Zaklinacz ognia - Cinda Williams Chima | Recenzja
![]() |
Tytuł: „Zaklinacz ognia”
Autor: Cinda Williams Chima
Wydawnictwo: Wydawnictwo
Moondrive
Ilość stron: 474
Moja opinia: 7/10
|
Gdy pierwszy raz zobaczyłam okładkę
„Zaklinacza ognia” przeszedł mi na myśl... „Szklany tron”.
Dać postaci miecz do drugiej ręki i wypisz, wymaluj Celaena. Opis z
kolei wskazywał na zupełnie odmienną fabułę, więc mnie
zaintrygowała ta książka. Bardzo lubię takie klimaty, toteż gdy
na blogu Książkowa Pasja
został zorganizowany Book Tour od razu się zgłosiłam.
„[...] zachowujemy
się jak ludzie. Dopisujemy złe zakończenie, zanim ono nastąpi.”
Adrian sul'Han vel Ash to syn Wielkiego
Maga i królowej Fellsmarchu. Gdy chłopak widzi śmierć swojego
ojca, ucieka i postanawia zemścić się na Gerardzie Mantaigne.
Innymi słowy – na królu Ardenu. Po kilku latach trafia na dwór
owego władcy, gdzie uświadamia sobie, że jego „plan” może i
wydawał się prosty, ale wcielić go w życie jest znacznie
trudniej.
Poznaje tam Jennę, młodą dziewczynę,
która całe swoje dotychczasowe życie spędziła w Delphi, gdzie
przez kilka lat była zmuszana do pracy w kopalni. Jenna nie jest do
końca zwyczajna, gdyż ma na karku dziwne znamię i, co się później
okazuje, sprowadza ono na nią zainteresowanie pewnych osób...
„To najgorsza rzecz
na świecie ryzykować swoim życiem dla kogoś, kogo się kocha.
Jednocześnie to najlepsza rzecz na świecie... i warta tego ryzyka.”
Zdaję sobie sprawę z tego, że mój
opis nieco różni się od tego z tyłu okładki bo? Szczerze? Tamten
opis nie oddaje prawdy. Nie że cały jest zły, ale jest w nim kilka
fragmentów, które w fabule wyglądają nieco inaczej, co też lekko
razi. Przykładowo (niewielki spoiler – ostrzegam!) z opisu można
wywnioskować, że Adrian i Jenna trafiają na dwór króla Gerarda z
własnej woli. On może i tak, ale ona – niekoniecznie.
Mam sporo do powiedzenia o tej książce,
ale niestety, wśród tych informacji jest więcej zarzutów. Na
pewno spodziewałam się po „Zaklinaczu ognia” czegoś o wiele
lepszego, jednak moje oczekiwania boleśnie zderzyły się z
rzeczywistością. ALE! Heh, no właśnie. Ale mimo wszystko nawet mi
się ta historia podobała..
„Umrzeć jest łatwo
[…] Utrzymać się przy życiu to prawdziwe wyzwanie.”
Pierwszy i najpoważniejszy zarzut –
akcja. Niby coś się działo, ale było nudno. Tak, że czytałam z
zapartym tchem, zdarzyło się uwaga, podczas ostatnich 40 (!) stron.
Owszem, były różne walki, nie walki, akcje itp. ale zabrakło mi
takiego wykreowania tego wszystkiego, żeby czytelnik bez reszty
wsiąknął w lekturę. Ja wręcz na początku każdego rozdziału
sprawdzałam, ile on ma stron. Nie wiem, jak to u Was, bo niektórzy
zawsze tak robią, ale w moim przypadku nie jest to pozytywny znak.
Liczyłam na naprawdę wartką akcję, która wbije mnie w fotel i
nie pozwoli mi odłożyć książki. I owszem, była, ale szkoda, że
pod sam koniec.
Wiecie czego mi zabrakło w „Zaklinaczu
ognia”? Mapki. Nie chodzi mi o sam walor estetyczny, bo owszem
bardzo lubię kiedy one są obecne w książkach, a o to, że autorka
trochę nieudolnie opisywała świat i po prostu nie ciężko mi było
sobie wyobrazić gdzie co jest, w jakim kierunku podążają
bohaterowie. Pogmatwane bardzo to wszystko było i nieraz żałowałam,
że nie ma mapki.
„Gdyby marzenia były
rumakami, to żebracy byliby jeźdźcami.”
Jak to z reguły bywa w takiej
fanastyce, jest i zły król, Gerard Montaigne. A przynajmniej w
założeniu miał być zły. Jego kreacja po prostu leży i kwiczy.
Już niejedną książkę czytałam, w której był władca i jeszcze
się nie spotkałam z takimi lekceważącymi dialogami. Parę razy
się zdarzyło, że po prostu zapomniałam, że on też uczestniczy w
rozmowie! Dialogi z królem powinny być pełne wyrachowania, kultury
i szacunku, a tu niejednokrotnie ktoś z nim rozmawiał jak z kolegą.
Taka drobnostka, ale mnie to akurat bardzo raziło.
Wracając do pierwszego akapitu,
dziewczyna z okładki przypomina Celaenę, ale to nie jedyne
podobieństwo do „Szklanego tronu”. Chociażby same nazwy krajów,
Arden jest niepokojąco podobne do Adarlan.Jak tez wiemy, Celaena
została skazana na pracę w kopalni, a Jenna... pracuje w kopalni,
niekoniecznie z własnej woli! Bardzo prawdopodobne, że autorka
wzorowała się na książce Sary J. Maas, ale na szczęście
postarała się, żeby owe podobieństwa były zatarte, nie gryzły w
oczy.
„Nie wszystko jest
kłamstwem, Wilku. Czasem trzeba uwierzyć w to, co się widzi.”
Niemniej jednak, autorka miała całkiem
ciekawy pomysł na fabułę. Smoki, znamię, które jest bardzo
owiane tajemnicą i w sumie nic się o nim nie dowiadujemy. Może i
„Zaklinacz ognia” ma dosyć sporo wad, ale nie jest to najgorsza
książka. O dziwo, w miarę przyjemnie mi się czytało, a po
zakończeniu, jestem zaciekawiona, co się wydarzy dalej i dlaczego
Jenna jest tak ważna dla pewnej osoby. Czy polecam? Szczerze
przyznam, że sama nie wiem. Ta książka jest pełna sprzeczności,
ma dużo wad i dla niektórych może się okazać nudna jak flaki z
olejem. Dla mnie nie był znowu aż taka najgorsza, ale jak to się
mówi – ile ludzi tyle opinii.
„[...] nadziei nie da
się ujarzmić regułami ani wcisnąć pod but przykrych doświadczeń.
To błogosławieństwo i przekleństwo zarazem.”
Do
następnego!
Uwielbiam książki, po przeczytaniu których ciekawą mnie dalsze losy bohaterów i mam ochotę zacząć czytać kolejną część.
OdpowiedzUsuńIdealnie się z tobą zgodzę, ile książek tyle opinii :)
Też takie lubię <3
UsuńMi tez bardzo skojarzyła się ze "Szklanym Tronem".
OdpowiedzUsuńNie jestem pewna czy przeczytam, aczkolwiek fabuła jest ciekawa.
http://weruczyta.blogspot.com/
Zawsze możesz poczekać aż będzie w bibliotece i wypożyczyć po prostu :D
UsuńByłam do niej dość pozytywnie nastawiona, ale widzę po recenzjach, że mogę się z nią męczyć, więc zobaczymy. Na razie nadal chcę ją przeczytać. Zobaczymy, co z tego będzie.
OdpowiedzUsuńPrzypominam o Zniewolonym Konkursie: http://zniewolone-trescia.blogspot.com/2017/08/zniewolony-konkurs.html
Pozdrawiam
#LaurieJanuary
Miałam podobnie :) Ale mimo swoich wad, całkiem mi się podobała ;p
UsuńJa ogółem kocham motyw smoków, dlatego skusiłam się nabyć tę powieść :) Może mi się uda niebawem przeczytać!
OdpowiedzUsuńBookeater Reality
Ooo super! Czekam na recenzję :D
UsuńWłaśnie czytałam wiele opinii na temat tej książki, które mnie nie przekonują do niej i raczej po nią nie sięgnę. Myślę, że temat i fabuła mnie zanudzi.
OdpowiedzUsuńNie ma ci się zmuszać :)
UsuńCoraz mniej ciągnie mnie do tej książki :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ola
bookwithhottea.blogspot.com/
W takim razie nie ma co się zmuszać :) Aczkolwiek dobrze jest samemu sobie wyrobić opinię :D
UsuńCzytałam i mi się akurat podobała :)
OdpowiedzUsuńOoooo :D
UsuńTo chyba pierwsza tak pozytywna recenzja tej książki z jaką się ostatnio spotkałam. Wiele osób pisało, że fabuła Zaklinacza jest niesamowicie nudna. Jak dla mnie obietnica, że dopiero ostatnie 40 stron jest pełne akcji, to za mało, żebym po tę książkę sięgnęła. A okładka faktycznie przywodzi na myśl Szklany Tron. ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńW miarę pozytywna, bo całokształt całkiem mi się podobał. Nawet mimo tych wszystkich wad :)
UsuńKolejna dobra recenzja tej książki; chyba nadszedł czas samemu przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://bartoszczyta.blogspot.com/
Jestem ciekawa, czy Ci się spodoba :D
UsuńMoże się zdecyduję na lekturę :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńczytałam tak wiele negatywnych opinii o tej książce, ze chyba póki co po nią nie sięgnę, choć może dzięki temu, że nie czytałam Szklanego Tronu nie irytowałyby mnie te podobieństwa, ale wolę chyba sięgnąć po serię Mass :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Cass z Cozy Universe
Też czytałam sporo negatywnych opinii na jej temat ;P I tak, zdecydowanie lepiej sięgnąć po "Szklany tron" :D
Usuń