was sięgnie i
stwierdzi, że jemu się ta książka naprawdę podoba? ;) W każdym
razie, ta seria z tego co się orientowałam, ma jeszcze dwa tomy,
więc kiedy wyjdą one w Polsce raczej dam im szansę :)
Do następnego!
Chyba dam szansę tej książce żeby wyrobić sobie o niej własną opinię. ;)
OdpowiedzUsuńDobry pomysł :)
UsuńMoże kiedyś spróbuję, ale nie stanie się to szybko.:)
OdpowiedzUsuńOki :)
UsuńPomyślę jeszcze nad lekturą.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBardzo lubię tę serię - książkę czytałam :) Czekam na kolejny tom :)
OdpowiedzUsuńCiekawe kiedy go wydadzą ^^
UsuńW końcu przeczytam tę serię, bo słyszę dużo dobrych opinii, a lubię takie klimaty. Swietne zdjecie :)i ciekawa recenzja.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Alicja
polecam-goodbook.blogspot.com
Cieszę się i mam nadzieję, że ci się spodoba :D Dziękuję ^^
UsuńJa przeczytałam jedynie pierwszy tom i dalszych nie mam zamiaru czytać :)
OdpowiedzUsuńZbyt schematyczne.
Bookeater Reality
Też rozumiem :D Każdy odbiera inaczej :)
UsuńNie czytałam, ale może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/2017/12/1-pierwsze-urodziny-bloga.html
Ja spasowałam po pierwszej części. W ogóle do mnie nie przemówiła, więc nie widziałam powodów, aby czytać kolejne części. :)
OdpowiedzUsuńRozumiem ;)
UsuńLubię dwie poprzednie części, dlatego nie mogę się doczekać żeby w końcu przeczytać trzecią. Jestem ciekawa tego trójkąta miłosnego, bo czytałam opinie ludzi, którzy po wszystkich częściach najbardziej wolą Brennusa, co mnie szokuje. Myślałam, że Reed i Evie będą nowszą wersją Patcha i Nory.
OdpowiedzUsuńCzyli mówisz, że nie tylko ja wolę Brennusa? :D Huhu ^^ Miłej lektury :D
UsuńNie czytałam poprzednich części, więc i tą sobie odpuszczę, bo nie ciągnie mnie do nich :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest Stron
Nie ma co się zmuszać :D
UsuńUwielbiam te serię :D
OdpowiedzUsuńTen tom też mi się podobał, ale wiadomo każdy ma inny gust :D
Buziaki,
coraciemnosci.blogspot.com
To super! Dokładnie ^^
Usuń