Royce rolls - Margaret Stohl
![]() |
Tytuł:
„Royce rolls”
Autor:
Margaret Stohl
Przekład:
Katarzyna Rostan
Wydawnictwo:
YA!
Ilość
stron: 380
Moja
opinia: 4/10
|
Szczerze powiedziawszy, po przeczytaniu
opisu nie byłam do końca pewna, czy ta książka mi się spodoba,
ale wydała mi się podobna do „Życia na podglądzie”, które
pomimo tego iż było nieco dziwne, zaciekawiło mnie. Mało jest
książek z wątkiem reality show, więc byłam zaintrygowana, jak
Margaret Stohl podejdzie do tematu.
„Szczęście to
docenianie tego, co się ma, a nie uganianie się za tym, czego by
się chciało.”
„Royce rolls” opowiada o rodzinie
Royce'ów, która jest jednocześnie głównymi bohaterami słynnego
reality show - „Jazda z Royce'ami”, a konkretnie – Mercedes i
jej troje dzieci – Porsche, Bentley i Maybach (ktoś tu lubi drogie
marki aut ;p). Wyszło już pięć sezonów ich show, jednak to, czy
wyjdzie szósty jest sporą niewiadomą. Brak pomysłu? Brak chęci
producenta do kontynuowania programu? Jedno jest pewne, rodzina
znajduje się bardzo blisko rozpadu, gdy nie wiadomo, co z dalszymi
losami show.
Od razu powiem bez owijania w bawełnę,
że przez większość czasu ta książka mnie zwyczajnie nudziła.
Czytałam po prostu „żeby przeczytać”, jeden rozdział i
przerwa i tak w kółko. Nie wiem konkretnie dlaczego tak się stało,
no ale cóż. Kartka za kartką i jakoś to szło, ale ciągle myśli
mi uciekały gdzieś indziej, nie za bardzo umiałam się skupić na
tym, co czytam. Myślałam tylko o tym, żeby jak najszybciej to
skończyć.
„Czasem rozpad to
jakiś krok naprzód.”
Na całe szczęście Margaret Stohl
dysponuje całkiem przyjemnym stylem pisania, więc de facto czyta
się dość szybko. Momentami pojawia się sporo opisów, ale jednak
przeważają dialogi. Czasem zabawne, czasem zwyczajne, niekiedy
nieco infantylne (scena w kuchni. Matka i córka. Serio?). Wracając
do tematu, dużym plusem jest dla mnie sposób, w jaki ta książka
została napisana, dało się ją po prostu szybko przeczytać.
Miałam też kilka razy tak, a w szczególności pod koniec, że po
kilku rozdziałach nawet, nawet mnie wciągnęło (ale nadal nie do
tego stopnia, do jakiego bym chciała).
Jeśli chodzi o samych bohaterów, to
byli mi oni... obojętni. Jakoś niezbyt mnie interesowało to, co
się z nimi stanie, brakowało mi tego zżycia się z nimi,
kibicowania im. Jak dla mnie postacie były nijakie, nie polubiłam
jakoś specjalnie żadnego z nich, po prostu ich tolerowałam.
Odniosłam wrażenie, że byli oni swego rodzaju bezbarwni. Choć
jeśli dobrze się zastanowić, to najżywsza z tej czwórki była
Bentley, ona jedyna miała marzenia wykraczające poza obszary JzR,
chciała wieść w miarę zwyczajne życie, pójść na studia, niby
tak banalna sprawa, a jednak dla tej dziewczyny prawie niemożliwa. I
tu przechodzimy do innej kwestii, a mianowicie – ta historia mimo
wszystko ma swego rodzaju „przekaz”, jeśli można to tak nazwać.
Albo też po prostu – opisuje prawdziwą stronę bycia celebrytą.
Stronę, która nie jest tak idealna, jakby się wydawało. Rodzina,
która powinna się wspierać, a tak naprawdę przymyka oczy na
poważne problemy, matka, która powinna dawać oparcie, a która
woli, jak dzieci zwracają się do niej po imieniu. „Royce rolls”
pokazuje też, że często lekceważymy pewne sprawy i doceniamy
wszystko wtedy, kiedy dochodzi do momentu, w którym okazuje się, że
najprawdopodobniej to straciliśmy.
„Rób to, co ci w
duszy gra. Wykorzystaj karty, które trzymasz w garści. Jeżeli nie
wiesz, co to za karty, najpierw się przekonaj. Po prostu graj według
własnych zasad.”
Czy polecam? Nie. Czy odradzam? Też
nie. Kieruję się zasadą, że każdy ma inny gust i zdaję sobie
sprawę z tego, że nawet jeśli mnie ta książka się nie
spodobała, to może się znaleźć pięć innych osób, które ją
polubiły. Kwestia gustu. Ja się nie nastawiałam na coś wybitnego,
raczej na lekką młodzieżówkę, przy której się pośmieję i
miło spędzę czas. Niestety się zawiodłam, no ale z drugiej
strony, nie zawsze się trafia na same dobre książki ;P
Za możliwość
przeczytania dziękuję:
Do następnego!
To książka zdecydowanie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńJasne!
UsuńTa książka rowniez nie jest dla mnie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
My Blog
Nie tracisz wiele ;P
UsuńTo bardzo specyficzna książka. Nie jest ambitna i przypomina telenowelę, ale aż tak źle mi się jje nie czytało. Jednak jestem pewna, że nie sięgnę po nią drugi raz.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
polecam-goodbook.blogspot.com
Taak dokładnie! Też nie sięgnę kolejny raz
UsuńJesteś nie jedyną osobą, która się rozczarowała. Sporo dziewczyn ma o tej książce podobne zdanie jak ty, więc ja ne pewno po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńxoxo
L. (https://slowotok-laury.blogspot.com/)
Tez się spotkałam z kilkoma zdaniami podobnymi do mojego ;P
UsuńMyślę, że i mi nie przypadłaby do gustu, więc raczej sobie daruję czytanie :)
OdpowiedzUsuńTheBookMyFantasy
No i dobrze w sumie ;P
UsuńRaczej się nie pokuszę. Czuję, że nie spodobałoby mi się :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Od książki strony
Rozumiem! ;)
UsuńNie czytałam i jak na razie nie zamierzam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Grovebooks
Oki! ;)
UsuńZastanawiam się czy po nią sięgnąć. Chyba nie jest jednak dla mnie : )
OdpowiedzUsuńNie ma co się zmuszać :)
UsuńSłabiutko. Ja jak tylko zobaczyłam tą okładkę w księgarni to powiedziałam stanowcze 'nie' i jak widać nic nie straciłam :)
OdpowiedzUsuńOj tak, prawda ;P
UsuńDosłownie przed chwilą zerkałam na swój egzemplarz i zastanawiałam się, kiedy po niego sięgnę. Teraz się boję to zrobić. A intuicja mnie ostrzegała :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
biblioteka-feniksa.blogspot.com
Meh, znam to :(
UsuńTytuł nawet ciekawy, szkoda, że dalej już mniej interesująco.
OdpowiedzUsuńNo szkoda :(
UsuńWłaśnie ją czytam i jestem na jakiejś 70 stronie... od blisko tygodnia. Póki co to jest takie nudne, że masakra! I na razie podobał mi się jeden fragment ten z listem Bentley do koledżu. XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Skąd ja to znam! Miałam tak samo! Hah xd
Usuń