Nic do stracenia. Początek - Kirsty Moseley | Recenzja
Tytuł: „Nic
do stracenia. Początek”
Autor:
Kirsty Moseley
Wydawnictwo:
Harper Collins
Ilość
stron: 463
Moja
opinia: 7/10
|
Anna Spencer, kilka lat temu, w dniu
swoich szesnastych urodzin przeżywa tragedię. W ten wieczór miała
świętować wraz z ukochanym, niestety Carter Thomas, handlarz broni
i narkotyków, zmienił go w piekło, które trwało następnych
kilka miesięcy. Mężczyzna ostatecznie trafia do więzienia, ale
nawet stamtąd nie daje Annie spokoju. Ojciec dziewczyny, starając
się zapewnić córce możliwie największe bezpieczeństwo,
zatrudnia świeżo upieczonego komandosa. Ashton dla niepoznaki, ma
udawać jej chłopaka, ale tak naprawdę, cały czas musi ja chronić.
Wszystko pięknie do czasu, aż zaczyna im się zacierać granica
pomiędzy udawaniem, a rzeczywistością. Czy w obliczu przeżyć
Anny z przeszłości i czyhającego na nią niebezpieczeństwa uda im
się stworzyć udany związek?
„Nie musiała wydawać
na mnie pieniędzy. Mówiąc uczciwie, najlepsze, co mogła mi dać,
dawała mi codziennie – zwykły uśmiech, radość i jej czas.”
Annę poznajemy w obliczu wieczoru,
który zmienił nieodwracalnie jej życie. Czytając pierwszy
rozdział i opis tego byłam po prostu w szoku i bardzo współczułam
dziewczynie... To co przeżyła... to czyste piekło. Nie dziwię jej
się, że stała się tym, kim się stała, bo jakoś przecież
musiała sobie z tym wszystkim poradzić. Właśnie dlatego mnie nie
irytowała. Wiedziałam czym jest spowodowane jej zachowanie. Ale
mimo wszystko... polubiłam ją, ale nie jestem jej fanką.
Ashton Taylor to z kolei co innego. Ten
chłopak skradł moje serce niemalże od razu. Jego troska,
cierpliwość o Annę, to że nawet gdy ona tego nie chciała, on
starał się jej pomóc i chronił ją calutki czas. Sumienny i
dokładny w tym co robi. A do tego przystojny. Trochę go jednak
Kirsty wyidealizowała.
„Tak długo, jak będę
mógł tulić ją do siebie każdego dnia,będę najszczęśliwszym
człowiekiem na ziemi.”
Nieco mnie irytowała postawa Anny w
takim sensie, że przez kilka lat po tym, co się wydarzyło,
praktycznie nikt nie mógł jej dotknąć, nie mówiąc już o
przytuleniu. Nawet rodzice. Jak myślicie, jak zachowała się po
poznaniu Ashtona? Bardzo szybko chłopak stał się osobą, która
mogła dziewczynę brać za rękę, przytulić, rozśmieszyć,
sprawić, że była radosna. Trochę mnie to ten... Ja wiem, że on
jest jej ochroniarzem i wg, ale jednak całkiem obcemu facetowi
zaufała bardzo szybko, podczas gdy rodzice nawet nie mogli córki
przytulić... Dziwne to jak dla mnie.
Z kolei jednak podobało mi się to, że
nie zapomniała o byłym ukochanym zaraz po zobaczeniu Ashtona.
Starała się być w porządku wobec Jacka i nie chciała wyrzucić
go ze swojego serca.
„Wszystko, co jest
warte posiadania, warte jest też, żeby o to walczyć.”
Jeśli chodzi o akcję, to nie mam do
czego się przyczepić. Cały czas coś się dzieje, nie ma chwil
nudy. Po części dzięki naprawdę przyjemnemu stylowi pisania
Kirsty Moseley, po części też dzięki większej czcionce, książkę
czyta się bardzo szybko. Jeśli ktoś ma szybkie tempo czytania,
spokojnie poradzi sobie z tą pozycją w kilka godzin.
„Nic do stracenia. Początek”
zbiera w większości niezbyt pozytywne recenzje. Mnie one nie
zniechęciły, ponieważ wcześniejsza książka tej autorki, którą
czytałam wcale nie okazała się taka zła, jak to było
przedstawione w necie. Mówię o „Chłopaku, który zakradał się
do mnie przez okno”. Spodziewałam się lekkiej, przyjemnej
młodzieżówki i to właśnie dostałam. Podczas czytania
„Początku”miałam dokładnie tak samo. W końcu o to chodzi w
młodzieżówce co nie? O lekkość, niewymagającą treść, a mile
spędzony czas, odpoczynek po cięższych lekturach.
„Wszyscy ludzie ważni
dla nas odchodzą wcześniej czy później. Nic nie trwa wiecznie.”
Dlatego też ta książkę mogę
polecić tym, którzy szukają czegoś niezobowiązującego, może
nawet odmóżdżającego, ale przyjemnego. Bo „Początek” to nie
jest zła książka. Po prostu trzeba pamiętać, że to jest
młodzieżówka i nie oczekiwać zbyt wiele. Mnie się podobało i z
chęcią przeczytam drugi tom, który czeka już na półce.
Do następnego!
Lubie takie nastawienie, czyli nie zrażać się, pomimo negatywnych recenzji innych :D Trzeba brać zawsze to, że są gusta i guściki. To, że komuś coś się podobało nie znaczy, że znami też tak będzie i na odwrót :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie i pomimo, że raczej nie czytam takich książek to tę zapisuję na liście :)
Buziaki! ;*
www.calm-inside-the-storm.blogspot.com
Dokładnie! :D
UsuńI cieszę się, mam nadzieję, że ci się spodoba ^^
Lekka lektura nie jest zła, czasem wręcz wskazana, a opinie o książkach, tak jak o wielu innych rzeczach, bywają bardzo subiektywne ;)
OdpowiedzUsuńIdealnie powiedziane ^^
UsuńChętnie przeczytam tę powieść, myślę, że może mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńMiłej lektury! ;)
UsuńCzytałam ją jakiś czas temu i miałam wrażenie, że zakończyła się w dziwnym momencie. Potem doczytałam sobie w internecie, że po prostu oryginalną powieść rozdzielono u nas na dwa tomy :P Książka ta jest lekka, przyjemna i niezobowiązujaca - idealna na rozluźnienie, czy na wakacyjny wyjazd. Najbardziej jednak razi brak wad u bohaterów ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Kochamy Książki
Zgadzam się z tobą :D
UsuńNie czytałam jeszcze, ale może kiedyś po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
https://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/
Myślę, że warto spróbować :)
UsuńNie przepadam za tą autorką. Zraziłam się do niej przy lekturze "Chłopaka, który zakradał się do mnie przez okno". Jak widać po Twojej recenzji i w tej książce jest dużo kontaktu cielesnego... 7/10 to dobra ocena, ale ja nie czuję się przekonana. Moja awersja do Kirsty Moseley jest silniejsza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Babskie Czytanki
Jasne, rozumiem ;) Nie ma co się zmuszać :)
UsuńMi ta książka się bardzo podobała. Była lekka i się ja fajnie czytało. mój blog
OdpowiedzUsuńCieszę się :D
UsuńSądząc po recenzji książka może okazać się naprawdę ciekawa, wystarczy tylko inaczej do niej podejść. Myślę, że w wolnym czasie ją przeczytam! <3
OdpowiedzUsuńz-pasja-w-obiektywie.blogspot.com
Dokładnie! ;) Super i mam nadzieję, że ci się spodoba :D
UsuńLubię tę autorkę, ale uważam, że Nic od stracenia to jakas pomyłka. Ta ksiązka jest tak beznadziejna, a bohaterowie odrzucają głupotą. Śmieszne przedstawienie agenta oraz dziewczyny, która tak dużo przeszła, niby nikogo nie dopuszcza do siebie, po czym idzie do łózka z ledwo poznanym chłoapkiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
polecam-goodbook.blogspot.com
Taa mnie też to zirytowało... ledwie go zna, taką traumę ma, a tu prosze... ale mimo wszystko całkiem mi się ta książka spodobała :) ale gusta są różne ;P
UsuńMnie też (prawie) na pewno będzie denerwować postawa Anny (z tym przytulaniem itp), ale mimo to książka zapowiada się naprawdę ciekawie. Niestety, trochę przypomina mi "Chłopaka, który zakradał się do mnie przez okno", a było to spotkanie nieprzyjemne i o którym nie chcę pamiętać :") Więc mooże kiedyś dam "Początkowi" szansę, zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam (i zapraszam, oddaję wszystkie szczere komentarze ^^)
Czytam, piszę, recenzuję, polecam
Czasami warto dać drugą szansę ^^ Może akurat "Początek" spodoba ci się bardziej, niż "Chłopak..." :D
UsuńNigdy nie mam wygórowanych oczekiwań wobec książek młodzieżowych. Może to dlatego, że gdy komuś powiem, że nie podobała mi się "Gwiazd Naszych Wina", to spływa na mnie fala hejtu. A właśnie pokładałam ogromne nadzieje w GWN. Potem stwierdziłam, że nie ma co wiele oczekiwać od powieści, która ma podbijać serca nastolatek.
OdpowiedzUsuńPoczątek ma cudowną okładkę, która za każdym razem zerka na mnie z księgarni. Kto wie, może kiedy zacznie do mnie mówić, w końcu się skuszę. ^^
https://popsuty-kran.blogspot.com/
Gusta są różne, jednym się dana książka podoba, innym nie. Najgorsze jest właśnie to, że gdy skrytykuje się jakąś popularna książkę, spływa na nas fale hejtu - tak jak w Twoim przypadku przy GNW... To nie na tym powinno polegać, no ale co zrobić :/
UsuńA Początek to kiedy w końcu się skusisz, to mam nadzieję, że ci się spodoba :D
Brr. Nie cierpię tej autorki! Po swoim poprzednim debiucie tak mi zasłodziła, że zdecydowanie nie dam jej drugiej szansy.
OdpowiedzUsuńBywa i tak. Rozumiem, nie ma co się zmuszać ;)
UsuńJa się zakochałam w tej książce pomimo, że rzeczywiście szybkie zbliżenie się Anny do Ashtona było tak naciągane, że aż nierealne.
OdpowiedzUsuńDokładnie :/ Ale ciesze się, że ci się spodobała :D
UsuńSuper recenzja :) Mi podobały się obie części tej duologii, bo od razu wiedziałam, że jest to literatura lekka, co nie znaczy zdecydowanie, że banalna. "Nic do stracenia" było moim pierwszym spotkaniem z autorką i zdecydowanie sięgnę po resztę wydanych u nas jej książek, które czekają na swoją kolej na półce :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://michalnowebuki.blogspot.com
Dokładnie ;) A czasami taka lekka literatura też jest potrzebna :D
UsuńNa razie czeka na mnie jedna książka tej autorki na półce i dopóki jej nie przeczytam nie myślę o kolejnych, ale fajnie, że Ci się spodobała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♥
Szelest Stron
Jestem ciekawa, czy przypadnie ci do gustu :)
Usuń