Zanim zniknę - Anna Dąbrowska | Recenzja

Tytuł: „Zanim zniknę”
Autor: Anna Dąbrowska
Wydawnictwo: Lira
Ilość stron: 7/10
Moja opinia: 349


Anna Dąbrowska to jedna z tych autorek, których książki, można powiedzieć, przeczytałam jako pierwsze, jeśli chodzi o twórczość naszych pisarzy. A przynajmniej po pewnej przerwie. Może ktoś pamięta jak pisałam, że zaczynam się przekonywać do polskich historii, a było to bodajże półtorej roku temu – od tego czasu wiele się zmieniło, dziś już narodowość autora nie robi mi żadnej różnicy, a nawet jedną „naszą” książkę mam pod swoim patronatem ;) Wracając się do początków 2017 roku – przeczytałam wtedy „W rytmie passady” pani Ani... ta historia była przepiękna, a jednocześnie złamała mi serce. Do dziś ją dość dobrze pamiętam! Ostatnio miało swoją premierę „Zanim zniknę” i to właśnie o tej chcę Wam dziś powiedzieć.

Nie myśl o tym, co będzie, żyj tym, co trwa teraz.”

Kilka miesięcy temu Wiktorię spotkała tragedia – zmarł jej ojciec, wcześniej jej rodzice się rozwiedli, a teraz musi się wraz z mamą i jej nowym partnerem przeprowadzić prawie że na drugi koniec Polski. Planuje po prostu przetrwać tą ostatnia klasę liceum i wrócić do ukochanego Krakowa, ale... może akurat w nowym mieście wydarzy się coś, o czym nawet nie śniła?

Przede wszystkim muszę, MUSZĘ wspomnieć o jednym i jednocześnie się pozachwycać, nawet jeśli to fakt nie mający zbyt wielkiego znaczenia dla fabuły... A mam na myśli miasto, w którym rozgrywa się akcja... Gdańsk! O jejku, byłam tam jeden jedyny raz, ale zakochałam się w tym mieście i śmiało mogę powiedzieć, że to moje ulubione miasto w naszym kraju (wygrywa nawet z moimi kochanymi Katowicami ;P). Jedynie co, to jeśli o mnie chodzi mogło być nieco więcej opisów otoczenia, taki wiecie, klimacik miasta, żeby szło się poczuć, jakby się tam było, ale już dobra, nie czepiajmy się szczegółów. Grunt, że było morze!

Lękamy się wysokości ze względu na odczucie rychłego spadnięcia w dół, lecz kiedy znajdujemy się na ziemi, zachwycamy się tym, co było na górze.”

Główną bohaterką, a zarazem narratorką jest wyżej wspomniana Wiktoria – młoda dziewczyna, która za kilka dni rozpoczyna trzecią klasę. Mimo swoich sprzeciwów została zmuszona do zmiany wszystkiego, co dotychczas znała – szkoły, domu, miasta. Momentami jej zachowanie można by odebrać jako dziecinne, ale jak tak sobie myślę, to ona po prostu radziła sobie z nową sytuacją na swój sposób, tak jak umiała. Polubiłam ją, ale czasami było mi jej trochę nawet żal. Popełniała błędy, jak każdy, ale wcześniej bądź później wyciągała z nich wnioski. W pierwszych dniach szkoły jest zagubiona, nawet można powiedzieć samotna, rozmawia z nią tylko niejaki Maks, ale Wiki nie jest do końca pewna jego intencji – chłopak jest bardzo sprzeczny. Tak jest do momentu, aż po kilku dniach do szkoły raczy przyjść On. Syriusz Czabrycki. Przyznajcie, już samo imię zwraca uwagę, nie wiem jak Wam, ale mnie się ono spodobało! Syriusz jest postacią tajemniczą, długo nie wiemy czego się po nim spodziewać. Szybko domyśliłam się, że skrywa on pewien sekret, ale sęk tkwi w tym, że nie wiadomo jaki. Ale wszystko po kolei, z czasem i to wychodzi na jaw.

Czasami lepiej być samemu, niż żyć złudzeniami”

I tu możemy przejść do tej tajemnicy Syriusza. Nie, absolutnie nie zdradzę co to było, ale powiem tylko tyle, że niestety mnie to nie kupiło. Nie wiem, może dlatego, że ten motyw pojawia się w wielu książkach i głównie czytałam go właśnie w naszych polskich? Bo jakby tak pomyśleć, to jest on bardzo lubiany wśród polskich autorek - jestem w stanie wymienić kilka pozycji, w których on wystąpił. ALE! To że ja jestem na nie, nie znaczy, że tak będzie w przypadku każdego czytelnika. Bo mimo iż ten wątek mi nie przypadł do gustu (tak szczerze to domyśliłam się o co chodzi i tylko miałam nadzieję, że to jednak nie będzie to, że się pomyliłam) to jednak trzeba przyznać, że Anna Dąbrowska bardzo ciekawie do niego podeszła, nie zrobiła go tak na odczepnego, a był właśnie dobrze rozpisany, taki subtelny i delikatny.

Śmiem twierdzić, że ta książka w szczególności przypadnie do gustu fanom „Małego księcia”, bo występuje tutaj sporo odniesień właśnie do tej lektury, głównie poprzez cytaty. I tutaj plusik za ciekawe urozmaicenie i nawet mi to nie przeszkadzało, a, nie wiem czy wiecie, ja należę do tej drugiej, mniej licznej grupy, która zwyczajnie nie rozumie fenomenu „Małego księcia”.

Miał nadzieję, że wkrótce się otrząsnę i zagram jak niegdyś, ale moc we mnie zgasła.”

Dobra, ale to w takim razie jak to jest? Jeden z głównych wątków mi się nie spodobał, ale cała książka już tak? No dokładnie. Nie skreślam „Zanim zniknę” przez ten motyw, wręcz przeciwnie – podobała mi się ta historia, jeśli spojrzeć na całokształt. Wiecie co, przede wszystkim... jak to się szybko czytało! Kurcze ja nie wiem czy to zasługa autorki, bo ma ona naprawdę lekki styl, czy dużej czcionki, czy też większym marginesom, chyba wszystkiego po trochu, ale tempo czytania jest błyskawiczne! Ta książka bardzo szybko wciąga, ciągle się coś dzieje. Tak więc myślę, że spokojnie mogę polecić „Zanim zniknę”, bo w gruncie rzeczy to nie jest zła książka, raczej mi nie zapadnie w pamięć na bardzo długo, ale przeczytać tak dla przyjemności – czemu nie ;)

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję:
Do następnego!
 

14 komentarzy:

  1. Mnie z kolei ta książka bardzo się podobała. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam i o autorce właściwie nie słyszałam. Jednak jakoś nie przemawia do mnie cała ta historia. Chyba nie moje klimaty.

    www.kulturalnameduza.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Cenię sobie "Małego księcia" i jestem ciekawa wykorzystania tejże lektury w książce. To może być ciekawe. Piękne zdjęcie.

    Pozdrawiam,
    Ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo w takim razie koniecznie spróbuj! Dziękuję :D

      Usuń
  4. Nie czytałam do tej pory nic tej autorki, wiec chyba najwyższa pora to zmienić. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie za bardzo lubię się z książkami tej autorki, więc niestety tę książkę odpuszczam. Ale chodzi też o to, że fabuła nie ciekawi mnie wystarczająco, by po nią sięgnąć.
    potegaksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Opinie o tej książce są mieszane, więc myślę, że sama po nią sięgnę i się przekonam jak ją odbiorę.
    Tak swoją drogą nie słyszałam o tej autorce, kojarzy mi się za to z piosenkarką.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń

Hej! Zostaw proszę po sobie jakiś ślad ♥ Każdy jeden komentarz to dla mnie wielka motywacja! A jeśli spodobał Ci się mój blog to zaobserwuj, by być na bieżąco z postami ;)
Nie zapomnij zostawić adresu do swojego bloga - z chęcią zajrzę.

Copyright © 2014 Readforrhys , Blogger