[Przedpremierowo] Cała ja - Augusta Docher | Recenzja

Tytuł: „Cała ja”
Autor: Augusta Docher
Wydawnictwo: OMG Books
Ilość stron: 429
Moja opinia: 7/10


Wcześniejsza książka Augusty Docher - „Najlepszy powód, by żyć” podobała mi się, ale bez szału, znalazłam kilka wad. Niemniej jednak, kiedy wyczytałam w zapowiedziach, że będzie nowa powieść tej autorki stwierdziłam, że czemu nie, dam jej szansę, tym bardziej, że opis mnie zaintrygował. A no i jedna z bohaterek nosi moje imię, a to nie zdarza się często :D

Można kochać bez wzajemności, ale jednostronna przyjaźń raczej się nie zdarza.”

Opis sugeruje, że będzie to historia dwóch dziewczyn oraz, że los jakoś je połączy. Jak? Nie wiadomo, trzeba przeczytać. Milena zakochuje się z wzajemnością w starszym od siebie przyjacielu rodziny – Jacku. Związek z tym mężczyzną to dla niej swego rodzaju spełnienie marzeń, w końcu otrzymuje to, o co tak naprawdę chodzi w miłości. Ale los bywa okrutny i lubi sobie drwić.
Druga z bohaterek to Paula, młoda dziewczyna, o której tak naprawdę długo nic nie wiemy. Przebąkuje coś o tym, że przeżyła jakąś tragedię, po której potrzebuje czasu by się pozbierać. Przeprowadza się do Grabówka, niewielkiej wsi gdzieś w Polsce, znajduje pracę, układa sobie życie na nowo. Nie przewiduje żadnych nowych znajomości z płcią przeciwną, ale jednak na jej drodze staje pewien tajemniczy chłopak. Czy Paula dopuści go do siebie i zaprzyjaźni się z nim?

Jeśli mam być całkowicie szczera, to tak naprawdę momentami obydwie dziewczyny mnie irytowały. Obie wydawały się być inne, ale czasem zachowywały się nieco infantylnie, dziecinnie, czasem brak im było racjonalnego myślenia. Myślę, że i jedną i drugą polubiłam w bardzo podobnym stopniu, ale chyba jednak ciut bardziej Paulę - była bardziej stanowcza, opanowana, pewna siebie. Milena z kolei sprawiała wrażenie nieco rozpuszczonej córeczki bogatych rodziców.

- Będę płakać – uprzedzam, znów czując pieczenie pod powiekami. 
- A ja będę podawał ci chusteczki, a kiedy się skończą, przyniosę rolkę papieru toaletowego. W najgorszym wypadku jest jeszcze moja bluza.”

Zarówno Milena, jak i Paula są narratorkami, na przemian pojawiają się rozdziały, w których opowiadają o swoich życiach. Raz jedna, raz druga. Ale powiem jedno, autorka baardzo lubiła przerywać opowieść w takich momentach, że za wszelką cenę chciałoby się czytać dalej, wiedzieć co się stanie, a tu – koniec rozdziału, przechodzimy do drugiej dziewczyny. Jak w telenoweli kurde :O Bez bicia przyznam, że w jednym momencie, kiedy to w życiu Mileny działy się takie rzeczy, że siedziałam jak na szpilkach, to zwyczajnie pominęłam chwilowo rozdział Pauli, by dowiedzieć się, co zdarzy się dalej u Mileny :D Nie wiem, czy coś z tego rozumiecie, ale mam nadzieję, że tak :D

Z początku nie umiałam się wkręcić w historię, wydawała mi się taka... zwyczajna, mało co się działo. Ale stopniowo akcja zaczęła się rozkręcać i potem już nie było nudnych momentów. Były za to inne. W pewnym momencie przeczytałam coś, przez co odłożyłam książkę i ładafak, co tu się stanęło?! Autorka poruszyła pewien... kontrowersyjny temat. Okay, takie coś MOŻE się zdarzyć w prawdziwym życiu, ale raczej wątpię, żeby w takiej sytuacji któraś ze stron zachowywała się tak, jak Milena. Jej zachowanie nieco mnie zdegustowało, no jednak chyba jakieś granice są. W każdym razie gratuluję autorce pomysłu, bo z czymś takim to ja się jeszcze nie spotkałam! Na dodatek na korzyść książki działa to, że Augusta ciekawie poprowadziła ten niecodzienny wątek, wykorzystała jego potencjał, a na koniec sprytnie połączyła losy obu dziewczyn. Jak? Nie powiem ;) Ale przyznam, że zaskoczył mnie taki przebieg wydarzeń, ale i bardzo mi się spodobał, nie przewidziałabym go.

- Zolang er leven is, is er hoop. 
- To znaczy?
- Ulubione powiedzenie mojego ojca. Po polsku: „Póki żyjemy, jest nadzieja.”

Czy „Cała ja” przebija „Najlepszy powód, by żyć”? Nie wiem. Chyba trochę tak, bo przede wszystkim, autorka oszczędziła nam denerwującego pseudo-młodzieżowego slangu i ogólnie widać delikatną poprawę warsztatu pisarskiego. Natomiast fabuła i w jednej i drugiej książce jest dobrze przemyślana, oryginalna. Ale chyba jednak szala ciut bardziej przechyla się w stronę „Cała ja”.

Czasami nie ma się nic do powiedzenia, a czasem słów jest za dużo.”

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję:
Do następnego!

27 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawi mnie ta książka i według mnie ma śliczną okładkę.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę miło się patrzy jak polscy, raczkujący pisarze zaczynają rozwijać swój warsztat. Polski romans? No nie wiem czy tego teraz potrzebuje. Ale dobrze wiedzieć po co sięgnąć w przyszłości. \K.

    https://cleosevhome.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Augusta Docher w zasadzie raczkująca na naszym rynku nie jest, bo nie wiem czy wiesz, ale tworzy tez pod nazwą Beata Majewska i łącznie ma sporo książek :) A jeśli mam być szczerze, to znam kilka jeszcze lepszych polskich romansów :D

      Usuń
  3. Opisane przez Ciebie wrażenia niezbyt mnie przekonują do lektury tej książki. Zarówno denerwujące bohaterki, jak i to podobieństwo do telenoweli, sprawiają, że chyba nie jest to pozycja dla mnie. Niemniej muszę przyznać, że ten kontrowersyjny i zaskakujący moment brzmi ciekawie, ale chyba nie aż na tyle bym po dzieło Augusty Docher sięgnęła.. ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, akurat to porównanie do telenoweli nie było w żadnym stopniu negatywne, chyba źle się wyraziłam :/ Ale rozumiem :)

      Usuń
  4. Niestety ta książka nie jest dla mnie. Tylko bym się irytowała i nudziła. Jakoś nie mogę przebrnąć przez książki tej autorki niestety.
    potegaksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Intrygujący pomysł na książkę. Fajnie, że autorce udało się wyjść z nudy i w końcu zaintrygować :)

    Pozdrawiam,
    Książkowa Przystań

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie czeka na swoją kolej i nie mogę się doczekać, aż ją zacznę czytać :) Mam nadzieję, że mi się spodoba :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również mam taką nadzieję! Jestem ciekawa, jak ci się spodoba :)

      Usuń
  7. „Najlepszy powód, by żyć” - jak to wspomnę, to mam ciarki. Pamiętam, że chciałam rzucić książkę o ścianę, tak mnie wkurzała. Chyba sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Może kiedyś się skuszę :)

    Pozdrawiam Agaa
    https://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Do tamtej mnie zbytnio nie ciągnęło i do tej tak samo, raczej sobie odpuszczę :D Mam pełną listę ciekawszych książek, na których bardziej mi zależy :p

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    Szelest Stron

    OdpowiedzUsuń
  10. Od jakiegoś czasu ta książka mnie śledzi i chyba w końcu będę musiała ją przeczytać :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że spełni Twoje oczekiwania :D

      Usuń
  11. Świetna recenzja, nie miałam wcześniej styczności z tą autorką, może się to zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  12. Pod wpływem impulsu zgodziłam się ten tytuł zrecenzować :D Teraz nie wiem czy był dobry pomysł, ponieważ ostatnio stałam się bardzo wymagająca i już byle jaka historia nie robi na mnie wrażenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przekonasz się jak przeczytasz, może4 akurat Ci się spodoba nawet bardziej jak mnie :D

      Usuń
  13. Przez moje literówki musiałam usunąć :( no nic :)
    O książce słyszałam i ją widziałam nie raz na facebooku czy instagramie i po opiniach :) samych pozytywnych :) sięgnę po nią na pewno
    Pozdrawiam

    https://themagicofbooksinwords.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, mam nadzieję, że się nie zawiedziesz :)

      Usuń

Hej! Zostaw proszę po sobie jakiś ślad ♥ Każdy jeden komentarz to dla mnie wielka motywacja! A jeśli spodobał Ci się mój blog to zaobserwuj, by być na bieżąco z postami ;)
Nie zapomnij zostawić adresu do swojego bloga - z chęcią zajrzę.

Copyright © 2014 Readforrhys , Blogger