Milioner i bogini - Vi Keeland, Penelope Ward | Recenzja
![]() |
Tytuł:
„Milioner i bogini”
Autor:
Vi Keeland, Penelope Ward
Przekład:
Marta Czub
Wydawnictwo:
Editiored
Ilość
stron: 279
Moja
opinia: 9/10
|
Pewnie już doskonale wiecie, że
ostatnio pokochałam duet Vi Keeland i Penelope Ward! Póki co,
zostały wydane ich trzy książki i wszystkie trzy pochłonęłam w
mgnieniu oka! Ostatnio miała premierę najnowsza, tj. „Milioner i
bogini” i to właśnie o niej będzie dzisiejsza recenzja.
„Tam, skąd pochodzę,
mamy takie stare powiedzenie: „Żeglarz nie nabiera wprawy na
spokojnym morzu”. Stajemy się silniejsi, ucząc się ujarzmiać
fale, nie zmieniając przy tym obranego kursu.”
Bianca i Dexter poznali się w dość
niecodziennych okolicznościach.. w windzie.. która się na dodatek
zepsuła. Od pierwszego spotkania coś ich do siebie przyciągało,
jednak z pewnych powodów Dex nie przedstawił się swoim prawdziwym
imieniem... Strach przed odrzuceniem? Być może. Ale kłamstwo ma
krótkie nogi, prawda?
Wiecie co, nie potępiam Dexa za to, że
skłamał na temat swojej prawdziwej tożsamości, ale też tego nie
pochwalam. Po tym, co usłyszał od Bianci wręcz mu się nie dziwię,
że tak postąpił. Mimo wszystko, jest to bardzo ciekawa postać,
która jest przykładem tego, że kłamstwo ma krótkie nogi i zawsze
wyjdzie na jaw... ale co wtedy? Czy da się odbudować raz stracone
zaufanie?
„Jest piękna
fizycznie. Tak jak wiele kobiet. Ale potrzeba czegoś więcej niż
ładnej twarzy, żebym oszalał na czyimś punkcie.”
Bianca to młoda dziewczyna, która
musi przeprowadzić wywiad z pewnym biznesmenem, a no cóż, jest
nieco cięta na bogaczy. Nawet ją polubiłam, aczkolwiek nie do
końca, momentami zdarzało się, że nieco mnie irytowała – nie
było to częste, ale jednak. Dex, no cóż, poza tym co napisałam
wyżej, ma on cechy typowego faceta – przystojny, bogaty nieco
arogancki. Ale pod tymi pozorami kryje się zwyczajny, wrażliwy,
miły mężczyzna.
Autorki bardzo interesująco rozwinęły
znajomość Bianci i Dexa (i Jaya). Podobało mi się to, że my
wiedzieliśmy, że ci dwaj faceci, z którymi Bianca utrzymuje
kontakt to jedna i ta sama osoba, a z kolei ona nie miała tej
świadomości. Powodowało to taki delikatny dreszczyk emocji,
zastanawiałam się długo kiedy i jak prawda wyjdzie na jaw, byłam
ciekawa jakie będzie rozwiązanie tej sytuacji. To było coś...
innego!
„Zawsze powtarzam, że
po tym, jak ktoś traktuje zwierzęta, można poznać, co ma w
sercu.”
Żeby nie było tak nudno, sam wątek
tożsamości Dexa/Jaya to nie jest jedyny ważny wątek w tej
historii.. Otóż autorki wprowadziły coś, co krótko mówiąc
sprawiło, że opadła mi szczęka. Dosłownie. Nie żeby coś, ale w
życiu bym nie przewidziała, że pojawi się tutaj takie coś!
Więcej, bardzo mi się to spodobało. Dodało to jeszcze więcej
tajemniczości, pewnej niepewności co będzie dalej, jak skończy
się cała historia. I o dziwo! Nie wiem, czy to będzie spoiler, ale
raczej nie. Nie ma takiej porządnej dramy z dupy wziętej! Pewne
małe nieporozumienia się zdarzają, ale jakieś takie bardziej...
rozsądne. Nie ma takiego strojenia fachów i decydowania bez
porządnej rozmowy w cztery oczy! Wierzcie mi, ale niesamowicie to u
mnie wpływa na plus. Bo mam już z lekka dosyć takich dram, w
których jedno na drugie jest śmiertelnie obrażone i nawet nie chcą
pogadać jak dorośli, cywilizowani ludzie i sobie wszystkiego
wyjaśnić. Ot... tak po prostu.
Co do stylu autorek powiem jedno –
uwielbiam! Czyta się tak niesamowicie lekko, przyjemnie i co za tym
idzie – szybko. W dodatku humor! Wspominałam już przy okazji
recenzji „Playboy za sterami” oraz „Drań z Manhattanu” o
tym, jaki tutaj jest cudowny humor. Co prawda, miałam wrażenie, że
w „Milionerze i bogini” tych zabawnych fragmentów było nieco
mniej (nadal króluje „Drań...”), ale były i to się liczy!
Nie twierdzę, że „Milioner i
bogini” to jakaś górnolotna, mega oryginalna historia – nie.
Ale jest to cudowny romans z przesłaniem. Romans, który pokazuje,
że kłamstwo ma krótkie nogi, że każdy popełnia błędy i tak
samo każdy zasługuje na drugą szansę - w końcu jesteśmy tylko
ludźmi, nikt nie podejmuje samych dobrych i przemyślanych decyzji.
Ta książka jest też o tym, jak bardzo los lubi sobie czasem z nas
naigrywać, że czasem pojawiają się takie przeszkody, które nawet
by nam przez myśl nie przeszły. A, i przede wszystkim – niech was
nie zmyli okładka! ;) Ja polecam!
„Niektórzy wyrażają
miłość słowami. Inni... Działaniem. A jeszcze inni... Poprzez
sztukę.”
Za możliwość
przeczytania bardzo dziękuję:
Do następnego!
Jeśli jest przesłanie, to zdecydowanie coś dla mnie. Dobrym romansem, nigdy nie pogardzę. 😊
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto! :D
UsuńTeż ją właśnie przeczytałam i byłam zaskoczona, że taka okładka skrywa tak dobrą historię! Wielka szkoda, bo pewnie wiele osób jej podziękuje przez kolejną nagą klatę. A to naprawdę dobry romans :D
OdpowiedzUsuńweronikarecenzuje.blogspot.com
Dokładnie!! Okładka tutaj nie oddaje tego, o czym jest historia, a szkoda, bo naprawdę warto dać jej szansę :/
UsuńCzeka grzecznie na półeczce na swoją kolej :D
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Oby nie musiała długo czekać :D
UsuńCzytałam, bardzo mi się podobała :D
OdpowiedzUsuńPolecam ją każdemu :D
Pozdrawiam,
Pola z https://czytamytu.blogspot.com/
Jeej :D Książki tego duetu mają w sobie to coś, co sprawia, że wszyscy je lubią :D
UsuńHmm brzmi interesująco..
OdpowiedzUsuńZapraszam - http://www.bookparadise.pl/2019/02/szpieg-ktory-mnie-rzuci-rez-susanna.html?m=1
Coraz więcej czytam dobrych opinii o tej autorce. Chyba faktycznie się skuszę, chociażby zobaczyć ten wychwalany wszędzie humor :D
OdpowiedzUsuńOj koniecznie! :D
Usuń