[Patronat] Cena pocałunku - Linda Kage | Recenzja
![]() |
Tytuł: „Cena pocałunku”
Autor: Linda Kage
Przekład: Iga
Wisniewska
Wydawnictwo: NieZwykłe
Ilość stron: 330
Moja opinia: 8/10
|
„Cena pocałunku” to pierwsza
wydana w Polsce książka Lindy Kage, wcześniej nawet nie słyszałam
o tej autorce, ale coś w opisie fabuły mnie przekonało, żeby dać
jej szansę. Byłam bardzo ciekawa, jaka okaże się ta historia,
więc kiedy tylko trafiła mi się okazja, od razu zaczęłam czytać.
„Jesteś
ciepłym promykiem słońca w ciemności – kontynuował, unosząc
dłonie, by położyć je na ścianie obok mojej twarzy. - Gdy
wszyscy mnie potępiają, ty uśmiechasz się do mnie. - Skrzywił
się, a potem przycisnął swoje czoło do mojego. - Jesteś dla mnie
wszystkim.”
Główną bohaterką jest Reese
Randall, a przynajmniej teraz się tak nazywa. W przeszłości miała
niezbyt przyjemny epizod z byłym chłopakiem, przez którego z obawy
o własne życie musiała przeprowadzić na drugi koniec kraju i
zmienić nazwisko. Zapowiada się groźnie? Czy ja wiem...
Z drugiej strony mamy Masona Lowe,
przystojnego, pewnego siebie chłopaka, który ma dość specyficzną
reputację. Z opisu fabuły pewnie już wiecie, że chłopak po
szkole zarabia jako żigolak.
Masona polubiłam bardzo szybko, mimo
„profesji”, którą się zajmuje, jest on przyjaznym chłopakiem,
troskliwym i kochającym synem i starszym bratem. Mason to taki
przykład kogoś, kogo nie należy oceniać po pozorach. Nie czerpie
przyjemności z bycia tym, kim jest. Ma swoje powody, wszystko
zostaje wyjaśnione i no cóż – niezbyt mi się to podoba, nawet
mi go nieco szkoda. Z kolei Reese... oj długo nie umiałam strawić
tej dziewczyny, na początku jej myślenie, zachowanie było takie...
wkurzające, irytujące. Wręcz się bałam, ze jej postać wpłynie
na to, że negatywnie odbiorę całą książkę. Ale z czasem
zaczęła się zmieniać, coraz mniej mnie denerwowała. Zmądrzała?
Bardzo możliwe. A może prostu jej kuzynka miała na nią zły
wpływ, bo Eva sama nie była lepsza... Nie podobało mi się to, co
mówiła, jak zwracała się np. do Masona... Trochę szacunku
każdemu się należy. Eva mi przypominała taką rozpieszczoną
bogatą dziewczynę, która myśli, że wszystko jej wolno.
"Potrząsnęłam
głową i wymamrotałam:
-
Jesteś taki...
Wyszczerzył się.
- Czarujący? Przystojny? Intrygujący?
Wszystko naraz, nie żebym kiedykolwiek planowała to przyznać. Już i tak miał wystarczająco wielkie ego. Mocno zmarszczyłam czoło.
- Miałam zamiar powiedzieć niejednoznaczny."
Wyszczerzył się.
- Czarujący? Przystojny? Intrygujący?
Wszystko naraz, nie żebym kiedykolwiek planowała to przyznać. Już i tak miał wystarczająco wielkie ego. Mocno zmarszczyłam czoło.
- Miałam zamiar powiedzieć niejednoznaczny."
Relacja Masona i Reese zaczęła się niezbyt obiecująco ( w sensie, że bardzo delikatniutki klimacik hate-love), ale w wyniku pewnego zbiegu okoliczności często się widują. Podobało mi się to, jak potoczyła się ich znajomość, zaczęło się od koleżeństwa, przyjaźni, a właśnie taki sposób lubię najbardziej. Ich wzajemne docinki, to, jak zaczęli się dogadywać – no uwielbiam takie coś. Hej, co jak co, ale uśmiech sam ciśnie się na buzię, kiedy bohaterowie znają się na tyle, że mogą sobie pozwolić na wzajemne dogadywania sobie i żaden się nie obraża!
Na początku wspomniałam o Reese i jej
byłym chłopaku... tutaj muszę przyznać, że jestem odrobinkę
zawiedziona – był potencjał dobrego wątku kryminalnego i po
cichu (mimo że za takim akurat nie przepadam) liczyłam na to, że
Linda Kage zrobi z tego coś absolutnie genialnego i porywającego. A
wyszło, jak wyszło... Wszystko się zadziało zbyt szybko, zbyt
prosto, myślałam, że jakoś bardziej zszokuje, wystraszy... W tym
przypadku autorka nie wykorzystała potencjału tego wątku.
Wykorzystała za to inny – pojawia się tutaj pewna choroba (ale od
razu uspokajam – nic typu rak czy inne śmiertelne!), co było dla
mnie niemałym zaskoczeniem. Myślę, że Linda ciekawie do tego
podeszła i spodobało mi się to, że wprowadziła tego rodzaju
urozmaicenie.
„Mam
swoją teorię. Gdy kochasz kogoś wystarczająco mocno, ten ktoś
staje się niezniszczalny. Jakby twoje uczucia były tak silne, że
tworzą magiczną tarczę, która chroni tę osobę przed wszelkim
bólem."
Styl Lindy jest nieco... dziwny. Z
jednej strony całkiem przyjemny, ale irytowały mnie takie
bezpośrednie zwroty do czytelnika (typu np. wierzcie mi, przysięgam
na Boga, że...). Nie każdego to musi wkurzać, może ja jestem
przewrażliwiona – nie wiem, jednak mi takie zwroty przeszkadzają,
nie lubię ich tak po prostu. „Cena pocałunku” niestety jest też
trochę schematyczna i powiela znane schematy. Ale pomijając to,
książkę czyta się bardzo przyjemnie i kurcze, sama jestem
zaskoczona tym, jak bardzo mnie ta historia wciągnęła! Może nie
jest to nic ambitnego, innowacyjnego czy oryginalnego... To wręcz
taka prosta lekka historia, ale wciąga strasznie mocno!
Czy polecam? To zależy. Jeśli
szukacie czegoś fajnego i przyjemnego to tak, zdecydowanie polecam,
ale jeśli chcecie coś oryginalnego, coś co wstrząśnie do głębi
i wywoła lawinę emocji, to możecie się zawieść. Mnie się
jednak „Cena pocałunku” bardzo podobała – chciałam czegoś
lekkiego i to właśnie dostałam!
„Jesteś
ekscentryczna... i jednocześnie konwencjonalna. Niewinna i mądra.
Powściągliwa, a jednak towarzyska. Szczera, ale i ostrożna.
Stylowa i jednocześnie praktyczna. I dziecinna, choć udaje ci się
być przy tym dojrzałą. Jesteś... idealnym połączeniem
sprzeczności."
Za możliwość
przeczytania bardzo dziękuję:
Do następnego!
Ja na pewno przeczytam tę książkę, bo już czeka na swoją kolej w mojej biblioteczce. 😊
OdpowiedzUsuńMiłej lektury! :)
UsuńChociażby dla samej budującej się relacji miedzy bohaterami mam ochotę przeczytać tę książkę :D
OdpowiedzUsuńhttps://weruczyta.blogspot.com/
Warto :D
UsuńPóki co nie mam czasu an nowe tytuły, bo nadrabiam książki ze stosiku wstydu. :D Ale tytuł oczywiście sobie zapisuje. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;**
P.
www.zycie-wsrod-ksiazekk.blogspot.com
Rozumiem! To kiedy indziej nadrobisz :D
UsuńInteresuje mnie ta książka. Tylko żeby mnie główna bohaterka za bardzo nie irytowała. :D
OdpowiedzUsuńJools and her books
Oj nie wiem, jak to będzie :D Może ciebie nie będzie aż tak bardzo irytować? :D
UsuńMyślę, że ci się spodoba :D
OdpowiedzUsuńJeszcze w 2017 roku przeczytałam 7 tomów z tej serii i to w tempie jeden tom na dzień. Cała seria wybitna nie jest, ale zdecydowanie uzależnia, jeżeli oczekuje się czegoś lekkiego i przyjemnego. Niektóre tomy wypadają lepiej, inne gorzej, ale ostatecznie całość składa się na fajną historię, którą teraz sobie przypomniałam i aż zapragnęłam zaopatrzyć się w 8 tom, aby poznać dalsze losy bohaterów :) Dzięki za przypomnienie o Kage!
OdpowiedzUsuńwww.kulturalnameduza.pl
O kurde, to nawet nie wiedziałam, że to ma tyle części :O Muszę się rozejrzeć za nimi :D
UsuńJak dla mnie bez szaleństw, ale ma coś w sobie, że chce się ją czytać.
OdpowiedzUsuńRozumiem! :D
UsuńFajna, lekka książka! Wywarła na mnie bardzo podobne wrażenie 💗
OdpowiedzUsuńCiesze się!! :D
Usuń