Odrodzeni - Colleen Houck | Recenzja
![]() |
Tytuł: „Odrodzeni”
Autor: Colleen Houck
Przekład: Andrzej Goździkowski
Wydawnictwo: We need ya
Ilość stron: 477
Moja opinia: 9/10
|
Pierwsza część serii Strażnicy
gwiazd, tj. „Przebudzeni”, bardzo mi się podobała. Zresztą,
może pamiętacie? Po skończeniu nie umiałam się doczekać, aż
będzie premiera drugiej części. W końcu się jednak doczekałam i
kiedy tylko przyszła paczka z „Odrodzonymi” zaczęłam czytać
niemalże od razu. Ta recenzja jednak powstaje jaaaakiś czas
później, bo, mówiąc krótko – maatuury, a co za tym idzie –
sprawy związane z blogiem, Instagramem, a nawet pod koniec samo
czytanie, poszło nieco w odstawkę. Ale koniec maturalnego maratonu
już coraz bliżej, został mi jeszcze tylko ustny angielski, więc
niedługo wszystko wróci do normy! A wracając do tematu, jesteście
ciekawi, co myślę o drugim tomie tej serii?
„Prawdziwa miłość
potrzebuje czasu. Nie wydarza się natychmiastowo. Wcześniej musisz
naprawdę poznać drugą osobę. Nauczyć się ja podziwiać.
Dowiedzieć się, o czym marzy, z czym wiąże nadzieje, a następnie
sprawdzić, czy rzeczy te znajdują odbicie w twoim sercu.”
Pierwsza część miała takie
zakończenie, że nie umiałam się doczekać kontynuacji, byłam
bardzo ciekawa, co też autorka naszykowała. Faktem jest, że nieco
się obawiałam pewnego lania wody, nie sądziłam, że da się tutaj
jeszcze coś ciekawego wymyślić, ale jednocześnie miałam wielkie
nadzieję, że się mylę. I rzeczywiście! Bo to co tutaj się
działo, to był kosmos.
„Odrodzeni” zaczynają się dość
spokojnie, ale niech Was pozory nie zmylą. Akcja bardzo szybko
zaczyna nabierać tempa i cały czas coś się dzieje. W tej części
głównie występuje Lily, na całe szczęście nieco mniej irytuje
niż w przypadku „Przebudzonych”, aczkolwiek nadal zdarzały się
wkurzające momenty z jej udziałem. W tej części Colleen Houck
jednak wzbogaciła jej postać o pewne, hmm jakby to... osobliwości
(?). Nie wiem, jak wam to wyjaśnić, bo bardzo nie chciałabym Wam
zdradzać, co jej się przydarzy, kto jej będzie towarzyszył.
Zdradzę jedynie, że to był wątek naprawdę obiecujący i ciekawy
i nawet, nawet udało się autorce go wykorzystać, gdyby nie pewien
malutki szczególik...
„My również
przywiązujemy się do naszych rodzin. Ale gdy wybieramy sobie
partnera, samca, chcemy, aby nasz związek był inny od pozostałych.
Wyjątkowy. Wierzymy, że między nami wydarza się coś magicznego.”
Tym szczególikiem jest nic innego, jak
nielubiany przez wielu czytelników trójkąt miłosny. A może
czworokąt? Ciężko jest mi to wam wyjaśnić bez zdradzania
istotnego faktu z fabuły, ale spróbuję! Colleen może i miała
dość interesujący pomysł na wątek romantyczny (tak, mam na myśli
ten trójkąt), ale.. nie, po prostu nie. Wykonanie i realizacja mnie
nie kupiły, wręcz przyprawiły o mieszane uczucia. Bo z jednej
strony mam świadomość, że nie wszystkie te działania wykonywała
Lily, ale to jednak nadal była jej osoba – tak, wiem, że to
pogmatwane XD Dlatego tak jak mówię, pomysł był okej, ale
wykonanie już troszkę nie wyszło, bo ciężko się połapać i
ogólnie jest takie zmieszanie. Pomińmy już sam fakt, że
zwyczajnie nie lubię trójkątów miłosnych.
Jednak, co nawiązuje też do tego, co
napisałam wyżej, nawet mi się spodobał koncept z wykorzystaniem
postaci Tii. Było to coś zupełnie innego, pewna odmiana. Czasem
wywoływało pewną dezorientację i może faktycznie autorka mogła
nieco bardziej wykorzystać potencjał tego wątku, bynajmniej nie w
celu błądzenia w trójkącie miłosnym. Fakt faktem, ze ciekawi
mnie, jak Colleen rozwinie ten pomysł w trzeciej części, jak
ostatecznie się to zakończy.
„W moim umyśle
przełożyłam je szybko na niezliczone określenia, którymi mógł
się posłużyć: wprawiające w osłupienie, niesłychane,
zaskakujące, szokujące. Albo:
Lily-na-miłość-boską-w-coś-ty-się-wpakowała!”
Niestety muszę rozczarować tych,
którzy liczyli na sporą dawkę Amona – owszem, pojawia się, ale
nie w takiej dużej ilości, jak w pierwszej części. Trochę mnie
to smuciło, ale zrekompensowała mi ten fakt obecność Astena i
Ahmosa – ich jest tutaj dużo! I tak, nadal czasem się przegadują
:D
Jak już wspominałam, akcja w tej
książce rozkręca się bardzo szybko i tak naprawdę jest ona cały
czas prowadzona w ciekawy sposób, ciągle coś się dzieje. Colleen
cały czas wymyśla dla bohaterów coś nowego, dzięki czemu nie ma
tutaj nudy. Co mi się też podoba w jej pisaniu to to, że nie boi
się ich zranić! Najgorzej jest, kiedy postać z absolutnie każdej
potyczki wychodzi bez jakiegokolwiek uszczerbku, zadrapania, nawet
włosów nie musi poprawiać. Houck wręcz przeciwnie – ona się
nie boi rzucać im kłód pod nogi, sprowadzać na nich przeciwności,
nie boi się ich zranić.
„- Lubię kiedy się
śmiejesz – powiedziałam. - Moja matka zawsze powtarza, że nie ma
lepszego leku niż porządny śmiech i długi sen.
- A co można nimi
uleczyć?
- Wszystko. Jeśli
zdołasz znaleźć dobry powód do śmiechu, wówczas bez trudu
zapomnisz o wszelkich troskach. A jeśli nie, to powinieneś się
przespać, a rano spojrzysz na świat świeżym okiem.”
Ja przyznam, że mimo kilku wad, bardzo
mi się ta książka podobała! Wciągnęłam się od pierwszych
stron i tak naprawdę cały czas czytałam z pewną dozą
niecierpliwości i ciekawości co dalej. Nie twierdzę, że jest to
historia bez wad, bo no cóż, kilka znalazłam, o czym pisałam
wyżej, ale cieszy mnie to, że Colleen nie uległa klątwie drugiego
gorszego tomu, że nadal ta seria wciąga i szczerze mówiąc jestem
zawiedziona, że trzeci tom ukaże się dopiero w przyszłym roku, bo
po tym, co wydarzyło się w zakończeniu „Odrodzonych”, jestem
strasznie ciekawa finału, chciałabym po prostu znać kontynuację.
Najzwyczajniej w świecie polubiłam się z ta serią, nawet jeśli
nie jest idealna! ;)
Za możliwość
przeczytania bardzo dziękuję:
Do następnego!
To nie moje klimaty, ale cieszę się, że Tobie seria się tak podobała. 😊
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę :)
UsuńMusiałabym nadrobić pierwszą część, ale chciałabym przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Eli
www.czytamytu.blogspot.com
Warto spróbować :)
UsuńBardzo chcę przeczytać tę serię <3
OdpowiedzUsuńKoniecznie :D Miłej lektury! :)
UsuńChętnie przeczytam
OdpowiedzUsuńCzytanka na dobranoc
Super :D
UsuńZupełnie nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńNie słyszałam o pierwszej części i w sumie mam mieszane odczucia wobec tego cyklu, więc jak będę miała więcej czasu sama go sprawdzę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Warto :)
Usuń