Za głosem serca - Monika Gut-Bartosiak
![]() |
Tytuł:
„Za głosem serca”
Autor:
Monika Gut-Bartosiak
Wydawnictwo: Novae
Res
Ilość stron:
289
Moja opinia: 6/10
|
Kto jest tu ze mną dłużej i uważnie
śledzi nowe recenzje, ten z pewnością wie, że uwielbiam, wprost
kocham książki, które należą do gatunku Young/New Adult.
Wszystkie historie, których akcja rozgrywa się za czasów studiów,
a w dodatku skupiają się bardziej lub mniej wokół wątku
miłosnego, na 99% zostaną przeze mnie przeczytane :D Dlatego
właśnie po zapoznaniu się z opisem, który sugeruje podany wyżej
gatunek, zapragnęłam sięgnąć po „Za głosem serca”.
Spodziewałam się przyjemnej, acz niezobowiązującej lektury na
wieczór, czy dwa. Oczekiwania, oczekiwaniami, a jak się one mają
do rzeczywistości?
Jest on, czyli typowy uczelniany
playboy, który zmienia dziewczyny jak rękawiczki, jest i ona, szara
myszka, która trzyma się na uboczu, nie lubi zwracać na siebie
uwagi i nade wszystko stara się osiągnąć dobre wyniki w nauce. Na
ich uczelni ma się odbyć niedługo bal połowinkowy, do którego
można „znaleźć” partnera na zasadzie losowania. Już się
pewnie domyślacie, że los sprawił iż powyższa para pójdzie na
ową zabawę razem. Przeznaczenie, sielanka i „żyli długo i
szczęśliwie”? Buzia na kłódkę ^^
„Miłość nie zna
rozsądku i wszystko wybacza, nawet głupotę.”
Już na początku dość szybko pojawia
się pierwszy zgrzyt – bohaterka, a właściwie nie ona sama, a
sposób, w jaki została wykreowana. Mianowicie, autorka usilnie
stara się dać nam do zrozumienia, że Olimpia jest brzydulą,
maszkarą, podkreśla co chwilę, że dziewczyna jest najzwyczajniej
w świecie brzydka. Alee co z tego, skoro za chwilę któryś z
bohaterów myśli sobie, że po dokładniejszym przyjrzeniu jej się,
można dostrzec, że posiada ona oryginalna urodę. Jedno wyklucza
drugie. Chyba rozumiem, do czego dążyła pani Monika i nie powiem,
miała dobry pomysł, no bo przecież, czy każda bohaterka musi
olśniewać wszystkich swoim pięknem? Jednak wykonanie już tu
troszkę klapło.
Czy polubiłam Olimpię? Przyznam
szczerze, że nie do końca. Na początku sprawiała wrażenie twardo
stąpającej po ziemi, odpowiedzialnej dziewczyny, która skrycie
kocha pewnego chłopaka (nawiasem mówiąc, czy określenie „kochać”
nie było aby nieco za mocne? Przecież nawet z nim nie
rozmawiała...), a w pewnym momencie przeistoczyła się w
lekkomyślną i naiwną wręcz. Był taki moment, że po prostu w nią
zwątpiłam. Ja rozumiem, że wybaczanie i druga szansa, ale czasami
chyba warto poczekać i małymi kroczkami.
O Olimpii powiedziałam, to teraz
przyszedł czas na Roberta. Powiem tak, w pewnym momencie czytam,
czytam i myślę sobie o nim „ ty zidiociały baranie”. Chyba
możecie się domyślić, że nie do końca przypał mi do gustu :D
Nie powiem, ma on dobre cechy, potrafi był troskliwy, przyjacielski,
wrażliwy nawet, aleee. Jego tępa upartość, którą mamy wątpliwą
przyjemność doświadczyć w pewnym momencie, okropnie działała mi
na nerwy. Niestety nie mogę Wam zdradzić o co dokładnie chodziło,
bo byłby to spoiler, ale czasami jego zachowanie było po prostu
absurdalne i irytujące. Kochasz? To jednocześnie zaufaj.
„Wszystko się w nim
narodziło na nowo. Wszystko rozbudziło – za sprawą tej
niesamowitej, pięknej dziewczyny patrzącej na niego oczami jak
gwiazdy [...]”
Autorka oprócz głównych bohaterów,
stworzyła także kilku pobocznych, ale odgrywających ważną role w
fabule. Podobało mi się, że starała się nakreślić bardziej lub
mniej każdego z nich, o każdej postaci, czy to przyjaciółka
Olimpii, czy kumpel Roberta co nieco wiemy, a nawet delikatnie możemy
śledzić historię innej pary, której swoją drogą kibicowałam :D
Ciekawą postacią jest matka Olimpii, kobieta, która swoje
przeszła, ale nie straciła pogody ducha i cały czas stara się
wspierać, jak tylko może swoje dwie dorosłe córki.
Sama fabuła miałam wrażenie, że
momentami była nieco niedopracowana, niektóre wątki były ucięte
i zabrakło mi ich rozwinięcia, czy szerszego opisu. Początkowo nie
umiałam się jakoś wkręcić, przyzwyczaić się do sposobu, w jaki
ta książka została napisana. Plusem natomiast jest to, że mimo
nieco cięższego języka, czyta się ją całkiem szybko.
Pewnie już się domyśliliście, że
nie do końca przypadła mi ta książka do gustu. „Za głosem
serca” nie zaliczę do totalnych gniotów, ale z pewnością nie
dołączy do grona tych, które bardzo lubię i nieprędko zapomnę.
Nieco się zawiodłam, bo liczyłam na coś nie tyle wspaniałego,
ale świetnego, a tak naprawdę dostałam historię ani to dobrą ani
złą, którą co prawda, czytało mi się szybko i nawet, nawet
przyjemnie, ale pewnie szybko ją zapomnę. Nie będę was nadmiernie
zachęcać do tej książki , ale też... nie odradzam. Nie powiem,
że macie tego nie czytać, bo wcale by mnie zdziwiło, gdyby ktoś
stwierdził, że on czytał i bardzo mu się spodobało. W końcu
każdy z nas ma inny gust ;)
Za możliwość
przeczytania dziękuję:
Do następnego!
Szkoda,że książka Cie rozczarowała. Miałam w planach jej lekturę,ale teraz chyba sobie daruję.
OdpowiedzUsuńHmm, a może Tobie akurat by przypadła do gustu? ;)
UsuńSzkoda, że to nie do końca było to. Ostatnio mam ochotę na nasze polskie historię :) tytuł sobie spisałam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
toukie z ksiazkowa-przystan.blogspot.com
Nasze polskie nie takie złe <3 Jedne lepsze, inne gorsze, ale tak jest ze wszystkimi, więc :D
UsuńMoże dam jej szansę, bo lubię sobie wyrabiać własne zdanie o książkach. :)
OdpowiedzUsuńDobry pomysł :)
UsuńA mi właśnie ciężko znaleźć dobrą książkę YA/NA, która nie jest (moim zdaniem) schematyczna i nudna... Szukam i szukam, bo chcę dać tym gatunkom szansę, ale jakoś nie mogę się przekonać. Fakt, czytałam kilka poprawnych lub dobrych, ale nic co by mną wstrząsnęło. :( Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńFakt faktem, że już bardzo ciężko wymyślić coś nowego z tego gatunku :/ Ale trzymam kciuki, żeby coś ci się udało znaleźć :D
UsuńA ja chyba sięgnę z ciekawości, zwłaszcza, że to polskiej autorki :D A ja ostatnio takim daję szansę :D
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Oo to super :) Mam nadzieję, że Tobie się bardziej spodoba niż mnie :D
UsuńŚwietna recenzja ♡♡♡
OdpowiedzUsuńKsiążkę będę omijać szerokim łukiem, bo myślę, że główna bohaterka doprowadziłaby mnie do szału, a ten "zidiociały baran" tylko by mnie irytował. Do tego szkoda, że fabuła jest niedopracowana, a wątki ucięte.
Pozdrawiam ♡♡
Dziękuję! :D
UsuńMyślę, że nic nie tracisz ;P
Trochę mi się ta fabuła oklepana wydaje. Na razie nie planuję lektury tej książki, ale nie mówię nie ;)
OdpowiedzUsuńOki ;P
UsuńIrytujący bohaterzy, to najgorszy minus jaki może być. Opis świetnie zapowiadał książkę, jednak te ukazane wady przekonały mnie, że po nią nie sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńExploringwithbooks.blogspot.com
Rozumiem ;P
UsuńJa też lubię tego typu książki! Opis mnie na prawdę zaciekawił, jednak po przeczytaniu twojej recenzji doszłam do wniosku, że chyba jednak wolę nie ryzykować i sobie ten tytuł odpuszczę. Nie lubię bohaterek, które w trakcie książki zmieniają się na gorsze i fabuły z niedomkniętymi wątkami :)
OdpowiedzUsuńTeż nie przepadam za takimi rzeczami :/
UsuńCzasem coś nie zagra :(
OdpowiedzUsuńDokładnie :/
UsuńJa ją sobie odpuszczę, jakoś nie ciągnie mnie za bardzo do niej ;D
OdpowiedzUsuńRozumiem ;P
UsuńA czytałaś "Skazani na ból" Agnieszki Lingas-Łoniewskiej? też zresztą w wydawnictwa Novae Res... ciekawa jestem czy Ci się podobalo (lub nie)...
OdpowiedzUsuńNie czytałam :/
Usuń