Niebezpieczna znajomość, niebezpieczna miłość - Jane Harvey - Berrick | Recenzja

Tytuł: „Niebezpieczna znajomość, niebezpieczna miłość”
Autor: Jane Harvey - Berrick
Przekład: Mateusz Grzywa
Wydawnictwo: NieZwykłe
Ilość stron: 590
Moja opinia: 9/10


Może się zorientowaliście, może nie, ale ostatnio polubiłam książki wydawnictwa NieZwykłego, sparzyłam się tylko jeden raz, tak to wszystkie historie, których opis z tyłu fabuły mnie zaintrygował mi się spodobały. Na „Niebezpieczną znajomość, niebezpieczną miłość” czaiłam się już od bardzo dawna, z tego co pamiętam, to na początku tego roku ta książka pojawiła się na Lubimy Czytać z datą premiery na październik i w dodatku z inną wersją tytułu. Pamiętam, że strasznie mnie zaciekawiła! Ucieszyłam się, kiedy pojawiła się informacja, że premiera będzie w sierpniu i z miejsca wiedziałam, że muszę to przeczytać!

[...] zanim ocenisz innego człowieka, musisz najpierw przejść kilometr w jego butach.”

Mamy Daniela Coltona, dziewiętnastolatka, który mieszka ze starszym bratem Zefem i niedawno zaczął naukę w college'u. Ich dom to jedno wielkie miejsce spotkań, w którym przewija się duża ilość imprez, alkoholu, narkotyków, z czym chłopak niezbyt chce mieć cokolwiek wspólnego.
Mamy też jego przeciwieństwo, jakżeby inaczej – dziewczynę z dobrego domu, coś w stylu szarej myszki – Lisanne Maclaine. Żeby nie było tak pięknie, Daniel skrywa pewien sekret. Sekret, który naprawdę dobrze kamufluje, jednak nie dość dobrze, bo dziwnym trafem spośród uczniów całej uczelni odkrywa go właśnie... tak! Lisanne ;) No to co, teraz już fajerwerki, miłość po grób i żyli długo i szczęśliwie? Absolutnie... nie! To nie takie proste, ale o tym już za chwilę.

Przede wszystkim, kiedy odpakowałam paczkę z „Niebezpieczną...” przeżyłam mały szok... JAKIE TO JEST GRUBE! Ludzie, ta książka liczy 590 stron! Ja sobie tak myślę „no fajnie, o czym tu pisać przez prawie 600 stron?”. Poważnie, nawet nie zaczęłam, a już nieco zwątpiłam, bałam się, że autorka będzie lać wodę, no bo hej... przeciętny romans mieści się przedziale 300-400 stron, a tu 600! Na szczęście akurat podpatrzyłam u jednej osóbki, która właśnie skończyła to czytać, że ta książka jest naprawdę dobra i szala przechyliła się znowu w drugą stronę – chciałam na powrót rzucić wszystko i wziąć się za tego grubaska.

Miał wrażenie, że ogląda otwierający się i zwracający oblicze ku słońcu kwiat. Przelała w piosenkę serce i duszę, z każdym słowem stawała się panią sceny.”

Może teraz kilka słów na temat bohaterów?
Na pierwszy ogień ona, Lisanne. Kurcze... wierzcie lub nie, ale jak mnie ta dziewczyna irytowała na początku! Bałam się, że to zepsuje mi radość z całej lektury... O co chodziło? W skrócie – o jej wręcz przesadną świątobliwość. Ot, taka zwyczajnie świętoszka, która tatuaże uważa za marnowanie daru od Boga (co ciekawe, później te same tatuaże będą ją zwyczajnie kręcić). Po prostu wkurzało mnie jej sztywne podejście do życia. Na całe szczęście – im dalej w las, tym stopniowo to u niej zanika, aż dziwnym trafem staje się wyluzowana i po prostu przestaje irytować... do momentu aż zaczyna histeryzować z powodu sprawy, która w sumie aż taka do histerii nie jest... Nie powiem o co chodzi, ale myślę, że czytając domyślicie się tego... To była decyzja Daniela i heloł... on nie umrze od tego. A wręcz mu to pomoże w życiu...
A jeśli mowa o Danielu... typowy bad boy – tatuaże, kolczyki itd., trzyma ludzi krótko i na dystans, nie wchodzi w głębsze relacje, poza kilkoma zaufanymi osobami. Raczej Was nie zdziwię jeśli powiem... że bardzo go polubiłam! Pod tą maską niedostępnego faceta, kryje się wrażliwy chłopak, który nosi co nieco na swoich barkach. W dodatku ja się z nim w pewnej sytuacji utożsamiam i wiele razy rozumiałam, co on czuje... Może nie w aż tak dokładny sposób, ale rozumiałam go.

Kochała jego stoicką siłę oraz cierpliwą łagodność, jego humor i szczerość, jego nagłe wybuchy gniewu, pasję oraz inteligencję skrywające się za orzechowymi oczami oraz krzywymi uśmieszkami: kochała każdą jego cząstkę.”

Wcześniej wspomniałam, że Daniel skrywa pewną tajemnicę... Nawet nie wiecie, jak bym chciała Wam zdradzić o co chodzi, ale... nie. Nie zdradzę, bo wokół tego oplata się cała fabuła i zwyczajnie zepsułabym Wam „niespodziankę”. Także trochę okrężną drogą to opiszę. Bo wiecie... ja uwielbiam książki, w których autorzy poruszają właśnie ten temat... bo to coś, co występuje bardzo często w życiu, ale niestety mało się o tym mówi i ludzie czasem po prostu nie wiedzą, jak się wtedy zachować, kiedy się z taką osobą spotkają. To jest, było i raczej zawsze będzie. Ja się domyśliłam o co chodzi już w jednym z pierwszych zdań prologu i byłam mile zaskoczona. Bo wiem, co to jest. Może nie w takim stopniu jak Daniel, bo w trochę mniejszym, ale wiem. I bardzo się cieszę, że autorka się tego podjęła, bo to sprawiło, że jeszcze bardziej pokochałam tę historię.

Tak naprawdę „Niebezpieczna znajomość, niebezpieczna miłość” wciąga już pierwszych stron i nawet nie zauważa się, że to taki grubasek. Bo akcja jest naprawdę szybka, ciekawa i wciągająca, fabuła dobrze skonstruowana oraz występują wyraziści, żywi bohaterowie. Na upartego może i by szło nieco tę książkę skrócić, ale.. po co? Jest dobrze, jak jest. I w ogóle... rzecz, która mnie bardzo zaskoczyła i za którą jestem wdzięczna... to brak dram „z dupy wziętych”, jak ja to określam! Owszem, może i pojawiły się niewielkie zgrzyty pomiędzy Lis, a Danielem, ale no kurcze... wskażcie mi parę, która jest ze sobą zgodna w absolutnie każdej sprawie.. No nie ma takiej! Oni zwyczajnie starają się wszystko naprawiać i wyjaśniać. I tak powinno być!
Jakby tego było mało, to jeszcze dorzucę fakt, że pod koniec poleciały mi łzy... i nie, to nie były łzy bólu.. to były łzy wzruszenia.

- Jesteś taki piękny – powiedziała.
Zamrugał, zaskoczony tym wyznaniem. 
- Ty też, maleńka.
- Nie, mówię poważnie. Jesteś piękny, na zewnątrz i w środku.”

Więc wiecie... jeśli zastanawiacie się, czy sięgnąć po tę książkę Jane Harvey-Berrick, to ja mówię – tak, zdecydowanie tak! Moim zdaniem naprawdę warto przeczytać tego grubaska, bo jest to wspaniała opowieść o miłości, o pokonywaniu własnych barier, o wzajemnym wspieraniu się. Mnie się podobała i z czystym sumieniem polecam!

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję:

Do następnego!

25 komentarzy:

  1. Mam ochotę poznać tę historię.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też nie wiedziałam, że to taki grubasek. :D Książka i tak wydaje się strasznie schematyczna i przewidywalna, więc jak na razie poczekam. xd
    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie według mnie nie jest przewidywalna :D

      Usuń
  3. Ten tytuł kusi mnie już od zapowiedzi, a taka pozytywna recenzja tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że warto po niego sięgnąć ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. czytałam już jedną opinię na temat tej książki i była równie pochlebna jak twoja, więc coraz bardziej sie do tego grubaska przekonuje ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie czytam i się zachwycam! 💞 Faktycznie w ogóle nie czuć jaki to grubasek, dzisiajszego dnia pochłonęłam już 300 stron 😂

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja zaczęłam czytać tę książkę... no ale nie mogłam. Na początku za dużo było tego dokładnego życia tej dziewczyny, no i naprawdę mnie denerwowała. :D Próbowałam, naprawdę, no ale nie miałam sił. :)
    potegaksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem o czym mówisz! Tez mnie to prawie zniechęciło, ale gadam - nie, czytam dalej! I w końcu przestała irytować, naprawdę! :D

      Usuń
  7. Okej, wierzę! I bardzo, bardzo chętnie przeczytam. Zdecydowanie mam ochotę na takie klimaty.
    pozdrawiam
    https://polecam-goodbook.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja niestety jakoś nie jestem do niej przekonana :(

    OdpowiedzUsuń
  9. O kurczaki, będę musiała ją przeczytać. Żałuję, że nie załapałam się na egzemplarz recenzencki :D. http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Zdecydowanie trafia na listę do przeczytania! :)
    Mój blog-klik

    OdpowiedzUsuń
  11. No to teraz mnie nieźle nakręciłaś na tego grubaska. Oj, kusisz, kusisz :P Jak uda mi się ją kiedyś nabyć to na pewno przeczytam :D

    weronikarecenzuje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Musze wygrać w totka i kupić wszystkie te książki, na które mam chrapkę :)

    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń

Hej! Zostaw proszę po sobie jakiś ślad ♥ Każdy jeden komentarz to dla mnie wielka motywacja! A jeśli spodobał Ci się mój blog to zaobserwuj, by być na bieżąco z postami ;)
Nie zapomnij zostawić adresu do swojego bloga - z chęcią zajrzę.

Copyright © 2014 Readforrhys , Blogger