Wieża świtu - Sarah J. Maas | Recenzja
![]() |
Tytuł:
„Wieża świtu”
Autor:
Sarah J. Maas
Przekład:
Marcin Mortka
Wydawnictwo:
Uroboros
Ilość
stron: 843
Moja
opinia: 9/10
|
To, że wprost kocham książki
napisane przez Sarah J. Maas nie jest żadną tajemnicą. Ba! Wszyscy
to wiedzą, chociażby dzięki mojej nazwie na IG ;P Uwielbiam
zarówno Dwory, jak i Szklany tron. Kiedy dowiedziałam się o
polskiej premierze „Wieży świtu” zwyczajnie nie umiałam się
doczekać, siedziałam jak na szpilkach w oczekiwaniu na listonosza.
Można się więc domyślić, że wymagania miałam ogromne, no w
końcu nowa książka ulubionej autorki fantasy! Ale czy
rzeczywistość sprostała oczekiwaniom?
„Za wszystko, co ma
jakąś wartość, przychodzi zapłacić cenę.”
Nie zabrałam się za Wieżę od razu,
jak tylko przyszła – w końcu to grubasek, a ja miałam nawał
nauki. A jak wiadomo – Maas potrafi walnąć takimi zwrotami akcji,
że przyszpila do książki na długie godziny. Tak więc w końcu
nadszedł ten czas, kiedy to wzięłam tę cegłę do rąk i zaczęłam
czytać, mój zapał utrzymywał się jeszcze kilkadziesiąt stron,
po czym... zaczął słabnąć. Było ciekawie, ale jakoś tak za
spokojnie jak na Sarah. Generalnie autorka w „nowelce” (tak to
miała być zwykła nowelka. A urosła do rozmiarów pokaźnego tomu)
przedstawiła inny świat niż w regularnych tomach, inny świat na
takiej zasadzie, że tutaj akcja rozgrywa się nie na północnym, a
na południowym kontynencie. W krainie, która o ile mnie pamięć
nie myli – nie została nawet wspomniana w poprzednich częściach.
Sarah miała więc pustą kartkę, jeśli chodzi o królestwo na tym
kontynencie i jak to ona – wykorzystała to. Jednak jako że jest
to coś nowego, to musiała też poświęcić trochę czasu, żeby
wszystko wyjaśnić, co i jak.
„Trudno darzyć się
nawzajem miłością, gdy wiesz, że pewnego dnia staniecie przeciwko
sobie.”
I nie, nie bójcie się, te
kilkadziesiąt/ kilkaset stron to nie tylko opisy nowego otoczenia,
jest też akcja. Tyle że, no właśnie. Ta akcja nie pędzi na łeb
na szyję, jak to w przypadku Maas. Ona jest zwyczajnie spokojna,
może nawet momentami zakrawać o nieco nudną. Nawet z bólem
przyznaję, że w końcu „na chwilę” odłożyłam tę książkę.
Wróciłam do historii dopiero po jakiś dwóch, czy trzech
tygodniach. Przebrnęłam do końca pierwszej części (bo Wieża
Świtu składa się z dwóch) i... przepadłam! A niech mnie, tutaj
to dopiero zaczęła się akcja rodem z książek Sarah J. Maas!
Tutaj nareszcie fabuła pochłonęła mnie do tego stopnia, że ani
myślałam wypuszczać Wieży z ręki, gdybym mogła to czytałabym
to tak długo, aż bym skończyła. Tu dopiero zaczęło się coś
dziać na taką skalę, jak powinno, śledziłam losy bohaterów z
zapartym tchem i bałam się o zakończenie. Bo Sarah uwielbia łamać
nam serca w tych momentach – kto zna jej historie, ten potwierdzi,
że każda jej książka kończy się takimi zwrotami akcji, że
ledwie da się to przeczytać! Szczerze? Nie myliłam się! Może i
te zawały były dużo słabsze, niż w przypadku pozostałych
części, ale działo się, oj działo! I to zakończenie... już
myślałam, że lepszego sobie nie mogłabym wymarzyć, kiedy to
autorka w ostatnich rozdziale zaserwowała nam coś, co przypomniało
o tym, co dzieje się na północy. Coś, przez co moja
niecierpliwość w oczekiwaniu na finał serii sięgnęła niemalże
zenitu.
„Nie ma mowy o
miłości, kiedy nie towarzyszy jej zaufanie.”
Chaol, jak dobrze wiemy, budzi
przeróżne uczucia, ja go na początku serii polubiłam, ale wraz z
„Królową cieni” ta sympatia nieco osłabła. W „Imperium
burz” nie było dosłownie nic na temat tego, co się z nim dzieje,
więc „Wieża świtu” to pierwsze spotkanie z nim od czwartej
części. I wiecie co... jak zaczęłam, to nie raz i nie dwa miałam
ochotę nim potrząsnąć, żeby się ogarnął, żeby wziął się
w garść. Ale potem ta chęć stopniowo zanikała, aż zaczęła
przeobrażać się w ponowną nić sympatii do niego. Jego upór,
siła i chęć dążenia do celu to coś, co w nim podziwiam. Mamy
też do czynienia z Nesryn, tak w zasadzie to ona, Chaol i Yrene są
narratorami w tej książce, więc o tej trójce dowiadujemy się
najwięcej. Nesryn nieco przypomniała mi Aelin - taka silna i
niezależna dziewczyna, która nie da sobą pomiatać, a potrafi o
siebie zadbać.
Sarah J. Maas nie tylko stworzyła nowe
królestwo, ale co za tym idzie – także nowych bohaterów. Mamy do
czynienia głównie z kaganem, czyli władcą tego państwa, oraz
jego dziećmi. Pojawiają się też uzdrowicielki z Torre Cesme,
jedną z nich jest wyżej wspomniana Yrene. Muszę przyznać, że
autorka zrobiła kawał dobrej roboty, bo jak i nowe otoczenie jest
naprawdę dobrze opisane, tak i nowe postacie są świetnie
wykreowane. Szczególnie polubiłam księcia Sartaqa! Jejku to
kolejny cudowny facet, który się udał Sarze! U mnie w rankingu
stoi tuż za Rhysandem i Rowanem :D Bardzo też polubiłam Yrene, z
początku nie wiadomo, co dokładnie o niej myśleć, ale z czasem
się do niej przekonałam.
„Chronił go i
bronił, bo widział w nim nadzieję na lepszą przyszłość.”
„Wieża świtu” wywodzi się stąd,
że Chaol został ranny podczas walki w szklanym zamku i przez to
jest sparaliżowany od pasa w dół, więc razem z Nesryn udają się
na południe, gdzie są najlepsze uzdrowicielki w ich świecie –
właśnie w Torre Cesme. Ale nie myślcie sobie, że przed te ponad
800 stron jest mowa tylko i wyłącznie o uzdrawianiu byłego
kapitana Gwardii Królewskiej. O nie, Sarah postarała się o nowe
przygody, nowe niebezpieczeństwa, mnóstwo intryg i knowań. A żeby
nie było zbyt nudno, wprowadziła także nowe (to słowo pojawia się
już chyba pięćsetny raz) stworzenia! I te dobre i te złe! Aa no i
zaserwowała takie rewelacje, że nieraz szczena opadła do podłogi.
Mimo, że pierwsza część była
nudnawa, wcale nie żałuję, że ją przeczytałam. Ba! Jestem
zasmucona, że już skończyłam! Druga część zdecydowanie
wynagradza spokojniejszą akcję pierwszej! „Wieża świtu” to
dodatek do serii Szklany tron, ale ja osobiście uważam, że przed
tomem finałowym (ale koniecznie po „Imperium burz”!)
zdecydowanie warto po niego sięgnąć. Bez tego lektura finałowego
będzie w pewnym stopniu niekompletna, bo tutaj zadziało się
naprawdę wiele rzeczy i mam przeczucie, że bez Wieży będzie
trudno się później połapać. Pozostaje tylko czekać na „Kingdom
of Ash” (Czyżby „Królestwo popiołów”?) i a niech mnie... Ja
się aż boję, co nam szykuje Sarah... Coraz bardziej się skłaniam
ku temu, żeby sprezentować sobie tę książkę po angielsku na
swoje 18 urodziny! A co mi tam, spróbuję w oryginale :D
Lubimyczytac.pl podaje, że premiera 23 października – a ja mam
urodziny miesiąc i dzień później, więc jak znalazł! :D
„Ty szukasz tego,
czego potrzebujesz. Bez podstępów. Idziesz prosto do celu.”
Za możliwość
przeczytania bardzo serdecznie dziękuję:
Do następnego!
Cykl znam tylko z blogów książek nie czytałam. Nie wiem czy kiedyś po nie sięgnę :(
OdpowiedzUsuńZdecydowanie polecam cały cykl!!! Maas to mistrzyni, jej historie są wspaniałe ❤️❤️
UsuńNie czytałam tej książki, ale raczej nie sięgne po nią :) pozdrawiam cieplutko :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo ta seria jest naprawdę warta poznania :( Ale rozumiem :)
UsuńSkoro pierwsza część Woeży świtu szła ci tak opornie a jesteś fanka Mass to myślę że ja w pierwszej kolejności siegne po szklany tron jej autorstwa ;>
OdpowiedzUsuńNawet zaznaczyłam e recenzji, że Wieża koniecznie po Imperium. Czytanie tej części przed pozostałymi tomami nie ma sensu bo nic się nie będzie wiedziało :) Najpierw Szklany tron, po Imperium Wieża, a po Wieży finalny tom :D
UsuńKurcze, napisałaś że "mass stworzyła nowe królestwo i bohaterów" i myślałam że to jakiś inny cykl i że one się ze sobą nie łączą (?) :o ale dziękuję za odpowiedź, czytałam twoja recenzje przed egzaminem na odstresowanie, może dlatego taka ze mnie gapa :/
UsuńNic się nie stało! Faktycznie można to było zrozumieć nieco opatrznie. Ale to ta sama seria :)
UsuńCzytam coraz więcej opinii o książkach tej autorki i to tak skrajnych, że chyba będę musiała w końcu sięgnąć.
OdpowiedzUsuńOj koniecznie! Może Tobie ta pierwsza połowa bardziej się spodoba, a nawet jeśli nie, to warto ją "przecierpieć" dla drugiej ❤️
UsuńTeż mam taką nadzieję. Ale póki co staram się wygrzebać z tego co mam w domu, ale jeszcze książek mi przybywa, więc mam całkiem spory zapas książek do czytania.
UsuńRozumiem! :D Mam podobnie ;P
UsuńCieszę się, że najnowsza książka Maas okazała się być sukcesem :) mam prawie całą serię Szklanego Tronu na półce i des dwa tomy Dworów :) wkrótce wracam do świata Maas.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Ksiazkowa-przystan.blogspot.com
Jejku dziewczyno nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę! Tyyyyleee dobrego przed Tobą 😍😍 Sama bym chciała zapomnieć fabułę obu części i przeczytać je na nowo :(
UsuńNa pewno sięgnę po Wieżę Świtu, tylko najpierw muszę nadrobić wcześniejszy tom Szklanego Tronu. Skończyłam na 4 części i nie umiem się zabrać za 5, mimo że seria bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńTak, tak, koniecznie! Bo w Wieży potem są napominane wydarzenia z Imperium, więc lepiej je wcześniej poznać :) Mam nadzieję że uda ci się szybko sięgnąć po 5 tom, dzieje się w nim, oj dzieje!! Ja go mam za sobą od roku i jeeejku... Chciałabym już finałowy :(
Usuńseria bardzo ciekawa właśnie czytam wierzę świtu i hak narazie super gorąco polecaĺa serię i liczę na kolejne części dogrzebałam się do angielskiego tytułu nowej części i czekam ba tłumaczenie
UsuńCzytam dopiero 2 tom Szklanego Tronu. Na razie nie czuję się jakoś pochłonięta, lubię Chaola, ale główna bohaterka jest tragiczna. A jesli chodzi o wieżę świtu to jeszcze zobaczę, czy będę sięgać.
OdpowiedzUsuńOjej :( Bo ja z kolei Celaene/Aelin uwielbiam! :D Ale powiem Ci, że według mnie drugi tom jeat najgorszy. Trzeci i każdy kolejny są coraz lepsze! :D
UsuńNa daną chwilę dopiero zaczęłąm czytać tę serię i jestem nią zachwycona :) Także na pewno niebawem dobrnę do tego tomu :)
OdpowiedzUsuńhttp://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/06/kirke-madeline-miller.html
Jejku, tyle dobrego przed Tobą!! :D
UsuńNie poznałam jak dotąd twórczości autorki, ale tyle dobrego słyszałam o jej książkach, że na pewno to nadrobię. ;)
OdpowiedzUsuńOj, oj, to zdecydowanie warto to zmienić :D
UsuńPierwsza połowa była zdecydowanie nudniejsza i miałam po czucie, że nieco naciągnięta, ale fakt, druga połowa nadrabia :)
OdpowiedzUsuńDokładnie :D
UsuńJa na razie przeczytałam dopiero pierwszą część "Szklanego tronu" więc mam jeszcze sporo do nadrobienia zanim zacznę czytać "Wieżę świtu" ale już teraz bardzo podoba mi się ta seria i cieszę się, że dałam jej szansę. :)
OdpowiedzUsuńDziewczyna z biblioteki
Oo zazdroszczę! Tyle dobroci przed Tobą :D
UsuńBardzo lubię tę autorkę, ale nawet jeszcze nie zaczęłam drugiego tomu "Szklanego Tronu" :)
OdpowiedzUsuńhttps://weruczyta.blogspot.com/
Teraz wakacje, więc najlepszy czas :D
UsuńMaas to niestety kompletnie nie moje klimaty, ale recenzja bardzo dopracowana, aż miło się czyta! :)
OdpowiedzUsuńOjej, szkoda :( Dziękuję! :)
UsuńCzuję się, jakbym była ostatnią osobą, która nie czytała jeszcze żadnej powieści Mass. ;-)
OdpowiedzUsuńZawsze można to zmienić :D
UsuńNiestety, ale nowsza twórczość Maas mnie nie powala. Nie oznacza to jednak, że nie zrobię wyjątku dla Wieży Świtu" i zdecydowanym powodem jest właśnie Chaol!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
recenzje-zwyklej-czytelniczki.blogspot.com
Warto spróbować! :D
UsuńNie znoszę Chaola ;P Podobnie jak Ty po pierwszych tomach nawet go lubiłam, ale im dalej w las było coraz gorzej. A po "Królowej cieni" czuje do niego pewnego rodzaju niechęć, przez co trudno jest mi się przełamać i przeczytać "Wieżę świtu". Dobrze wiedzieć, że w trakcie lektury ta sympatia trochę się odradza.
OdpowiedzUsuńKolejną kwestią jest to, że autorka coraz bardziej idzie w stronę dziwnej krzyżówki fantastyki z romansem, a wręcz erotykiem. Nie bardzo mi się to widzi.
Pewnie kiedyś przeczytam tę część, bo ciężko będzie sięgnąć po 6 tom bez jej znajomości, ale raczej nie w najbliższych tygodniach.
Pozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Wieża Świtu tak naprawdę nie jest tylko o Chaolu, jest też kilka wątków pobocznych tez właśnie z perspektyw innych osób :) A z tym erotykiem to w sumie może i idzie w tą stronę, ale jeśli chodzi o Szklany Tron to mało tych scen umieszcza ;P Mnie jakoś to nie przeszkadza :)
UsuńMasz jeszcze duuużo czasu przed finałowym na Wieżę :D
Kurczę, tak bardzo nie mogę się doczekać na finał, ale też nie chcę żeby to była ostatnia część! Jestem strasznie nie gotowa na koniec tej serii... to, co że praktycznie każda część to cegiełka, mi i tak jest zdecydowanie za mało, no... :( Jestem w trakcie Wieży Świtu i ja naprawdę lubię tę "nudnawą" część. :D Fajnie mi się czyta, chociaż może faktycznie akcja nie pędzi, no ale znam Sarę i ty też to napisałaś, że emocje dopiero przede mną i uf - biorę głęboki oddech - muszę się na to emocjonalnie przygotować! <3
OdpowiedzUsuńpotegaksiazek.blogspot.com
O tak! Z jednej strony chciałoby się wiedzieć co dalej, ale z drugiej.. to będzie koniec :((( Bardzo się cieszę, że tobie ta pierwsza część się podoba!! :D Miłej dalszej lektury! :D
UsuńRecenzja kusząca :)
OdpowiedzUsuń:D
Usuńa mnie ten spokojniejszy wstęp nie zniechęcił, pierwsza część dała mi czas na odnalezienie się w nowym miejscu. a później... no cóż. sama wiesz co się działo. uwielbiam Maas <3 pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOo to super! :D
UsuńNie czytałam jeszcze nic tej Autorki, ale chyba muszę szybko nadrobić zaległości...
OdpowiedzUsuńOj koniecznie!! Książki Maas są cudowne :D
Usuń