Nigdy nie pozwolę ci odejść - Katy Regnery | Recenzja
![]() |
Tytuł: „Nigdy nie pozwolę ci
odejść”
Autor: Katy Regnery
Przekład:
Kamila Cudzik
Wydawnictwo: NieZwykłe
Ilość stron: 482
Moja opinia: 10/10
|
Katy Regnery może kojarzycie z jej
poprzedniej powieści wydanej w Polsce. Mowa o „Weteranie”, czyli
pierwszej części serii Współczesne Baśnie, która była
retellingiem „Pięknej i Bestii”. Tym razem autorka stworzyła
historię na wzór baśni „Jaś i Małgosia” - ciekawie, co nie?
Ja się jeszcze nie spotkałam z takim pomysłem, więc byłam
naprawdę zaintrygowana, jak Katy podejdzie do tematu.
„Sprawiasz, że chcę
żyć. Sprawiasz, że pragnę być lepszym człowiekiem.”
Griselda i Holden mając po dziesięć
lat zostali porwani przez faceta, który wydawał się być niespełna
rozumu. Spędzili u niego w niewoli trzy lata, aż w końcu
Griseldzie udało się uciec. Holden niestety nie miał tyle
szczęścia i pozostał u porywacza. Dziesięć lat później
przypadek sprawia, że Gris i Holden spotykają się podczas
nielegalnych walk. Wracają wszelkie wspomnienia z przeszłości, z
którymi obydwoje walczą.
Griselda i Holden to bohaterowie
wykreowani na wzór Jasia i Małgosi, na wzór porwanych dzieci. Od
razu powiem, że to nie jest łatwa książka, głównie właśnie
przez sam motyw porwania, ale i poprzez te emocje, które się
pojawiają. Katy świetnie podeszła do tematu, a nie ukrywajmy –
nie jest on łatwy. Na początku przeplata teraźniejszość z tym,
co się działo, kiedy dzieci pozostawały w niewoli. Autorce udało
się porządnie zagrać na moich emocjach, a było ich wiele, oj
wiele. Od szoku, po ból, złość, aż po nienawiść.
„Pożegnanie z Tobą
było niezmiernie trudne, lecz wiem jedno - tracimy siebie nawzajem,
ale też się odnajdujemy, co oznacza, ze jesteśmy sobie
przeznaczeni.”
Mamy okazję poznać Gris i Holdena
jako te małe dzieci, ale i jako już dorosłe osoby. Cieszę się,
że Regnery postanowiła nam przybliżyć ich wspólną przeszłość
na podstawie wspomnień, bo dzięki temu mogliśmy lepiej zrozumieć
co się wtedy działo, co oni przeżyli. Później możemy
zaobserwować, jak ta trauma z dzieciństwa wpłynęła na ich
przyszłość, na to jakimi stali się ludźmi. I tutaj widać, że
każde z nich poradziło sobie z tym w inny sposób, każde to
inaczej odebrało i przeżyło. Autorce jakby udało się przedstawić
dwie strony medalu, dwie różne drogi, które wywodzą się z tego
samego początku. Jedno ich łączy – obydwoje nie potrafią sobie
w pełni poradzić z tym, co przeszli i to jest na swój sposób
przerażające.
Fakt faktem jednak, że polubiłam
obydwoje bohaterów. Mimo tych wszystkich przeżyć, mimo własnych
demonów pozostali silnymi ludźmi, nie poddawali się. Było im
ciężko – nie ma co się dziwić, w końcu brzemię tych wydarzeń
będą nosić do końca życia, ślad na psychice zostanie na zawsze.
Moim zdaniem były to postacie wykreowane bardzo... realnie, nie byli
wyidealizowani, czy przerysowani, byli po prostu prawdziwi.
„Ludzie często
uważają, że są wyrozumiali, ale każdy ma swoje granice.”
„Nigdy nie pozwolę ci odejść” to
taki dość grubasek, ta książka liczy sobie blisko 500 stron i nie
powiem, nieco mnie ta objętość przeraziła, ale szybko się
okazało, że zupełnie niepotrzebnie. Katy Regnery ma taki przyjemny
styl, a w dodatku tak umiejętnie ułożyła całą fabułę, że
czytając tę książkę nie ma mowy o tym, by się nudzić. Ja nie
potrafiłam się od tej historii oderwać, tak mnie wciągnęła, że
chciałam po prostu czytać.
Jakby to... moim zdaniem, ta historia
to po prostu sztos. Przewija się tutaj tak wiele emocji, tyle się
dzieje, że, jak już mówiłam, nie da się nudzić. Dodatkowo, żeby
fabuła nie opierała się tylko i wyłącznie o motyw porwania i
jego konsekwencje, autorka zdecydowała się wprowadzić „mały”
zwrot akcji, pewne zawirowania w życiu bohaterów. Coś na kształt
dramy, ale nie do końca z dupy wziętej. Było to ciekawe
urozmaicenie i mimo że niezbyt przepadam akurat za takim wątkiem,
to jednak cieszę się, że pojawiła się jakaś odmiana, że coś
się wydarzyło.
„Dla ciebie poszedłby
na koniec świata... byś poczuła moją miłość”
Wiecie co, śmiało mogę powiedzieć,
że „Nigdy nie pozwolę ci odejść” jest jedną z najlepszych
książek, jakie przeczytałam w 2018 roku. Te emocje, te odczucia...
tego się nie da opisać, to trzeba po prostu przeczytać, do czego z
czystym sumieniem was zachęcam! Bo to książka naprawdę warta
przeczytania i zdecydowanie lepsza od pierwszej części, pt.
„Weteran” (one się w żaden sposób nie łączą, jakby co ;)).
Polecam!
Z możliwość
przeczytania serdecznie dziękuję:
Do następnego!
Muszę jak najszybciej nadrobić pierwszą część, bo jestem naprawdę ciekawa tej książki. 😊
OdpowiedzUsuńKoniecznie! :) Ale z drugiej strony, nie trzeba znać Weterana, bo to są zupełnie odmienne historie :)
UsuńJestem prawie na 200 stronie i totalnie urzekła mnie ta historia! Nie mogę przestać o niej myśleć. Jak tak dalej pójdzie, to u mnie też będzie 10/10 :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ksiazkowa-przystan.blogspot.com
Ojaa ale super! :D
UsuńNie wiem co sobie ubzdurałam, że ta książka to druga część Weterana. :D Może przez okładki, jakoś dziwnie mi się zmieszały ze sobą. :D Ale dobrze, że mnie od tego błędnego przekonania uwolniłaś, bo teraz mam wielką ochotę na tę książkę. Mówisz, że jest trochę niełatwa ze względu na temat i trochę się obawiam, że będzie dla mnie za ciężka, ale uwielbiam książki z emocjami, więc postaram się sięgnąć po nią. :)
OdpowiedzUsuńOk, jednak to jest druga część, czyli się nie myliłam. :D Ale dobrze, że to inne historie, bo jakoś ta historia mnie bardziej ciekawi niż Weteran.
UsuńW pewnym sensie jest to druga część, ale z Weteranem nie ma nic wspólnego :D Tylko to że obydwie to retelingi :D A i śmiało sięgaj, ma ciężką tematykę, ale jednocześnie czyta się bardzo szybko i lekko więc powinno ci się spodobać :D
UsuńPo takiej recenzji nie pozostaje nic innego jak przeczytać :)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to! :D
Usuń