Geekerella - Ashley Poston | Recenzja
![]() |
Tytuł: „Geekerella”
Autor:
Ashley Poston
Przekład: Agnieszka Brodzik
Wydawnictwo: Czwarta Strona/ We
need ya
Ilość stron: 401
Moja opinia:
6/10
|
Pierwotnie nie miałam zamiaru sięgać
po „Geekerellę”, niby mnie zaciekawiła ta książka, ale nie
tak, żebym obowiązkowo musiała to przeczytać. Może was zaskoczę,
ale nigdy nie należałam do fanek Kopciuszka i pozostałych
księżniczek – nawet nie mam tej swojej ulubionej, po prostu to
nie moja bajka. Zresztą nic dziwnego, skoro za dzieciaka wolałam
autka i klocki Lego od lalek Barbie i Baby Born. Mimo wszystko
stwierdziłam jednak, że dam „Geekerelli” szansę i zobaczę, co
w trawie piszczy.
„[...] jeśli
wierzysz w siebie i masz kilku oddanych przyjaciół, wszystko jest
możliwe. Możesz zostać kim zechcesz.”
Już od pierwszych stron możemy się
zorientować, że jest to książka na podstawie właśnie słynnej
bajki Kopciuszek. Bardzo szybko można dostrzec, że wiele sytuacji
jest nią inspirowanych, że wzięły się z niej. I muszę przyznać,
że bardzo mi się to podobało! Akurat lubię czytać książki,
których fabuła została wykreowana na podstawie jakiejś znanej
wszystkim historii, zawsze jestem ciekawa, w jaki sposób autor/ka
postanowiła przedstawić całokształt. Myślę, że to właśnie
skłoniło mnie do sięgnięcia po tę książkę. I tutaj muszę
przyznać, że Ashley, bardzo pomysłowo podeszła do tematu. Może i
ogólny schemat jest większości znany, ale historia nadal sama w
sobie zaskakuje.
W roli Kopciuszka występuje Elle
Wittimer, osierocona nastolatka, która mieszka z macochą i jej
dwiema córkami. Jak jej życie z nimi wygląda, to chyba wyjaśniać
nie muszę, prawda? Kto zna bajkę, ten może sobie to dopowiedzieć.
Co zaskakujące, Elle kocha pewien serial science-fiction -
„Starfield. Miłość do niego zaszczepił w niej jej ukochany tata
i jest to coś bardzo bliskiego sercu dziewczyny. Kiedy więc
dowiaduje się o konkursie na cosplay z tego serialu, decyduje się
wziąć w nim udział nawet mimo tego, że pojechanie na konwent bez
taty będzie dla niej bolesne.
„Chcę ciebie,
ah'blena. Cokolwiek jest między nami, chcę tego spróbować.”
Drugim bohaterem jest Darien Freeman,
młody aktor, który otrzymał jedną z głównych ról w filmie na
podstawie swojego ulubionego serialu. Tak, tak, chodzi o „Starfield”.
Chłopak chciałby jak najlepiej, ale nie każdy fan serialu jest
zachwycony tym wyborem... wręcz większość jest niezadowolona.
Momentami było mi go nieco żal, widziałam, że bycie aktorem to
bardzo ciężka praca, która idzie nie tyle na fizyczność, ile na
psychikę człowieka. Podziwiam go, bo ja na jego miejscu dawno bym
rzuciła to granie w cholerę (xd). Poważnie, podziwiam aktorów za
tę ich anielską cierpliwość do dziennikarzy, czy nadgorliwych
fanów.
Ta dwójka poznaje się w trochę
nietypowych okolicznościach, choć Ashley Poston chyba nie była
pierwsza w tym pomyśle, bo z tego co pamiętam, to takie coś już
gdzieś się pojawiło. Nie zmienia to jednak faktu, że Elle i
Darien tak naprawdę się nie znali, a mimo to co ich jednak do
siebie ciągnęło. I nie, nie było tu czegoś takiego, że pierwsze
spotkanie i zaraz miłość po uszy – wręcz przeciwnie, ich
pierwsze spotkanie do udanych nie należało (achh uwielbiam takie
;P). Podobał mi się sposób, w jaki autorka rozwijała ich
znajomość, była to ciekawa odmiana od tego jednego utartego
schematu, który występuje w zdecydowanej większości książek.
„Dom może należał
do moich rodziców, ale mama i tata to nie dom. Są we mnie i noszę
ich, gdzie zechcę.”
Mimo wszystko jednak... ja nie wiem
czemu, ale chwilę trwało, zanim się wciągnęłam w tę
historię... Nie zaprzeczę – czytało mi się ją szybko, ale
zabrakło mi tego, żeby mnie wcisnęła w fotel, żebym nawet po
odłożeniu wracała do niej myślami. Tego niestety nie było.
Więcej! W połowie chciałam to po prostu już skończyć. Niby mi
się podobało, ale nie porwało mnie tak, jak myślałam, była to
ciekawa młodzieżówka, po której jednak spodziewałam się czegoś
ciut bardziej... nie wiem, porywającego? Sama nie potrafię wskazać
czego, ale czegoś mi zabrakło, mam wrażenie, że nie zachwyciła
mnie ta historia tak, jak reszty. Jakby nie było, jest to jednak
dość mądra młodzieżówka, więc nie dziwię się, że skupia
sporą rzeszę wielbicieli. I dlatego właśnie decyzję o tym, czy
sięgać po nią, zostawiam wam. Mnie się średnio podobała, ale
wielu osobom wprost przeciwnie – i bardzo dobrze! Może akurat
znajdziecie się w tej drugiej grupie? ;)
„Spójrz w gwiazdy.
Obierz kurs. Leć.”
Za możliwość
przeczytania bardzo dziękuję:
Do następnego!
Ta książka zupełnie mnie sobą nie ciekawi. 😊
OdpowiedzUsuńRozumiem ;)
UsuńSłyszałam o tej książce, ale nie miałam pojęcia o czym jest. W sumie mam ochotę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńhttp://weruczyta.blogspot.com/
To spróbuj! :)
UsuńJa już byłam ciekawa tej książki odkąd była premiera tej książki za granicą, jednak gdy teraz, jest już w Polsce, jakoś nie chce mi się po nią sięgać. Może też dlatego, że ostatnio nie chce mi się czytać. Ale szkoda, że nie miała ta książka tej iskry, która by sprawiła, że bardziej byś się z tą książką związała.
OdpowiedzUsuńNo szkoda, szkoda :/ Mam nadzieję, że szybko ci przejdzie niemoc! Też taką ostatnio mam :/
UsuńTa książka jest na mojej liście "na święta", więc już chodzę za rodzicami, żeby mi ją kupili :PP Co prawda fabuła strasznie przypomina mi "Cindera i Ellę" Kelly Oram, ale to nic - ja akurat uwielbiam współczesne retellingi i jestem tej książki ciekawa. Szkoda, że ciebie nie zachwyciła :/
OdpowiedzUsuńweronikarecenzuje.blogspot.com
W takim razie mam nadzieję, że Cię zachwyci :D
UsuńMi jako retelling właśnie się podobała. Absolutnie się zgadzam, że nie wciska w fotel. Ale to taka urocza historia, przy której można się odpreżyć, fajna jako przerwynik między czymś cięższym :)
OdpowiedzUsuńmrs-cholera.blogspot.com
Ooo właśnie!
UsuńDużo osób ją poleca, wiec wczoraj ją zamówiłam i przekonam się, czy jest warta uwagi. mam nadzieję, że mi się spodoba. że będzie lekką, fajną powieścią.
OdpowiedzUsuńOo to czekam na Twoją opinię! :D Miłej lektury ;)
UsuńTrochę słaba ocena w porównaniu z innymi blogerami. W większości spotykałam się z samymi zachwycali więc teraz tym bardziej sama muszę ten tytuł poznać :D
OdpowiedzUsuńNoo właśnie mam wrażenie, że jestem jedyna, której ta książka nie przypadła aż tak bardzo do gustu ;P
UsuńZachęciłaś mnie do przeczytania. Zwłaszcza ten motyw Kopciuszka wydaje się interesujący. Byłaby idealna na długie listopadowe wieczory. Szukałam czegoś lekkiego do poczytania.
OdpowiedzUsuń-- Pola z https://czytamy-to.blogspot.com/
Oo cieszę się :) TO miłej lektury! :)
UsuńZastanawiam się nad lekturą tej książki :)
OdpowiedzUsuńJeśli czujesz, że może ci wsie spodobać, to jak najbardziej :)
UsuńWłaśnie czytam Geekerellę <3 I muszę przyznać, że bardzo mi się podoba ta historia :)
OdpowiedzUsuńOoo! <3
UsuńUwaga, po przeczytaniu twojej recenzji wydaje mi się, że już czytałam tę książkę, a jednak wiem, że nie miałam jej nawet w ręce. Zabawne. Motyw Kopciuszka uwielbiam w literaturze, więc pewnie sięgnę po tę wersję łączącą się z serialem :)
OdpowiedzUsuńOo hahah :D To koniecznie spróbuj, może ci się spodoba bardziej niż mnie :)
UsuńSzkoda, że nie wciąga tak mocno... ale cóż... i tak bywa...
OdpowiedzUsuńGusta i guściki - różnie bywa :D
Usuń