Mr. President - Katy Evans | Recenzja
![]() |
Tytuł:
„Mr. President”
Autor:
Katy Evans
Przekład:
Gabriela Jakubowska
Wydawnictwo:
Kobiece
Ilość
stron: 317
Moja
opinia: 6/10
|
Z Katy Evans miałam styczność już
przy okazji „Ladies Man” oraz „Womanizer” i obydwa spotkania
były bardzo udane, szczególnie „Ladies Man” - pokochałam tę
historię! Kiedy więc dowiedziałam się, że wydawnictwo Kobiece
wydaje nową książkę Katy – i bez czytania opisu wiedziałam, że
muszę przeczytać! Nieco się bałam wątku politycznego, bo jest to
coś, za czym nie przepadam, ale chciałam dać tej historii szansę.
Jak ostatecznie wyszło?
„Nie ma człowieka,
który da wam wszystko, czego szukacie. Nikt nie poda wam spełnienia
marzeń na srebrnej tacy.”
W „Mr. President” Katy Evans rzuca
bohaterów w świat polityki. Poznali się kilkanaście lat
wcześniej, kiedy ona była jeszcze małą dziewczynką i złożyła
mu wtedy obietnicę, o której on po latach pamięta. A on to
przystojny, najmłodszy w historii kandydat na prezydenta – Matthew
Hammilton, ona – Charlotte, córka senatora, która dopiero stawia
pierwsze kroki w polityce. Jak rozwinie się ich relacja, kiedy jego
poczynania śledzi cała Ameryka, a nie może sobie pozwolić na
żaden skandal?
Tak jak wcześniej wspomniałam, nieco
się bałam, że będzie nudnawo właśnie przez ten motyw polityki.
Zwyczajnie za nią nie przepadam, a fakt ten potęguje to, że jestem
na wosie rozszerzonym i muszę wiele godzin o polityce wysłuchiwać
w szkole ;P Jak więc ostatecznie było? Nudno, czy nie? Hmm powiem
tak... i tak i nie. Na początku książki widniejsze notka od
autorki, która w skrócie mówi o tym, że Katy ponaginała nieco
zasady w świecie rządów i, że nie jest to książka o polityce, a
jedynie historia miłosna osadzona w niej. Ale fakt faktem, że
momentami nieco mnie już to nużyło, wszystko zostało opisane w
zrozumiały sposób – to trzeba przyznać, ale tak czy siak, fabuła
kręci się właśnie wokół tego tematu i to już jest
nieuniknione. Więc.. tak, momentami nieco mnie już nudził ten
temat, bo po prostu nie leży on w kręgu moich zainteresowań.
„Nigdy nie pozwól
nikomu twierdzić, że jesteś zbyt młoda, by prosić o to, czego
pragniesz.”
No dobra, ale samo tło fabuły to nie
wszystko, prawda? Prym wiodą bohaterowie, w tym przypadku Matt i
Charlotte. Czy uratowali oni sytuację? Hmm i znowu się waham. Po
Mattcie od razu widać, że bardzo mu zależy na jego kraju, że
naprawdę chciałby zrobić coś dobrego i trzymałam za niego
kciuki, cały czas miałam nadzieję, że uda mu się wygrać wybory
– polubiłam go i mu kibicowałam. Co do Charlotte mam nieco
bardziej mieszane uczucia, oczywiście nie jest to zła postać,
ale... czasem mnie nieco wkurzała – co innego myśli, co innego
robi. Wie, że czegoś nie powinna zrobić, ale i tak to robi. Wóz
albo przewóz, dziewczyno.
Podobała mi się jedna rzecz –
bohaterowie wcale nie mieli prosto, nie było tak, że mimo iż
związek zakazany, to całują się wszędzie i jakimś cudem nikt
nigdy nie zauważa. Nie, oni wszystko robią z głową i z
rozsądkiem. Ich relacja rozwija się powoli, a i tak nie mają
łatwo.
Bardzo bym chciała powiedzieć, że
akcja porwała mnie od pierwszych stron, ale niestety byłoby to małe
nagięcie rzeczywistości. Bo prawda jest taka, że owszem, było
ciekawie, ale nie cały czas i nie do tego stopnia, że mnie wciskało
w fotel i musiałam czytać i czytać. W pewnym momencie już doszło
do tego, że zwyczajnie chciałam już tę książkę skończyć.
Sytuację ratował fakt, że Katy Evans ma przyjemny styl, dzięki
któremu przyjemnie i w miarę szybko się czytało.
„Smutek przychodzi,
kiedy nie usłyszy się cierpiących, dopóki nie zaczną płakać.
Nie usłyszy się ich, bo czasami to właśnie oni milczą.”
Pewnie się już domyśliliście, że
„Mr. President” spodobał mi się, ale bez większego szału.
Jest to swego rodzaju odmiana w tym świecie romansów, bo to
pierwsza książka z tego gatunku z polityką w tle, którą
czytałam. Ale prawda jest taka, że się zawiodłam – liczyłam na
coś lepszego, w końcu „Ladies Man” i „Womanizer” były
takie dobre. Także wstrzymam się od pisania, czy polecam czy nie,
bo sami musicie to ocenić. Jeśli jednak ma to być pierwsze
spotkanie z Katy, to zdecydowanie sugerowałabym sięgnąć najpierw
po jeden z tych dwóch tytułów, które podałam wyżej ;)
Za możliwość
przeczytania bardzo dziękuje:
Do następnego!
Może, kiedy nie będę miała, co czytać dam szansę tej książce. 😊
OdpowiedzUsuń:D
UsuńNie jestem przekonana do tej książki, już samo to że autorka w notce pisze że "nagięła zasady" jest trochę... Hm, niekompetentne, bo jednak jest to dość Ważne tło akcji. Ale jestem zdziwiona skoro mówisz że bohaterowie zachowują się z głową. Jakoś nie spodziewałam się tego po tej książce, zazwyczaj jestem uprzedzona do takich erotykow 🤔
OdpowiedzUsuńTakie odniosłam wrażenie, że robią to z głową, konsekwentnie starali się to ukrywać ;P Też mi się to takie dziwne wydaje... ale no, to jest fikcja, więc w sumie mogła nagiąć nieco zasady :)
UsuńJak dla mnie był ciekawym romansem, przeczytałabym już drugą część. tutaj było przyjemnie, fajnie. Nie czułam zirytowania XD
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
polecam-goodbook.blogspot.com
Oo to widzisz! Gusta i guściki :D Ale drugi tom to sama bym przeczytała XD
UsuńZ Katy Evans mam dziwną sytuację. Po przeczytaniu Real, jednej z gorszych książek, jakie kiedykolwiek czytałam, byłam uprzedzona do tej autorki. W ogóle nie chciałam mieć z nią do czynienia. Ale jakoś tak sie stało, że przeczytałam Womanizer. Nie wiem jak xD Ale jedno jest pewne: byłam zachwycona!! To była niezła historia, w ogóle nie przypominała tej z Real. Teraz mam trochę cieplejsze odczucia względem tej autorki i nie wykluczam sięgnięcia po inne jej książki. Może kiedyś, gdy będę mieć nastrój :D
OdpowiedzUsuńJeśli miałabyś keidyś sięgnąć po jej książki, to obowiązkowo po "Ladies Man"!! :D
UsuńU mnie jest już na półce i czeka na swoją kolej. Jestem ciekawa, czy mi się spodoba :D
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Mam nadzieję, że się spodoba! :D
UsuńMi z kolei "Ladies man" średnio przypadł do gustu, nawet nie sięgnęłam po "Womanizer'a", za to "Mr President" wciągnął mnie od początku do końca i uwielbiam Matta!
OdpowiedzUsuńsunreads.blogspot.com
Oo no widzisz! Ile ludzi, tyle opinii :D Matt jest super! <3
UsuńTej książki nie przeczytam, nie mam ochoty na nią po prostu. Skoro przynudnawa, to tym bardziej szkoda mi na nią czasu. :/
OdpowiedzUsuńpotegaksiazek.blogspot.com
Nie ma co się zmuszać ;P
UsuńMyślę, że takich książek jest już na pęczki i niekoniecznie mam ochotę po nią sięgać chociaż twórczość pani Evans lubię :)
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńZainteresowałaś mnie ta pozycją. Chętnie przeczytam bo tło tej historii jest inne niż zazwyczaj czytam..
OdpowiedzUsuńhttps://weruczyta.blogspot.com/
Super! TO mam nadzieję, że Ci się spodoba bardziej, niż mnie :)
UsuńNiestety rozczarowania są gorzkie. Jeszcze nie czytałam innych powieści autorki, bo nie kojarzę nazwiska.
OdpowiedzUsuńOj tak :/ w takim razie polecam "Ladies Man" Katy <3
UsuńPolityka to sprawa dość trudna jak na moje oko, a dodatkowo nie w kręgu moich zainteresowań, ale kto wie.... Lubię książki od Kobiecego =)
OdpowiedzUsuńNie była ona wyjaśniana w jakiś skomplikowany sposób, ale jednak była ;P Spróbować zawsze możesz ^^
UsuńNie znam w ogóle twórczości tej autorki, może już czas nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuńWarto :) Ale polecam sięgnąć w pierwszej kolejności po "Ladies Man" <3
UsuńMuszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńKurcze, mam tyle książek do przeczytania! Ale tę powieść z chęcią bym przeczytała... tylko nie mam pojęcia kiedy ;(
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam! :(
UsuńRaczej totalnie nie mój gatunek, wiec odpuszczę. Ale recenzja świetna, dodaje do obserwowanych, naprawdę super blog! :)
OdpowiedzUsuńRozumiem! :) Dziękuję! :D
Usuń