Guerra - Melissa Darwood | Recenzja
![]() |
Tytuł: „Guerra”
Autor: Melissa Darwood
Wydawnictwo: Kobiece/ Young
Ilość stron: 240
Moja opinia: 8/10
|
Melissa Darwood to polska autorka
pisząca pod pseudonimem – przyznam, że kiedy jakieś półtorej
roku temu zobaczyłam w zapowiedziach „Luonto” Melissy nie
przypuszczałam, że to nasza pisarka! Faktem jest, że należy ona
do grona Polek, po których książki chętnie sięgam, a że
„Larista” mi się spodobała, to od razu wiedziałam, że sięgnę
i po drugą część, po „Guerrę”. Byłam bardzo ciekawa, co tym
razem zostanie ukazane i miałam dość spore oczekiwania. Jak się
one miały do rzeczywistości? Zapraszam do recenzji!
„[...] dopiero gdy
utracimy coś bezpowrotnie, dociera do nas, jak bardzo było to dla
nas cenne.”
Jak tylko odpakowałam paczkę z
„Guerrą” zaskoczyło mnie to, jaka ta książka cieniutka! Ona
liczy sobie niecałe 300 stron, ale na pierwszy rzut oka wydaje się,
że nawet ciut mniej. Jednak czytając miałam wrażenie, że tych
stron jest troszkę więcej, głównie przez to, że tak naprawdę
drugi tom „Laristy” to nie jest jedna z tych leciutkich książek.
Ale po kolei.
W tej części Melissa skupiła się na
historii Zuzy – przyjaciółki Laristy i Patryka. W wyniku pewnych
okoliczności, na pewnym ważnym dla Zuzki koncercie... Patryk ratuje
jej życie. A kto czytał „Laristę” ten wie, że jest on
Guardianinem, więc nie wolno mu ingerować w kwestię śmierci innej
osoby. Innymi słowy za to, że uratował Zuzę i przyjął
śmiertelny cios za nią, nie odrodzi się w nowym wcieleniu. Trafia
do Guerry. Zrozpaczona Zuza chwyta się każdej możliwości, by
ratować ukochanego, i w tym celu decyduje się dobrowolnie poszukać
Guerry.
„Wszystko się
jeszcze może zdarzyć. Miłość nie zna granic. W życiu nie ma nic
pewnego.”
Wydawałoby się, że będzie to
zwyczajna, leciutka młodzieżówka o rozdzielonej parze, gdzie jedno
ratuje drugie i oboje żyją długo i szczęśliwie. No cóż, nie w
tej bajce. Tak naprawdę „Guerra” to wbrew pozorom dość ciężka
historia, ale... jak dla mnie, to wielkie brawa dla autorki. Czemu?
Melissa przemyciła wiele ważnych wątków, tematów, nie boi się
ich poruszać, ba! Robi tow taki sposób, że łapie za serce i daje
do myślenia. Nie chciałabym wam zbyt wiele zdradzać, ale od samego
początku życie w Guerrze bardzo przypominało to, co działo się
kiedyś, niecałe sto lat do tyłu. Jest to bardzo delikatny temat,
dlatego tym bardziej podziwiam autorkę, że odważyła się co nieco
z niego zaczerpnąć, ale przyznać trzeba, że wyszło jej to
naprawę dobrze.
Jeśli chodzi jeszcze o Melissę, to
jest to jedna z niewielu autorek, u których nie doświadczymy
zbędnego lania wody, zupełnie niepotrzebnych, nic nie wnoszących
do historii opisów. Może i właśnie przez to książki są
cieńsze? Nie wiem. Ale podoba mi się to, bo czasami czytanie
rozwlekającego się na kilka strony opisu jakiejś prostej,
codziennej czynności, czy Bóg wie czego, robi się nudne. Ogólnie
też, Darwood ma bardzo przyjemny styl, który absolutnie nie męczy,
wręcz zachęca do czytania i nie zanudza. Ja w „Guerrę” (ale
nie tylko) wciągnęłam się od pierwszych stron i tak naprawdę ten
stan trwał do samego końca. Że już nie wspomnę o końcówce!
Szanowna Autorko, tak się nie robi :( I jak ja mam teraz wytrzymać
do przyszłego roku, bo dopiero wtedy będzie trzeci tom? Ja muszę
wiedzieć, co dalej się wydarzy, jak potoczą się losy bohaterów.
Po prostu muszę. Nie no wierzcie, za Chiny bym nie przewidziała
takiego obrotu wydarzeń.. nie, mowy nie ma, nie ma szans, tego się
nie da przewiedzieć. Potem nastąpiła taka dezorientacja, szok,
zaskoczenie... i ciekawość kontynuacji!
„Bo każdy z nas
jest osobnym bytem, który musi odbyć własną podróż.”
Dobra, dobra, rozpisuję się o samym
stylu, fabule itd. a coś o bohaterach, to co? Już się poprawiam!
Generalnie akcja toczy się wokół Zuzy, to ona jest w centrum
wydarzeń, że tak to określę, jej jest po prostu najwięcej. Co
mogę o niej powiedzieć? Podziwiam tę dziewczynę i naprawdę ją
polubiłam! To nie jest jedna z tych, które zgrywają damę w
opałach i nic nie potrafią same zrobić, wręcz przeciwnie! Zuzka
udowadnia, że nie potrzebuje pomocy, że jest na tyle sprytna, że
mniej więcej daje radę sama. Co najważniejsze – podejmowane
przez nią decyzje są gruntowanie przemyślane i racjonalne, co się
ceni. O Patryku jest bardzo malutko, tyle, co nic. Zdziwieni? Też
byłam zaskoczona. Ale... pojawia się też Bjor. Tajemniczy facet, o
którym wiemy niezbyt wiele, choć z czasem nieco się to zmienia i
którego, o dziwo, nawet, nawet zaczęłam lubić. I tutaj mogę
uspokoić tego, kto się boi! Tutaj nie występuje trójkąt miłosny!
Za co jestem wdzięczna, bo nie lubię tego motywu. Faktem jednak
jest, że Bjor nieco mi namieszał w myślach i sama do końca nie
wiem, co o nim myśleć.
„Czy tylko w obliczu
śmierci ludzie potrafią zwolnić i nastawić się na dialog z
drugim człowiekiem twarzą w twarz?”
Myślę, że najważniejsze odczucia
dotyczące tej książki Wam przedstawiłam, teraz pozostawiam wam
decyzję, czy decydujecie się po nią sięgnąć. Wydaje mi się, że
nawet spokojnie możecie się zabrać za „Guerrę” i bez
znajomości „Laristy” - można je potraktować jako osobne
historie. Ja ze swojej strony mogę Wam tę książkę polecić - pod
przykrywką zwykłej młodzieżówki kryje się niesamowita opowieść,
która pokazuje ważne rzeczy i przekazuje pewne wartości, a
jednocześnie pozostaje przyjemnym czytadełkiem, przy którym można
miło spędzić czas.
Za możliwość
przeczytania bardzo dziękuję:
Do następnego!
Ja jeszcze nie miałam okazji czytać książek tej autorki :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Warto spróbować :)
UsuńMam złe nastawnie do polskich autorów, ale coraz bardziej zaczynam się do nich przekonywać. Może ta książka mi w tym pomoże :D
OdpowiedzUsuńhttp://weruczyta.blogspot.com/
Ale dlaczego? To że polskie nie znaczy, że gorsze, naprawdę! My również mamy wiele perełek :D
UsuńMam w planach :)
OdpowiedzUsuńSuper! <3
UsuńNie znam jeszcze pierwszej części :)
OdpowiedzUsuńSpokojnie możesz czytać "Guerrę" i bez znajomości "Laristy" :) Choć polecam obydwie ;)
UsuńKsiążki tak wartościowe czytam bardzo chętnie. ;)
OdpowiedzUsuń:D :D
UsuńNie czytałam jeszcze nic od tej autorki, ale po Twojej recenzji na pewno spróbuję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Super :)
UsuńLaristę trochę męczyłam i może dlatego trochę nie jestem pewna co do Guerry. Ale tak to wszystko pięknie opisałaś, że kurczę teraz mam konflikt. :D Może dam jeszcze szansę tej autorce, co mi szkodzi. :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem "Guerra" jest duo lepsza od "Laristy" :D
UsuńTwórczość autorki wciąż przede mną :) ale zaczynam mieć coraz większą ochotę na Darwood ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
ksiazkowa-przystan.blogspot.com
Warto spróbować :)
UsuńNiedawno czytałam "Laristę". Nie ukrywam, że książka bardzo mnie rozczarowała, powielany schemat, to coś co nie przypadło mi do gustu :( Jednak pomimo tego, kusi mnie drugi tom :D Może jak trafi w moje łapki, to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMoże warto spróbować, bo jednak Guerra to w pewnym sensie zupełnie coś innego, niż Larista :)
UsuńJa jednak wolę czytać po kolei:)
OdpowiedzUsuńRozumiem :D
Usuń