Sweet cheeks - K.Bromberg
![]() |
Tytuł: „Sweet cheeks. Zapach
namiętności”
Autor: K.Bromberg
Przekład: Marcin Machnik
Wydawnictwo: editiored
Ilość stron: 363
Moja opinia: 6/10
|
Opis „Sweet cheeks” wskazuje na
przyjemny, niezobowiązujący romans, który może być nieco
schematyczny. Lubię czasem sięgnąć po takie książki, więc
pomyślałam, że czemu nie, spróbuję :D Dodam, że wcześniej nie
miałam do czynienia z piórem K.Bromberg, to było moje pierwsze
spotkanie z nią.
„Jeśli ktoś jest
twoją bratnią duszą, nic was nie powstrzyma i na końcu będziecie
razem.”
Były narzeczony Saylor, z którym
rozstała się ledwie kilka miesięcy temu okazuje się mieć niezły
tupet, bo... zaprasza ją na swój ślub. Ją, dziewczynę, z która
chodził 6 lat, na ślub z kobietą, którą poznał niecałe 10
miesięcy wcześniej. Nieźle, nie? Ale pozostaje pytanie, czy Saylor
się zgodzi?
Warto też wspomnieć, że Say prowadzi
własną cukiernię, która stopniowo ma coraz więcej problemów.
Czy to wpływowa rodzina byłego chłopaka mogła maczać w tym
palce? A może da się połączyć imprezę z planem, by uratować
cukiernię?
Akcja „Sweet cheeks” rozwija się
stopniowo, powoli. Można powiedzieć, ze nieco zbyt wolno, bo
pierwsze kilkadziesiąt stron mnie nudziło, nic specjalnie ciekawego
się nie działo. Było to po prostu wprowadzenie do fabuły,
przedstawienie zarysu sytuacji, jeśli można to tak nazwać. Później
jednak fabuła zaczyna się rozkręcać, robi się coraz bardziej
interesująco i... tak już zostaje do końca. Nie wciąga bez
reszty, nie wbija w fotel, ale jest w tej historii coś, co sprawia,
że chce się czytać dalej i dalej. Jest ona prosta, ale zarazem
bardzo przyjemna.
„Nie wierz we
wszystko, co widzisz, Saylor […] Nawet sól na pierwszy rzut oka
wygląda jak cukier.”
Główna bohaterka, Saylor,
zaimponowało mi swoją wolą walki o marzenia. No dziewczyny, która
z Was odważyłaby się wkroczyć z dumnie uniesioną głową na
wesele mężczyzny, który ledwie 10 miesięcy temu, po 6 latach
bycia parą, miał zostać Waszym mężem? Nawet, jeśli miałybyście
u swego boku nieziemsko przystojnego przyjaciela z dzieciństwa,
który jako pierwszy skradł, a później porzucił wasze serce. A że
przy okazji trafi jej się okazja odnowienia znajomości z owym
przyjacielem, to już inna historia, haha :D Ale wiecie co? Podobał
mi się sposób, w jaki autorka rozwinęła ten wątek. Say pamięta
co Hayes zrobił dziesięć lat temu, kiedy ją porzucił, więc nie
rzuca mu się w ramiona od razu, zachowuje pewien dystans.
Jeśli chodzi o Hayesa, to co do niego
też nie mam zbytnio zastrzeżeń. Pomimo ogromnego sukcesu jaki
osiągnął pozostał sobą, tym skromnym, miłym chłopakiem sprzed
lat. Ma świadomość tego, że źle postąpił, ale czy uda mu się
wyciągnąć z tego wnioski? W pewnym momencie jego zachowanie mnie
rozczuliło! Niby żenujące, ale taaakie urocze :D Kto czytał, ten
pewnie się domyśli o co mi chodzi :D
„Stał się moim
pierwszym zauroczeniem.
Później moją pierwszą miłością.
A potem... moim pierwszym zawodem miłosnym.”
Później moją pierwszą miłością.
A potem... moim pierwszym zawodem miłosnym.”
Pomimo początkowego znudzenia, książkę
czytało się bardzo dobrze i w miarę szybko. Po skończeniu
nasunęła mi się myśl, że ta historia była słodka i urocza, ale
może to przez te wszystkie babeczki, haha :D Żeby nie było,
autorka nie dopuściła do tego, aby było aż nazbyt idealnie.
Ciekawie wplotła wątek intryg w filmowym świecie i zwyczajnej
ludzkiej zawiści.
„Sweet cheeks” tak naprawdę nie
wprowadza niczego nowego, jest w większości przewidywalną
historią, ale.. podobało mi się, takie też czasem są potrzebne.
Więc jeśli macie ochotę na jakiś lekki i przyjemny romans,
idealny na odstresowanie - to ta książka może być dobrym
wyborem. Ale gdy szukacie czegoś nowego, innego to niestety nie tędy
droga ;P
Za możliwość
przeczytania dziękuję:
Do następnego!
takie książki będę czytała w wakacje.:)
OdpowiedzUsuńNie czytam romansow, chyba ze chce juz psychicznie odpoczac od kryminalow to rzrczywiscie czytam cos lzejszego, ale akurat chyba ta pozycja nie jest dla mnie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRozumiem! ;)
UsuńUwielbiam książki tej autorki i tą również mam w planach. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;**
P.
Mam nadzieję, że ci się spodoba :D
UsuńChyba sobie odpuszczę, mimo że teraz mam ochotę na same luźniejsze książki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Od książki strony
Nie zmuszam :D
UsuńPrzy takich książkach dobrze odpoczywa się :)
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
UsuńDoszłam ostatnio do wniosku, że jednak raczej nie sięgnę po ten tytuł.
OdpowiedzUsuńNie ma co się zmuszać :)
UsuńTa książka dla mnie odpada, bo się nudzę troszkę przy książkach tej autorki. Przeczytałam kilka i tylko jedna mi się podobała (Sweet Ache <3), ale raczej nie zamierzam czytać innych książek K.Bromberg.
OdpowiedzUsuńpotegaksiazek.blogspot.com
Jasne, to nie ma co! :)
UsuńLubię czytać takie pozycje pomiędzy thrillerami/reportażami :) Idealne na odstresowanie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ver-reads.blogspot.com
O tak, dokładnie! :D
UsuńNie słyszałam w ogóle o tej książce, ale zapowiada się jako przyjemna lektura, kiedy ma się ochotę odpocząć od "poważniejszych" książek i trochę zrelaksować :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Niebieskie Iskry
Tak właśnie jest :)
UsuńLubię sięgać po tego typu książki, zwłaszcza gdy potrzebuje się odprężyć i trafić na treść która sama się czyta, bez potrzeby dużego skupienia. ;) Zainteresował mnie opis książki. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Monia z www.onalubi.com
Takie też są potrzebne :D
UsuńMimo, iż spotkałam sporo zachwytów na temat tej książki, to jednak nie mogę przekonać się do niej.. :)
OdpowiedzUsuńNic na siłę! :) Nic nie stracisz, jeśli nie przeczytasz ;P
UsuńJeżeli czytanie sprawia przyjemność , to można spędzić czas czytając nawet "słodkie " powieści :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie! :)
Usuń