Bez pożegnania - Mia Sheridan | Recenzja
![]() |
Tytuł: „Bez pożegnania”
Autor: Mia Sheridan
Przekład: Monika Wisniewska
Wydawnictwo: Edipresse
Ilość stron: 315
Moja opinia: 9/10
|
„Bez pożegnania” to jedna z dwóch
książek Mii Sheridan, które mi zostały do przeczytania. Poprawka
– teraz już tylko „Bez szans”. Sheridan nie należy do grona
absolutnie i bezwarunkowo ulubionych, ale bardzo lubię jej książki,
więc chciałam się przekonać, czy ta historia również przypadnie
mi do gustu.
„Bardzo trudno
znaleźć szczęście, kiedy człowiek czuje, że nigdzie nie ma
swojego miejsca.”
Mia Sheridan w każdej swojej książce
porusza ważny temat, w tym przypadku jest to, jakby to określić,
wczesne rodzicielstwo w niezbyt sprzyjających okolicznościach. Lia
od dzieciństwa zna Prestona i Cole'a Sawyerów, bliźniaków, którzy
tak po prostu zaprzyjaźnili się z córką ubogiej imigrantki i
którzy jej przez lata pokazywali, że nie jest sama. Ot po prostu –
rozmową, spędzaniem czasu, troską. Z czasem jednak dziewczyna
zaczyna czuć do jednego z braci coś więcej. Mimo że chłopcy są
identyczni, różnią się charakterem i tutaj wydaje mi się, że
bardzo dobrze pokazana jest banalna rzecz, jaką jest patrzenie nie
na wygląd, lecz na serce człowieka. Pres i Cole wyglądają tak
samo, ale osobowości mają różne i to właśnie one sprawiają, że
Lii bliżej jest tylko do jednego z nich. Ale żeby nie było tak
pięknie, bajecznie i beztrosko, przyjaciele w końcu dorastają i
sprawy zaczynają się komplikować.
Zanim przechodzimy do faktycznej
fabuły, najpierw autorka przybliża nam dzieciństwo Lii, Prestona i
Cole'a ich dorastanie, młodość. Te gorsze i te lepsze momenty.
Daje nam szansę najzwyczajniej w świecie ich poznać i zaobserwować
jak się z czasem zmieniają. Dopiero potem zaczyna się fabuła z
czasów teraźniejszości. I mimo że miałam momenty, w których się
nieco niecierpliwiłam, bo chciałam w końcu przejść do faktycznej
fabuły, to myślę, że autorka zrobiła bardzo dobrze. Dzięki temu
możemy ich najzwyczajniej w świecie poznać i to nie przez fakty,
które oni wyznają w rozmowie, a przez wydarzenia, które się
rozegrały. Pokochałam obydwu chłopaków i sama zauważyłam, jak
bardzo się różnili. Jeden jest spokojny, opanowany, ale ma złote
serce,a drugi.. też ma wielkie serce, ale nie podchodzi do życia
poważnie, przynajmniej takie odniosłam wrażenie. Ii przyznam, że
podzielam wybór Lii. A jeśli o nią chodzi... to zwyczajnie ją
podziwiam. To, ile ona przeszła, ale jak silna pozostała, jest
warte podziwu. Może w pewnym momencie się odsunęła, ale nie winię
jej za to. Wróciła silniejsza. Jak każdy z nas, jest tylko
człowiekiem, a każdy ma swoje granice.
„Obiecaj, że nigdy
nie przestaniesz ze mną tańczyć […] że nie przestaniesz mnie
przytulać. Bez względu na wszystko. Jeśli będziemy mieli chociaż
to, myślę, że damy sobie radę.”
Mia Sheridan po raz kolejny stworzyła
niebanalny romans, który nie skupia się tylko i wyłącznie na
miłości, ale również na realnych problemach współczesnego
świata. Jednocześnie robi to w taki sposób, że jej historie
pozostają lekkie, nie są ciężkie, nie wymagają wytężonego
myślenia. Nie wiem, jak ona to robi, ale jednak jej się udaje.
„Bez pożegnania” wciągnęło i
zaintrygowało mnie od pierwszych stron, ta historia po prostu mnie
pochłonęła, wbiła w fotel i nie wypuszczała ze swych szponów do
końca. Nie mogłam się oderwać, a kiedy już to robiłam, to
chciałam jak najszybciej wrócić do dalszego czytania. W tej
książce autorka ukazała świat tak plastycznym stylem, że miałam
wrażenie, że to wszystko prawda, odczuwałam emocje wraz z
bohaterami i zastanawiałam się co będzie dalej.
„Człowiek wart jest
tyle, ile dane przez niego słowo.”
Dotychczas moim faworytem, jeśli
chodzi o powieści Sheridan było „Bez słów”. Po skończeniu
zastanawiałam się, czy „Bez pożegnania” je pobiło, czy nie.
Ostatecznie pierwsze miejsce pozostaje takie, jakie było, ale
niewiele brakło, do tamtej mam po prostu ogromny sentyment. Faktem
jest jednak, że opisywana tu książka podobała mi się bardziej,
niż „Bez szans”, czy „Bez winy”, a już na pewno niż „Bez
lęku”, które to lubię najmniej. Zdecydowanie polecam, zarówno
miłośnikom Mii Sheridan, jak i tym, którzy jeszcze jej nie znają
(choć tym drugim - „Bez słów” chyba bardziej ;P Choć z
drugiej strony... wtedy możliwe, że podobnie jak ja, będziecie
wszystkie książki tejże autorki do niej porównywać ;P). Na półce
czeka jeszcze „Bez szans”, więc jestem ciekawa, jak wypadnie i
niedługo się za to biorę ;)
„[...] nie wyrabiam sobie opinii o
kimś na podstawie plotek ani opinii innych ludzi. Wolę sama
dochodzić do wniosków, wyrabiać sobie własną ocenę.”
Za możliwość
przeczytania bardzo dziękuję:
Do następnego!
Czytałam i uważam, że jest to bardzo dobra, aczkolwiek nie najlepsza książka autorki. 😊
OdpowiedzUsuńW takim razie cieszę się, że ci się podobała :)
UsuńPróbowałam czytać którąś z jej książek, ale nie pamiętam, dlaczego przerwałam... Możliwe, że wynikało to z braku czasu i w takim przypadku spróbuję jeszcze raz sięgnąć po którąś z tych powieści :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie spróbuj! :D
UsuńAle świetne zdjęcie! <3 Co do książki to autorki czytałam tylko ,,Bez słów" i bardzo mi się podobała i obiecałam sobie, że przeczytam większość książek tej autorki, ale jakoś zostałam w tyle xD. Ta pozycja wyjątkowa mnie wkurza i frsutruje, że w pewnym sensie została podkradziona, bo jednak tamte utrzymane w tym samym klimacie mają to coś, i raczej nie przeczytam tej ze względu na swój bunt.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest Stron
Dziękuję! Początkowo myślałam bardzo podobnie, jednak ciekawość wygrała :D I nie żałuję :D
UsuńNa mnie nie wywarła jakiegoś wrażenia. Spodziewałam się trochę lepszej historii, też muszę niedługo dodać recenzję :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Ojej, szkoda :( No, ale ile ludzi, tyle opinii :D Postaram się wpaść przeczytać recenzję :D
UsuńTrzy inne powieści autorki podobały mi się, ale kiedy sięgnęłam po niezwykle nudne "Bez winy", przeszła mi ochota na jakikolwiek jej tytuł z "Bez...". Na razie mi nie przeszło...
OdpowiedzUsuń"Bez winy" faktycznie nie było najlepsze, "Bez lęku" tym bardziej", ale ta jest zdecydowanie lepsza :D
UsuńMam mieszane uczucia do tej pozycji. Czytałam różne recenzję i ciężko mi się do niej przekonać, a raczej wolałabym za pierwszym razem przeczytać dobrą książkę tej autorki.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
To w takim razie sięgnij po "Bez słów" :D
UsuńCzytałam, ale to chyba książka autorki, którą polubiłam w najmniejszym stopniu. Nie pasował mi ten romans i trochę trójkąt miłosny. Przede mną jeszcze Bez lęku
OdpowiedzUsuńPOCZYTAJ ZE MNĄ
Oj, szkoda, że ci się nie spodobała :(
UsuńAutorka ma dobre pióro :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
UsuńDo tej pory czytałam tylko "Bez słów" z tej serii, ale koniecznie muszę nadrobić również inne historie.
OdpowiedzUsuńJustyna z http://livingbooksx.blogspot.com
"Bez słów" najlepsze! :D Mam nadzieję, że reszta tez przypadnie Ci do gustu :D
UsuńTyle książek do przeczytania, że zdecydowanie nie wyrabiam, a z książkami Mii jestem zdecydowanie do tyłu. Przeczytałam tylko Bez słów, Eden i Caldera, wszystkie trzy książki kocham, więc na pewno się za biorę i za tę, mam nadzieję, ze szybko! :D
OdpowiedzUsuńpotegaksiazek.blogspot.com
Eden i Calder jeszcze przede mną i muszę przyznać, że totalnie zapomniałam o tych książkach! :O "Bez pożegnania" również powinno Ci się spodobać :D
Usuń