"Point of retreat", czyli nowe wydanie "Nieprzekraczalnej granicy" - Colleen Hoover
![]() |
Tytuł:
„Nieprzekraczalna granica” Autor: Colleen Hoover Tłumaczenie: Jarosław Mikos Wydawnictwo: YA! Ilość stron: 298 Moja opinia: 9/10 |
Tak samo jak „Pułapkę uczuć”,
tak i „Nieprzekraczalną granicę” czytałam już wcześniej w
starej wersji okładkowej. Nie pamiętam, czy wspominałam przy
okazji recenzji pierwszej części, że ja tak w zasadzie rereadów
nie robię. Zazwyczaj przeczytam, odłożę/ oddam i nie wracam. Ale
po tych dwóch książkach chyba się zastanowię nad ponownym
przeczytaniem niektórych historii (szczególnie tych, od Hoover!).
Okay, zakładam, że czytałaś/eś „Slammed”? Nie? Nie szkodzi,
starałam się uniknąć spoilerów ;P
„[...] miłość jest
najpiękniejszą rzeczą na świecie. Niestety, jest także jedną z
tych, które najtrudniej utrzymać, i jedną z tych, które
najłatwiej utracić.”
„Pułapka uczuć” zakończyła się
nieco smutno, ale też pozostawiła nadzieję na to, że w drugim
tomie wszystko rozwinie się po naszej (a przynajmniej po mojej)
myśli. Myślicie, że tutaj będzie 298 stron słodkiego love story?
No to jesteście w motylkowo wielkim błędzie. Wszyscy wiemy, że
Colleen Hoover nie pozwoliłaby, aby jej historie były zbyt
cukierkowe, więc skutecznie rzuca swoim bohaterom kłody pod nogi.
Jedne cięższe, inne błahe, ale są.
Zarówno za pierwszym, jak i
za drugim razem byłam mile zaskoczona zaczynając tę książkę –
narratorem jest tu Will (taak zapomniałam o tym – skleroza nie
boli ;P). Uważam, że to było genialne posunięcie ze strony
autorki, wprowadziła tym samym odmianę i możliwość spojrzenia na
tę całą sytuację oraz na Layken oczami naszego drugiego bohatera.
Tym samym możemy go lepiej poznać i jeszcze bardziej polubić. Z
kolei Lake w pewnym momencie może delikatnie zirytować, ale to nie
wpływa zbytnio na moją ocenę postaci ;P
„Mężczyzna może
mówić kobiecie setki razy, że ją kocha, aż mu język
zdrętwieje. Słowa nic dla niej nie znaczą, jeśli się bije z
myślami i jest pełna wątpliwości. Musisz jej tego dowieść.”
W tej części autorka
nałożyła nacisk też na postacie drugoplanowe, mam tu na myśli
Gavina i Eddie, których znamy już z „Pułapki uczuć”, ale
pojawia się też nowa bohaterka, która mimo tego, ze ma tylko 11
lat, odgrywa dość spora rolę w fabule i jest bardzo inteligentną
dziewczynką – Kiersten. Polubiłam ją, to dziecko nie raz
wytknęło dorosłym ich banalne błędy i momentami mówi naprawdę
mądrze. Aż się zastanawiam, czy nie za mądrze. Noo i to
motylkowanie wymiata :D Płakałam ze śmiechu pod koniec i czytając,
sami się pewnie domyślicie dlaczego :D
Ogólnie to „Point of
retreat” wciągnęło mnie od pierwszych stron i bardzo szybko
dotarłam do ostatnich. To się po prostu pochłania, tutaj nie ma
nudy, jest tylko akcja :D Szczególnie pod koniec, to dopiero
mieszanka strachu i niepewności. Hoover przyprawia nas w tej książce
chyba o wszystkie emocje – radość, rozbawienie, smutek, lęk,
nawet irytacja i wkurzenie. Wszystkiego po trochu i wychodzi ciekawa
historia ;P Mimo że wiedziałam co się stanie, to i tak bałam się,
śmiałam i ogólnie odczuwałam wszystko tak, jakbym czytała to
pierwszy raz!
„Czasami w życiu
zdarzają się rzeczy, których nie planujemy. Wszystko, co możesz
teraz zrobić, to pogodzić się z tym i zacząć układać nowy
plan.”
Co tu więcej gadać, po
prostu – czytajcie to :D Jeśli macie za sobą „Slammed” i
zastanawiacie się, czy sięgać po kontynuację – nie
zastanawiajcie się, bo naprawdę warto. A jeśli nie czytaliście
nawet pierwszej części to... nie czekajcie, tylko czytajcie :D Ja
uwielbiam, świetna, lekka historia <3 Co prawda, jak dla mnie
Colleen Hoover ma lepsze i mocniejsze książki, ale i tak polecam.
Przede mną jeszcze trzecia część - „Ta dziewczyna”, której
jeszcze ani razu nie czytałam i przyznam, że jestem jej bardzo
ciekawa. Mam nadzieję, że utrzyma poziom tych dwóch :D
Za możliwość
przeczytania bardzo dziękuje:
Do następnego!
Nowe wydania są przepiękne, ale pierwsza część konpletnie mnie nie porwała...
OdpowiedzUsuńTaak, piękne są <3 Ojej, szkoda :(
Usuńno, no... Jednak nie XD. Już trzy razy próbowałam i jeszcze nie było takiej książki, która by mnie wzruszyła i by mi sięspodobała, a podobno miało być tak z Maybe Someyday (akurat ta była ok, ale nic poza tym). Nie bardzo przypada mi do gustu twórczość tej autorki. :( Ale lubię czytać twoje recenzje, więc jestem.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
polecam-goodbook.blogspot.com
Nie no, rozumiem ;) Ale i tak szkoda, że ci się nie spodobało :/Ale jeszcze chyba nie ma takiej książki, która by się spodobała absolutnie wszystkim :D
UsuńSeria fajna, ten tom jak i pierwszy bardzo mi się podobały, natomiast trzecia część nic nowego za bardzo nie wnosi do fabuły, jest jedynie dodatkiem do serii, ale fani autorki jak najbardziej powinni przeczytać :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie słyszałam już kilka takich opinii, więc nie będę się nastawiać na coś wielkiego, ale i tak jestem ciekawa :D
UsuńMam w planach tę serię.
OdpowiedzUsuńSuper! :D
UsuńLubię twórczość Colleen Hoover, ale ta seria jakoś kompletnie do mnie nie przemawia. Nie wiem czym to jest spowodowane, ale nie mam ochoty po nią sięgać. Może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Od książki strony
Rozumiem! ;)
UsuńCzytałam w starym wydaniu. Wówczas mi się podobały - pomijać trzecią część. Teraz zapewne inaczej by je odczuwała.
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, też je nieco inaczej odczułam, ale w pozytywnym sensie :)
UsuńJak już pisałam mi ta seria nie przypadła do gustu w starszej wersji więc nie planuję sięgać po te nowsze.
OdpowiedzUsuńNie ma co się zmuszać :D
Usuńo matko... muszę koniecznie nadrobić starty z hoover :) ahh... <3 dzięki za cudowną recenzję :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! :D Ciesze się, że się podoba :)
UsuńZwrot akcji w tej części był super! Nadał dla tej książki taki bardziej realny charakter :) i ja też pokochałam Kiersten i płakałam ze śmiechu :D
OdpowiedzUsuńŚciskam :)
siemamoniaczyta
Dokładnie! :D Zgadzam się :D
UsuńCzytałam dwa tomy z tej serii i do dziś pamiętam przebieg głównych wydarzeń, więc fabuła godna zapamiętania :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Zakładka do Przyszłości
Oj tak :D
UsuńDziękuję za bardzo dobrą recenzję. Ta propozycja mnie zaciekawiła. Jeśli nie okażę się zbyt "dojrzały" do tej książki, chętnie ją przeczytam. Pozdrawiam, www.krainslowa.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńNiedawno przeczytałam "Slammed" i była w porządku, ale nic poza tym. Dlatego na razie odkładam przeczytanie kolejnego tomu, ale Twoja recenzja bardzo mnie zachęciła do sięgnięcia po "Point of retreat" i jak tylko znajdę chwilę, to ją przeczytam :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
roksa_reads
Mam nadzieję, że ta część spodoba ci się bardziej! :D
UsuńNie czytałam jeszcze nic tej autorki, ale wszystko przede mną, muszę tylko wygospodarować więcej czasu!
OdpowiedzUsuńTyle dobrego przed Tobą! :D
Usuń