Mroczny duet - Victoria Schwab | Recenzja
![]() |
Tytuł:
„Mroczny duet”
Autor:
Victoria Schwab
Przekład:
Agnieszka Brodzik
Wydawnictwo:
Czwarta Strona
Ilość
stron: 510
Moja
opinia: 5/10
|
Pamiętacie, jak na początku tego roku
był szał wokół „Okrutnej pieśni”? Mnie on też ogarnął,
bardzo mi się spodobała ta książka i wręcz nie umiałam się
doczekać drugiego tomu, który początkowo miał być w drugiej
połowie 2018, ale dzięki czytelnikom udało się przyspieszyć
premierę. Cóż to była za radość! Tyle, że... czy w tym
wszystkim komuś przyszło do głowy, że „Mroczny duet” może
nie być tak dobry, jak „Okrutna pieśń”? Mnie na pewno nie, ale
z drugiej strony i tak bym chciała spróbować.
„Nie muszę być
niepokonany. Wystarczy, że będę silniejszy niż inni.”
Akcja „Mrocznego duetu” zaczyna się
kilka miesięcy po zakończeniu akcji poprzedniej części, August i
Kate są obecnie rozdzieleni. On – wysoko postawiony żołnierz
OSF, ona – łowczyni potworów w Dobrobycie. Podczas gdy myślałam,
że ta dwójka będzie razem współpracować przez większość
fabuły, tak naprawdę w tej książce razem są ile... połowę?
Może nawet mniej, nie pamiętam kiedy dokładnie się spotkali. Nie
jest to oczywiście żaden minus, tak ni stąd ni zowąd nie mogli
się nagle zejść, ale zwyczajnie uwielbiam ich, kiedy są razem, w
duecie.
Wiecie co, bardzo bym chciała teraz
zacząć wychwalać tę książkę pod niebiosa, porównywać ją do
pierwszej części, czy nawet pisać, że jest od niej lepsza, ale
prawda jest taka, że niestety, ale muszę Was rozczarować, bo nic
takiego nie będzie miało miejsca. „Mroczny duet” jest po prostu
słaby. Z lekkim wstydem przyznam, że czytałam go... ile? Miesiąc?
Trzy tygodnie? No coś koło tego. Ta cegiełka liczy 510 stron, ale
będąc w trakcie czytania jej machnęłam z pięć innych książek.
Kiedy paczuszka przyszła i przeprawiłam się przez (tym razem
śladowe) ilości brokatu, usiadłam zachwycona, że już ją mam i
nie mogłam się doczekać, aż ją zacznę. Ale że była to
końcówka roku szkolnego itd. to książka musiała poczekać. Z
czasem zapał delikatnie ostygł, ale w końcu mogłam się za nią
zabrać! Iii jak szybko zaczęłam czytać, tak szybko entuzjazm
opadł. Dziesięć stron, dwadzieścia, no czemu to nie wciąga?
„Okrutna pieśń” w tym momencie już trzymała... A tu nic...
„W głębi ducha
ludzie nie lubili podejmowania decyzji. Lubili pozbawioną
konsekwencji iluzję kontroli.”
Znaczy... tu nie chodzi o to, że w tej
części nic się nie działo. Bo działo się i to sporo, ale mimo
wszystko totalnie nie potrafiłam się wkręcić, wręcz nieco się
nudziłam. W końcu nawet doszłam do momentu, w którym zaczęłam
liczyć ile stron do końca, bo chciałam skończyć. Tak nawet,
nawet wciągnęłam się jakieś sto stron przed końcem. Nie było
to to, czego oczekiwałam, ale zawsze coś.
Bohaterowie w moim odczuciu bez zmian,
tj. jak lubiłam Kate i Augusta, tak lubię ich nadal. Z tym, że
jego było mi tutaj naprawdę szkoda :( Szczególnie w zakończeniu!
No ja przepraszam, ale co to miało być? Biedny August...
„Zabawne, jak proste
jest życie, kiedy się nie ma wyboru.”
W „Mrocznym duecie” wszystko się
kręci wokół potworów i o ile w pierwszej części też tak było,
o tyle tutaj jest to po prostu na większą skalę, bardziej
rozbudowane. Są stare potwory, Corsaje, Malchaje i oczywiście nasze
kochane Sunaje (zabijcie, ale nie wiem – dobrze odmieniłam?), ale
pojawia się też nowy potwór – Pożeracz Chaosu. Tyle że jest o
nim tak mało, że łatwo by szło go przeoczyć. Victoria miała
tutaj szerokie pole do popisu, myślałam, że nie wiem, będą
musieli wszyscy się przeciw niemu sprzymierzyć, czy coś, a tu w
sumie... takie łatwe to wszystko było. Wbrew pozorom, to nie ten
potwór był największym zagrożeniem, ale o tym już szzz ;)
Ale! Dopatrzyłam się też plusa!
Styl, język! Niech mi ktoś wytłumaczy, jak to możliwe, że
książka, która niezbyt wkręciła, momentami nudziła,
jednocześnie tak szybko się czytała?! Victoria ma genialny styl
pisania, dzięki któremu takie coś było możliwe. Dzięki temu,
„Mroczny duet” mi się nie ciągnął, owszem, czytałam go
długo, bo robiłam sobie przerwy, ale jak przysiadłam, to na jednym
posiedzeniu z marszu czytałam po kilkadziesiąt stron. To
zdecydowanie jest plus, bo w pewnym sensie umiliło mi czytanie.
„Może faktycznie
istnieją inne światy, inne życia, ale tylko ten jest nasz i innego
mieć nie będziemy.”
No i teraz sama nie wiem... Jestem
zawiedziona, bo spodziewałam się czegoś równie dobrego, jak
„Okrutna pieśń”, czy nawet lepszego, ale jednocześnie cieszę
się, że to przeczytałam, bo ta historia idealnie dopełnia całość,
dylogia zakończona w odpowiednim momencie. Momencie, którym jak się
domyślam, wielu z nas nie odpowiada, ale... mogło być gorzej, nie?
Nie będę mówić, czy macie to czytać, czy nie, równie dobrze
możecie poprzestać na samej „Okrutnej pieśni” i też będzie
dobrze. To już Wasza decyzja ;)
„A co można
zbudować, można też zburzyć.”
Za możliwość
przeczytania dziękuję:
Do następnego!
Zupełnie nie mój gatunek, ale chyba nie mam czego żałować.
OdpowiedzUsuńFantastyka nie każdemu podchodzi :D W tym przypadku akurat nie ;)
UsuńCzytam własnie Okrutną Pieśń i nie czuję się jakoś zafascynowana. Ta ksiązka na razie jest OKEJ, a jestem w połowiie. słabo to widzę.
OdpowiedzUsuń\pozdrawiam\
polecam-goodbook.blogspot.com
Ajj :/ To drugi tom raczej ci też nie przypadnie do gustu :/
UsuńJa niedawno dostałam te ksiazke i mimo wszystko mam duze nadzieje na dobra lekture ;-) pierwsza część mi sie bardzo podobala :-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się spodoba! :D Najlepiej samemu właśnie sobie wyrobić opinię :)
UsuńCo prawda jest to jak najbardziej moja bajka jednak chyba się nie skuszę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRozumiem ;)
UsuńMoże najpierw sięgnę po I tom :)
OdpowiedzUsuńO tak, bo to kontynuacja :) Miłej lektury! :)
UsuńPo twojej recenzji trochę boję się sięgnąć po tą książkę. Okrutna pieśń bardzo mi się podobała, więc pewnie z ciekawości jednak to zrobię. Ale serio jest aż tak źle? Aż się wierzyć nie chce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
https://life-ishappiness.blogspot.com/
Może akurat Tobie spodoba się bardziej? W końcu ile ludzi, tyle opinii :) A spotkałam się z kilkoma pozytywnymi recenzjami :D
UsuńSzkoda, że druga część tej serii Cię zawiodła. Niemniej ja wciąż mam ochotę na ten cykl, bo niezwykle ciekawi mnie czy jest tak dobry, jak maluję go większość. ;)
OdpowiedzUsuńBiblioteka-wspomnien.blogspot.com
No pewnie, sięgaj! :) Najlepiej samemu wyrobić sobie opinię! :D A pierwszy tom był świetny ^^
UsuńSłyszałam i muszę nadrobić:) Oba tomy już od długiego czasu czekają na moim czytniku, a ja jak zwykle nie mam czasu na wszystkie książki, które chcę przeczytać. Tym razem te wskakują na przód :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Justyna z http://livingbooksx.blogspot.com
Oby Tobie drugi tom spodobał się bardziej, niż mnie! :D Miłej lektury ;)
UsuńBardzo mam ochotę na Okrutną pieśń, czuję że to by było moje małe nowe odkrycie. Nie jestem pewna co do drugiej części, najwyżej bym pozyczyla, zobaczymy. :)
OdpowiedzUsuńpotegaksiazek.blogspot.com
Zawsze idzie to jakoś rozwiązać :) Miłego czytania!
UsuńNie mogę przeżyć zakończenia!!!
OdpowiedzUsuńKsiążka faktycznie momentami była trochę nużąca, ale seria jako całokształt nie była zła. Autorka wykazała się oryginalnością. Losy bohaterów śledziłam w ogromnej ekscytacji i po prostu chłonęłam każdą chwilę, w której łączyli się w duet.
Ale, co zadziało się na końcu? Sama nie wiem... Zawiodłam się i ucieszyłam jednocześnie. Lubię, kiedy książki kończą się pożegnaniem z głównym bohaterem. Wnosi to często nowe, świeższe spojrzenie na opowieść lub nadaje realizmu. Ale w tej historii? Zupełnie nie współgra mi to z siłą, jaka stworzyła mroczny duet, jakby August i Kate nie mieli sensu. Nawet sam sposób opisu przedostatniej sceny wydawał mi się nieco wymuszony taki na siłę. Jakby autorka uważała, że tak po prostu musi być i tyle. Myślę w tym momencie głównie o chwili odbierania duszy.
Także wciąż będę sobie żyła, udając, że seria ma inne zakończenie, które jeszcze lepiej, jak sądzę, oddałoby jej charakter ♥