Zmierzch nad jagodowymi polami - Colleen Coble | Recenzja

Tytuł: „Zmierzch nad jagodowymi polami”
Autor: Colleen Coble
Przekład: Anna Pliś
Wydawnictwo: Dreams
Ilość stron: 380
Moja opinia: 6/10


Słyszałam co nieco dobrego na temat twórczości Colleen Coble, więc zaciekawiła mnie jej nowa książka, której swoją drogą, okładka przyciągnęła moją uwagę. Po przeczytaniu opisu zapał delikatnie ostygł, bo wskazuje on na historię z jakimś kryminalnym wątkiem. A powinniście wiedzieć, że ja za takowym nie przepadam. Mimo wszystko postanowiłam spróbować!

Już na samym początku czeka nas niezłe hm... zaskoczenie. Nie chcę zdradzać szczegółów, bo fabuła jest tak umiejętnie utkana, że mogłoby to Wam zepsuć radość z lektury. Ale żeby coś jednak nakreślić... mamy małe miasteczko, kobietę, która mieszka w nim od urodzenia, ale i mężczyznę, na którego barki ostatnimi czasy spadł trudny obowiązek. Jednak to nie wszystko. Otóż w tle rozgrywają się pewne tajemnicze, nawet budzące postrach i niepewność sytuacje. Jak łączą się losy tej dwójki? Czy będą oni w stanie sobie wzajemnie pomóc? I przede wszystkim... czy prawdziwy zabójca zostanie odnaleziony...

Taka już ludzka natura, że człowiek wlazłby wszędzie, gdzie tylko można coś dostać, i brałby ile wlezie.”

Wcześniej wspomniałam, że nie lubię wątków kryminalnych, a co za tym idzie – nie czytuję kryminałów/thrillerów. Może dlatego, że łatwo mnie wystraszyć wzrastającym napięciem, haha :D Nie wiem, czy osoba, która dużo czyta książek z tego gatunku się ze mną zgodzi, ale według mnie Colleen sobie bardzo dobrze poradziła właśnie z budowaniem napięcia i całej tej atmosfery niepewności, podejrzliwości.

Ogólnie rzecz biorąc... ciężko mi się tę książkę czytało. Nie umiałam się w nią wkręcić, mimo że była całkiem ciekawa i stale zastanawiało mnie, kto stoi za tymi wszystkimi przestępstwami. Brakowało mi tego, aby historia mnie wcisnęła w fotel i nie pozwalała się od niej oderwać, bo takiej sytuacji niestety nie było.

Sami bohaterowie byli jacyś tacy... nijacy, bezbarwni. Owszem, wiemy o nich (a przynajmniej o kilku) nieco więcej niż tylko powierzchowne informacje, ale dla mnie to było wciąż za mało, by odczuć jakąś głębszą więź. Nie sądzę, aby było to spowodowane tym, że „Zmierzch...” jest trzecim tomem cyklu, a ja wcześniejszych nie czytałam, z prostej przyczyny – pojawia się tu nowa postać, która ma ogromne znaczenie dla fabuły, Drake Newham, a do niego również nie odczułam większej sympatii.

Troszczysz się o ludzi bardziej niż o siebie i to jest niesamowite! Ale musisz chciec kochać także siebie.”

Kate, czyli wspomniana wcześniej rodowita mieszkanka miasteczka, w którym rozgrywa się akcja, tak naprawdę przez większość akcji mnie zwyczajnie irytowała. Czym? Swoim podejściem do życia, które jak na mój gust było zbyt naiwne, lekkomyślne. Czasami miałam ochotę nią potrząsnąć, żeby przestała się zachowywać jak „silna i niezależna kobieta” i przyjęła pomoc bliskich, czy też zwyczajnie dała sobie coś powiedzieć.

Delikatnie drażniła mnie też powtarzalność czynów. Dwa rodzaje przestępstw pojawiały się do znudzenia, przy okazji dziwnych zbiegów okoliczności. Domyślam się, że poniekąd było takie zamierzenie autorki, ale mogła to jakoś inaczej rozplanować, rozwinąć zasięg na inne osoby, a nie w kółko te same.

Tak marudzę i marudzę, a przecież ta książka nie była aż tak tragiczna. Colleen Coble co jak co, ale udało się stworzyć trzymającą w napięciu akcję, która potrafi nieraz zaskoczyć, przy czym wszystko ma swoje miejsce, swój cel. Długo snułam domysły na temat tego, kto stoi za tymi tajemniczymi zajściami i przyznam, że ta osoba nawet nie przeszła mi przez myśl! Także miejcie oczy szeroko otwarte ;P Najbardziej wciągnęło i zszokowało mnie zakończenie, kiedy się wyjaśniały sprawy. Nie zamierzam Was gorąco zachęcać do tej książki, ale też nie zniechęcam - jeśli to są Wasze klimaty, to myślę, że możecie spróbować :)

Za możliwość przeczytania dziękuję:
Do następnego!

18 komentarzy:

  1. Powiem ci, że już ze względu na sam tytuł dałabym szansę (mam słabość do takich uroczych tekstów) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo widzisz! :D To spróbuj, a nuż i treść Cię urzeknie :D

      Usuń
  2. Raczej ja sobie odpuszczę ;) Cenię sobie takie szczere recenzje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerość to podstawa w recenzjach moim skromnym zdaniem! :)

      Usuń
  3. ja również sobie daruję. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja z kolei mimo wszystko chciałabym przeczytać i sama sprawdzić :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetny pomysł! W końcu każdy ma inny gust :)

      Usuń
  5. Bardzo nie lubię nijakich bohaterów i to już w znacznym stopniu skreśla u mnie książkę.Też nie jestem fanką kryminałów i w minimalnym stopniu je czytuje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam jeszcze nic tej Autorki, ale czas to zmienić...

    OdpowiedzUsuń
  7. Widzę, że szału nie ma, zatem odpuszczę sobie tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Może w wolnej chwili przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zaszkodzi! Może akurat ci się spodoba :)

      Usuń
  9. Niby moje klimaty, ale nie mam ochoty sięgnąć po tę akurat książkę. :P

    http://biblioteka-wspomnien.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Hej! Zostaw proszę po sobie jakiś ślad ♥ Każdy jeden komentarz to dla mnie wielka motywacja! A jeśli spodobał Ci się mój blog to zaobserwuj, by być na bieżąco z postami ;)
Nie zapomnij zostawić adresu do swojego bloga - z chęcią zajrzę.

Copyright © 2014 Readforrhys , Blogger