Playboy za sterami - Vi Keeland, Penelope Ward | Recenzja
Tytuł:
„Playboy za sterami”
Autor:
Vi Keeland, Penelope Ward
Przekład:
Marta Czub
Wydawnictwo:
editiored
Ilość
stron: 280
Moja
opinia: 8/10
|
Ostatnio spodobały mi się książki
Vi Keeland, a przeglądając zapowiedzi rzucił mi się w oczy tytuł
„Playboy za sterami” autorstwa właśnie Keeland w duecie z
Penelope Ward. Jakoś tak nie zwróciłam na niego większej uwagi,
ale kilka dni później jednak postanowiłam spróbować. I wiecie
co? To była trafiona decyzja!
„Nie chcę być
nigdzie indziej, tylko przy tobie, bez względu na to, dokąd mnie to
zaprowadzi.”
Opis sugeruje kolejny schematyczny
romans, jakich mamy dziś wiele... a jednak mnie ta książka
zachwyciła. Mamy przystojnego pilota i młodą, piękną dziewczynę,
która szuka swoistej ucieczki, chciałaby gdzieś pojechać i odciąć
się od wszystkiego, w spokoju przemyśleć pewną sprawę. Jak się
z pewnością domyślacie, ich ścieżki dość szybko się krzyżują,
a ta dwójka rozpoczyna własną przygodę.
Wiecie co mnie urzekło w tej historii?
Podróże! Za sam motyw podróży duży plusik ode mnie. Jestem typem
osoby, którą ciągnie w świat, chciałabym przyszłości jak
najwięcej podróżować i zwiedzać, a tutaj autorki podarowały nam
namiastkę tego. Wraz z Kendall i Carterem możemy zobaczyć kilka
różnych zakątków naszego globu, przeżyć z nimi różne przygody
i wierzcie, ale nie wszystkie są takie cudowne! I to było fajne! Vi
i Penelope ciekawie przedstawiły różnice kulturowe występujące
na świecie, celem kolejnych podbojów naszych bohaterów było kilka
państw, a każde inne od drugiego, w każdym panowały inne prawa i
naprawdę spodobało mi się to, jak autorki to pokazały. Co kraj to
obyczaj i każde miejsce jest inne, w każdym panują inne zasady.
„Stoisz z boki i
patrzysz, jak ci mija życie. Jeśli nie wejdziesz do gry, nic ci się
nie stanie. Na trybunach człowiek jest bezpieczny.”
Podobał mi się również sposób
ukazania relacji Cartera i Kendall, nie rzucili się na siebie od
razu, że tak to określę, ich znajomość rozwijała się powoli,
zaczynając od przyjaźni. Było tak spokojnie i swobodnie. A jeśli
zaś chodzi o nich samych, to śmiało mogę rzec, że polubiłam
oboje - mieli swoje za uszami, ale byli naprawdę sympatycznymi
ludźmi. Autorki dobrze ich wykreowały i umożliwiły nam głębsze
poznanie zarówno Kendall, jak i Cartera. I tutaj przy okazji wspomnę
o pewnej kwestii – żeby trochę urozmaicić fabułę, Keeland i
Ward wprowadziły pewien.. hmm motyw? Nie wiem jak to określić, po
prostu pojawiła się pewna kwestia, która wywołała nieco
zamieszania , choć dowiadujemy się o niej całkiem szybko. Nie
powiem, żeby mi się spodobała, bo tak naprawdę miałam co do niej
mieszane uczucia, ale nie było to też tak całkowicie bezsensowne.
Zwyczajnie występuje tu coś nowego, coś o czym chyba jeszcze nie
czytałam, a jeśli tak, to nie pamiętam.
„W pewien sposób to
wszystko ma sens. Twój styl życia. To, że jesteś wiecznie w
drodze i skaczesz z kwiatka na kwiatek. Jeśli nigdy się do nikogo
nie zbliżysz, nie zostaniesz zraniony...”
Przede wszystkim, Vi Keeland i Penelope
Ward to zgrany duet i, kurcze, mam nadzieję, że autorki wydadzą
wspólnie jeszcze wiele książek! „Playboy za sterami” wciągnął
mnie od pierwszych stron i trzymał do samego końca. Fakt, pojawił
się tutaj motyw, którego nie lubię, ale bądźmy szczerzy.. .w
którym romansie go nie ma? Drama „z dupy wzięta” musi być! ;P
A co najważniejsze, pojawia się tutaj humor! Może nie ma go aż
tak dużo, jak w „Drań z Manhattanu” tych samych autorek,
którego aktualnie czytam, ale był i to się liczy! A ja uwielbiam
książki, przy których mogę się pośmiać!
„Playboy za sterami” wydaje się
być kolejnym romansem, jakich wiele, ale wiecie co? Mnie się
wydaje, że on się czymś wyróżnia, chociażby tym, że ma fabułę
i to taką, która ma jakiś cel, coś pokazuje. Zwyczajnie ta
historia ma w sobie to coś, co sprawia, że naprawdę warto po nią
sięgnąć i wyruszyć z Kendall i Carterem w podróż, poznać ich
przygody i miło spędzić czas!
„Już wcześniej
wyrosły ci skrzydła, teraz tylko musisz nauczyć się latać.”
Za możliwość
przeczytania bardzo dziękuję:
Do następnego!
To już raczej książka na przyszłoroczne wakacje. 😊
OdpowiedzUsuńOki :D
UsuńMotyw podróży bardzo lubię, ale czytam i czytam wasze pozytywne opinie o romansach i erotykach, a potem obchodzę je łukiem w księgarniach. Muszę się w końcu przełamać :D
OdpowiedzUsuńmrs-cholera.blogspot.com
Koniecznie! :D
UsuńŚwietna recenzja! 😁
OdpowiedzUsuńZaczytane-dziewczyny.blogspot.com
Dziękuję! :D
UsuńBardzo chciałabym przeczytać ♥ Lubię czas od czasu przeczytać tego rodzaju książki, dobry romans zimowym wieczorem jest wspaniałą chwilą relaksu <3
OdpowiedzUsuńlifebynadien.blogspot.com
Oj to koniecznie!! :D
UsuńŚwietnie przedstawiłaś tę książkę. O takim romansie jeszcze nie słyszałam, także z chęcią przeczytam :D
OdpowiedzUsuńhttp://weruczyta.blogspot.com/
Jeej cieszę się :D
UsuńDla mnie te podróże również na wielki plus, szczególnie Dubaj. :D Cieszę się, że w książce była fabuła i się nie zawiodłam przy tym. :)
OdpowiedzUsuńHyhy :D
UsuńWidziałam już na Instastory, że książka przypadła ci do gustu :) Ja z reguły omijam ostatnio tego typu książki, ale jak mnie najdzie na nie znowu, to będę miała na uwadze ten tytuł ;)
OdpowiedzUsuńDrania to obowiązkowo :D Nawet moja przyjaciółka, która nie przepada za czytaniem pochłonęła go na jeden raz i jest zachwycona :D
UsuńWhoops, ja myślami przy Draniu, a to Playboy, haha :D Ale obie warto :D
UsuńByć może kiedyś spróbuję!
OdpowiedzUsuńWarto! :D
UsuńWczoraj ją skończyłam i była znacznie lepsza niż sugerowałaby to okładka :D Polubiłam Cartera.
OdpowiedzUsuńMoją recenzję możesz przeczytać na www.czytamy-to.blogspot.com
Nasze opinie są podobne :)
Oj tak! :D
UsuńZ wielką chęcią bym ją przeczytała, gdybym tylko miała czas :P Może kiedyś mi się uda.
OdpowiedzUsuńweronikarecenzuje.blogspot.com